Dwa nowe dokumenty, które właśnie opublikowała Stolica Apostolska, dotyczą zmian procedur orzekania nieważności małżeństwa w kodeksach prawa kanonicznego i kodeksie kanonów Kościołów wschodnich. I choć ani „Mitis Iudex Dominus Iesus", ani „Mitis et misericors Iesus" nie wprowadzają rozwiązań rewolucyjnych, to jednocześnie można odnieść wrażenie, że nie tylko są zmianą na gorsze, ale też odpowiedzią raczej na ducha czasu niż na powiew Ducha Świętego.
Oba dokumenty, choć w teorii nie naruszają świętej zasady nierozerwalności małżeństwa, to jednocześnie w praktyce osłabiają jej obowiązywanie. A w dodatku wcale nie odnoszą się do realnych problemów małżeńskich, których skutkiem jest wzrastająca liczba rozwodów wśród katolików i związana z nimi coraz większa liczba próśb o zbadanie ważności zawartego w Kościele małżeństwa.
Doktryna się nie zmienia
Zacznijmy od rzeczy oczywistych. Dokument nie zawiera, bo i zawierać nie może, zmiany doktryny. Małżeństwo sakramentalne jest nierozerwalne i nawet papież nie ma władzy, by je – jeśli zostało ważnie zawarte i skonsumowane – rozwiązać. Ta doktryna, co wielokrotnie podkreślał prefekt Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerhard Ludwig Müller, jest niezmienna i należy ją traktować jako dogmat. Jej potwierdzenie można znaleźć także w dokumentach właśnie opublikowanych przez Stolicę Apostolską, które wbrew zapewnieniom zachodnich (bo polskie zachowały w tej sprawie zaskakująco zdrowy rozsądek) mediów nie są reformą wprowadzającą „katolickie rozwody". O tym nie ma i nie może być mowy. Papież zajął się jedynie, co warto przypomnieć, na prośbę ojców synodalnych prawem dotyczącym orzekania nieważności małżeństwa.
Różnica jest zasadnicza. W przypadku rozwodu cywilnego sąd zajmuje się ustaleniem, czy rzeczywiście doszło do rozpadu pożycia małżeńskiego. Ale w procesie kanonicznym dotyczącym orzeczenia nieważności pytanie to w ogóle nie ma znaczenia, bowiem liczy się tylko to, czy małżonkowie zawarli ważne małżeństwo, czyli ujmując rzecz jeszcze prościej, czy zawierając sakramentalny związek mieli wolę, by je zawrzeć, świadomość, co robią, czy byli wolni i czy wypowiadali swoje zobowiązania świadomie. Jeśli tak i jeśli małżeństwo zostało skonsumowane, to jest ważne, i nawet jeśli rozpadło się po roku czy dwóch latach, a małżonkowie nie są ze sobą od pół wieku, to i tak małżeństwo przez nich zawarte jest ważne, i żaden sąd kościelny nie może go uznać za nieważne.
I właśnie ustaleniem stanu sprzed małżeństwa i z jego zawierania zajmują się sądy kościelne, których jedynym celem jest ustalenie, czy warunki ważnego małżeństwa zostały spełnione czy też nie. Jeśli nie, małżeństwo może zostać uznane za nieważnie zawarte, a to oznacza, że w istocie nigdy do niego nie doszło.