Korespondencja z Brukseli
Niemcy zawiesili obowiązywanie porozumienia z Schengen. Oznacza to wprowadzenie kontroli na granicach kraju, do którego można od godzin popołudniowych w niedzielę wjechać wyłącznie po okazaniu ważnych dokumentów tożsamości. Dotyczy to na razie jedynie południowych granic Niemiec. Równocześnie wstrzymany został ruch pociągów z Austrii. Na granicę z Austrią wysłane zostały dodatkowe oddziały policji, niektóre w największym pośpiechu, jak np. z Hamburga. Jak wyjaśnił na konferencji prasowej Thomas de Maiziere, szef niemieckiego MSW, kroki te są podyktowane koniecznością zyskania czasu na przygotowania związane z przyjęciem kolejnej fali uchodźców. Jest to też reakcja na sprzeciw Bawarii, która nie daje już rady z ich przyjmowaniem. Liczono się z przybyciem w czasie minionego weekendu na dworzec w Bawarii 20 tys. osób. Od końca sierpnia do stolicy Bawarii dotarło 63 tys. uchodźców. Są następnie wysyłani do innych landów, ale to trwa. Jest i inna przyczyna. – Niemcy nie uchylają się od odpowiedzialności, ale musi ona być podzielona solidarnie – wyjaśnił Thomas de Maiziere.
Oznacza to, że Niemcy wywierają nacisk na partnerów w przeddzień spotkania szefów MSW państw unijnych w Brukseli. Zwłaszcza że sygnały płynące z europejskich stolic wyraźnie pokazują, że o jednomyślność w trakcie poniedziałkowych obrad będzie trudno.
Dlatego Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej, nie wyklucza zwołania nadzwyczajnego szczytu przywódców UE na ten temat. „Jeśli na poniedziałkowym spotkaniu ministrów nie będzie konkretnych znaków solidarności i jedności, to zwołam nadzwyczajny szczyt UE jeszcze we wrześniu" – napisał Tusk na Twitterze.
Głównym problemem pozostaje Europa Środkowo-Wschodnia, która opiera się przedstawionej przez Brukselę propozycji podziału imigrantów pomiędzy 28 państw UE. O ile niektóre państwa, np. Polska, gotowe są zwiększyć swoją ofertę i przyjąć uchodźców w obecnej nadzwyczajnej sytuacji, o tyle sama zasada obowiązkowego podziału i uczynienia z niego stałego mechanizmu na każdy kryzys uchodźczy w przyszłości jest dla nich nie do przyjęcia.
Obawy pozostają
W ostatni piątek ministrowie spraw zagranicznych Grupy Wyszehradzkiej (Polski, Czech, Słowacji i Węgier) spotkali się w Pradze z ministrem spraw zagranicznym Niemiec, które są głównym orędownikiem obowiązkowego dzielenia uchodźców. – Powinniśmy być zjednoczeni w stanowisku, że taki ciężar jest nie do udźwignięcia przez pojedynczy kraj – powiedział Frank-Walter Steinmeier. Niemcy przyjęły już w tym roku 450 tys. uchodźców, do końca grudnia oczekują zwiększenia tej liczby do 800 tys.