NBA. Jeremy Sochan znów oddycha swobodnie. Gregg Popovich nie stracił wiary

Jeremy Sochan wrócił do gry na nominalnej pozycji skrzydłowego i odzyskał zachwianą pewność siebie. – Cały czas wierzę, że mogę dawać drużynie jeszcze więcej – mówi.

Publikacja: 24.01.2024 03:00

Jeremy Sochan powrócił wreszcie do łask kibiców Spurs.

Jeremy Sochan powrócił wreszcie do łask kibiców Spurs.

Foto: MERCEDES OLIVER / NBAE / GETTY IMAGES / GETTY IMAGES VIA AFP

Na półmetku swojego drugiego sezonu w najlepszej koszykarskiej lidze świata Sochan znów oddycha swobodnie. Wcześniej męczył się jako rozgrywający San Antonio Spurs. Ten eksperyment trenera Gregga Popovicha trwał do grudnia. Legendarny szkoleniowiec San Antonio Spurs dostrzegł w Sochanie potencjał kreatora gry, a 20-letni reprezentant Polski w nowej roli miewał mecze dobre. Tak jak na początku listopada, gdy zdobył rekordowe dla siebie 33 punkty, ustanawiając też nowy polski rekord w NBA.

Dużo częściej spisywał się jednak po prostu słabo. Nigdy wcześniej na takiej pozycji nie grał. Nowe obowiązki pozwoliły mu się wiele nauczyć, ale były też brzemieniem. Tym bardziej że w listopadzie i grudniu teksańska drużyna przegrywała mecz za meczem. Popovich w połowie grudnia postanowił więc się z tego eksperymentu wycofać. Przyznał w ten sposób, że jego pomysł nie do końca był trafiony. Sochan wcześniej w mediach sam mówił, że nowa rola nie zawsze mu się podoba, ale jak na usłuchanego żołnierza przystało, wykonywał polecenia swojego szefa.

Czytaj więcej

Niesamowity wyczyn w NBA. Joel Embiid zdobył 70 punktów

Niepowodzenie eksperymentu, a potem całkowite porzucenie tego pomysłu niewątpliwie zachwiały jego pewnością siebie. Widać to było w pierwszych występach 20-latka po powrocie na nominalną pozycję. Odblokowanie nastąpiło 23 grudnia w Dallas. Od tego czasu Polak znów prezentuje równą, dobrą formę. W poniedziałek w przegranym starciu z Philadelphia 76ers zdobył 14 punktów, osiem zbiórek i cztery asysty, trafiając trzy z sześciu rzutów za trzy. Powrócił wreszcie do łask kibiców Spurs. Ci odwrócili się od niego w słabszym okresie, krytykując go przede wszystkim za słabą współpracę z Victorem Wembanyamą, któremu – jako rozgrywający – miał dostarczać piłki. To właśnie wokół francuskiego giganta, pierwszego numeru ubiegłorocznego naboru do NBA, kręci się teraz wszystko w teksańskim klubie.

Gregg Popovich chwali Jeremy'ego Sochana

Sochan od początku świetnie się z nim dogaduje poza parkietem, ale na boisku były problemy. W ostatnich tygodniach ta dwójka współpracuje jednak coraz lepiej. Polak po powrocie na nominalną pozycję znów może do maksimum wykorzystywać wszystkie atuty. – Zdecydowanie oddycha mi się teraz dużo łatwiej. Cały czas wierzę, że mogę dawać drużynie jeszcze więcej – mówił niedawno.

Popovich bynajmniej nie stracił wiary w reprezentanta Polski. Nawet w okresie słabszych występów szkoleniowiec Spurs chwalił 20-latka za zaangażowanie, pracę i grę w defensywie. Ostatnio zwrócił też uwagę na coraz pewniejszy rzut z dystansu Sochana, który w tym elemencie zrobił spory postęp w porównaniu z debiutanckim sezonem. Pod względem skuteczności rzutów za trzy oraz rzutów wolnych notuje on wyraźny progres. Rzuty za jeden punkt nieustannie oddaje tylko jedną ręką, co w NBA jest ewenementem, ale w jego przypadku daje dobre efekty. Polak jest też jednym z zaledwie dwóch graczy SAS, którzy wystąpili we wszystkich jak dotychczas meczach tego sezonu.

Czytaj więcej

Igor Milicić: Idziemy na bitwę z podniesioną głową

Spurs pozostają jednak jedną z najgorszych drużyn w całej lidze. Dołączenie do drużyny Wembanyamy, który jest faworytem do zdobycia nagrody dla najlepszego pierwszoroczniaka, nie zmieniło zbyt wiele, jeśli chodzi o wyniki. Podopieczni trenera Popovicha w listopadzie wygrali zaledwie jedno spotkanie, a zaliczając serię 18 kolejnych porażek między 5 listopada a 13 grudnia, ustanowili niechlubny rekord klubu. Pobili tym samym wynik z… poprzedniego sezonu. To sprawiło, że już na półmetku rozgrywek w zasadzie pewne jest, że Spurs – najmłodsza w NBA ekipa pod względem średniej wieku, ale historycznie jedna z najbardziej utytułowanych – w piątym kolejnym sezonie nie awansują do fazy play-off.

Kwalifikacje do igrzysk. Jeremy Sochan pomoże reprezentacji Polski

Zamiast tego znów będzie więc wysoki wybór dla Spurs w corocznym naborze młodych talentów, który odbędzie się w drugiej połowie czerwca, a więc już po zakończeniu sezonu. Zawodnicy z San Antonio wolne będą mieć najprawdopodobniej już od kwietnia, gdy zakończy się faza zasadnicza, ale na razie muszą skupić się na drugiej połowie rozgrywek i rozwoju wewnętrznym.

Dobre wyniki to wciąż melodia przyszłości. W tej chwili z bilansem ośmiu zwycięstw i 35 porażek zajmują ostatnie miejsce w Konferencji Zachodniej. Trudnym celem wydaje się więc poprawienie rezultatu sprzed sezonu, gdy wygrali 22 mecze.

Budowanie pewności siebie Sochana pomóc może kadrze, z którą Jeremy ma w dniach 2–7 lipca tego roku powalczyć o awans na igrzyska olimpijskie w Paryżu. 20-latek w grudniu po raz kolejny zadeklarował chęć udziału w turnieju kwalifikacyjnym. W składzie reprezentacji zabraknie raczej Brandina Podziemskiego, który jak do tej pory nie otrzymał jeszcze polskiego obywatelstwa.

Na półmetku swojego drugiego sezonu w najlepszej koszykarskiej lidze świata Sochan znów oddycha swobodnie. Wcześniej męczył się jako rozgrywający San Antonio Spurs. Ten eksperyment trenera Gregga Popovicha trwał do grudnia. Legendarny szkoleniowiec San Antonio Spurs dostrzegł w Sochanie potencjał kreatora gry, a 20-letni reprezentant Polski w nowej roli miewał mecze dobre. Tak jak na początku listopada, gdy zdobył rekordowe dla siebie 33 punkty, ustanawiając też nowy polski rekord w NBA.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Koszykówka
Afera bukmacherska w USA. Gwiazdy NBA tańczą z diabłem
Koszykówka
Jeremy Sochan w reprezentacji Polski. Pomoże nam obywatel świata
Koszykówka
Marcin Gortat na świeczniku. Docenił go nawet LeBron James
Koszykówka
Jeremy Sochan pomoże reprezentacji i zagra w Polsce. Zabierze nawet kucharza
Koszykówka
NBA. Jeremy Sochan lepszy od Brandina Podziemskiego. Zdobył 20 punktów