Konstytucja stanowi co i kiedy dany organ państwa robić powinien, aby zachowana była praworządność. Konstytucja musi być bezwzględnie szanowana i przestrzegana przez organy państwa. Jednak te często pozorują, że działają zgodnie z Konstytucją. Robią to co chcą robić, a nie to co w danych okolicznościach robić powinni.
Złamanie Konstytucji wprost przez władzę, czyli niewprowadzenie stanu klęski żywiołowej
Np. kadencja Prezydenta wynosi 5 lat i jest to zapisane w Konstytucji. Jeśli jednak spełnione są przesłanki do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej – te warunki to sprawa dość obiektywna/oczywista - to rząd może czyli ma obowiązek taki stan wprowadzić. I to też zapisane jest w Konstytucji. Stan klęski żywiołowej wprowadzany jest dlatego, że w danych okolicznościach państwo nie jest w stanie normalnie funkcjonować. Nie może realizować swoich konstytucyjnych zadań. Zakaz przeprowadzania wyborów, pomimo upływu kadencji, w czasie trwania stanu klęski żywiołowej jest racjonalny i słuszny. Skoro nie można przeprowadzać swobodnej kampanii wyborczej, to wybory byłyby fikcją demokracji. Dlatego, nawet jeśli zakończy się kadencja Prezydenta to wyborów nie można przeprowadzać zarówno w czasie trwania stanu nadzwyczajnego jak i przez 90 dni od jego zakończenia.
Jednak rząd, mało poważnie traktując Konstytucję, z różnych powodów, nie chciał wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, pomimo, że spełnione były do tego przesłanki.
Nie chciał wypłacać odszkodowań tym, którzy wskutek klęski żywiołowej ponieśli szkody. Być może nie chciał aby wybory prezydenckie odbyły się w późniejszym terminie, bo obawiał się, że jego kandydat może przegrać. Dlatego w 2020 roku rządzący zamiast wprowadzić stan klęski żywiołowej wprowadzili stan epidemiczny, który dedykowany jest do zupełnie innych sytuacji. Taki pozór działania zgodnego z prawem, bo coś zrobili, ale nie to co należało.
Niewprowadzenie stanu klęski żywiołowej, powodowało obowiązek przeprowadzenia wyborów prezydenckich w konstytucyjnym terminie. A przecież z uwagi na obiektywne okoliczności (zagrożenie życia i zdrowia obywateli) nie było to możliwe. Rządzący zamknęli przecież nawet cmentarze, aby ludzie nie mogli się gromadzić, to tym bardziej nie mogły się odbywać publiczne spotkania z kandydatami będące istotą każdej kampanii wyborczej.