Co pan sądzi o stanie polskiego sportu pod koniec 2023 roku?
Problem polega na tym, że niewiele mogę sądzić, bo nie mamy danych. Uważam, że nasz sport gwałtownie potrzebuje diagnozy, określenia wskaźników rozwojowych oraz badań, jak te wskaźniki się zmieniają. Wtedy będziemy wiedzieć, co się dzieje oraz mówić, jak i co poprawiać. Dziś polegamy wyłącznie na zewnętrznych przejawach różnych zjawisk, np. mówimy, że dzieci nie potrafią robić przewrotów. Nikt jednak nie zbadał, czy chcą je robić, czy ruch się dzieciom podoba, czy wolą grać na komputerach.
Czytaj więcej
Pieniądze od bukmacherów są istotną częścią budżetów klubów piłkarskich, także w Polsce. Bez nich trudno już sobie wyobrazić futbolową codzienność.
To bolączka sportu powszechnego, a co z tym profesjonalnym?
Jest dokładnie tak samo. Mówimy sobie, że poziom sportu się obniżył i podajemy przykłady piłkarzy albo skoczków, ale przecież przez osiem minionych lat nie było żadnego strategicznego podejścia do jego rozwoju. Była akcyjność, wszystko się działo przy okazji.