20-latek od początku swojego drugiego sezonu w najlepszej lidze świata miał trochę pod górkę, ale dziś jest już lepiej. Wszystko za sprawą powrotu na nominalną pozycję. Eksperyment trenera Gregga Popovicha z wystawianiem 20-latka w roli pierwszego rozgrywającego San Antonio Spurs nie do końca się udał.
Sochan miewał bardzo dobre występy, ale więcej było słabszych. Nigdy wcześniej nie był głównym kreatorem gry, co często dało się zauważyć. Więcej obowiązków z piłką w rękach na pewno pozwoliło mu się sporo nauczyć, ale było też brzemieniem, które Polak dźwigał przez wiele tygodni i stało tym cięższe, że Spurs przegrywali mecz za meczem.
Czytaj więcej
Drugi sezon Jeremy’ego Sochana w NBA upływa pod znakiem wzlotów i upadków, bo Polak pierwszy raz w życiu występuje jako rozgrywający.
NBA. Jeremy Sochan odzyskuje formę
Popovich wycofał się z tego pomysłu w połowie grudnia. Nie da się ukryć, że to zachwiało pewnością siebie Sochana. 20-latek przeżywał pod koniec roku chyba najtrudniejsze momenty swojej dotychczasowej kariery w NBA, bo w ośmiu kolejnych meczach tylko raz przekroczył granicę 10 punktów. Odblokował się dopiero tuż przed świętami w Dallas.
Dziś znów jest sobą. Sochan w sobotę przeciwko Washington Wizards zdobył 23 punkty, trafiając 8 z 11 rzutów z gry, w tym wszystkie sześć zza łuku — także ważną „trójkę” w ostatniej minucie spotkania. Jego drużyna wygrała 131:127. To był jego kolejny w ostatnich tygodniach udany występ na parkietach NBA.