Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle

Sprawa gwiazdorów chińskiego pływania, którzy mieli pozytywne wyniki testów antydopingowych, zachwiała zaufaniem do światowego systemu kierowanego przez Witolda Bańkę.

Publikacja: 23.04.2024 12:43

Szef Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) Witold Bańka

Szef Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) Witold Bańka

Foto: WADA

Kontrola przeprowadzona siedem miesięcy przed igrzyskami olimpijskim w Tokio wykazała w organizmie 23 sportowców obecność trimetazydyny. To przepisywany na receptę lek nasercowy, który — jak tłumaczył „Rz” szef Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA) Michał Rynkowski — wspomaga układ krążenia i przyspiesza regenerację, więc w zawodowym sporcie jest zakazany.

Właśnie ten środek wywołał dwa lata temu skandal dopingowy podczas igrzysk w Pekinie i doprowadził do dyskwalifikacji Kamili Walijewej. Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) najpierw tymczasowo zawiesiła nastoletnią łyżwiarkę, a później wytrwale walczyła o jej ukaranie przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu (CAS). Sprawa wciąż trwa, bo młyny sprawiedliwości w Lozannie mielą na tyle wolno, że sportowcy medali za tamte igrzyska jeszcze nie dostali.

Czytaj więcej

Sprawa łyżwiarki Kamili Walijewej: Czy to porażka systemu antydopingowego

Temat chińskich pływaków naświetliły opinii publicznej „New York Times” i ARD. Wśród sportowców z pozytywnym wynikiem testu antydopingowego byli późniejsi medaliści igrzysk w Tokio oraz rekordziści świata: Zhang Yufei, Wang Shun czy Qin Haiyang. Wielu z nich bez przeszkód rywalizuje do dziś, a niektórzy polecą za kilkanaście tygodni do Paryża jako kandydaci do walki o złoto.

O co chodzi w aferze dopingowej z chińskimi pływakami

23 pływaków miało pozytywne wyniki testów przeprowadzonych od 1 do 3 stycznia 2021 roku przy okazji zawodów w Shijiazhuang. Chińska Agencja Antydopingowa (CHINADA) przeprowadziła wówczas 60 kontroli, więc odsetek tych, które wykazały obecność w organizmie badanych trimetazydyny, był zaskakująco wysoki. Ich wyniki pojawiły się w systemie ADAMS 15 marca, bo — jak wyjaśnia WADA — analiza w przypadku tej substancji może trwać długo.

CHINADA na początku kwietnia wszczęła postępowanie, którym zajęły się tamtejsze służby. Śledztwo wykazało, że pozytywne wyniki testów u sportowców był najprawdopodobniej wynikiem zanieczyszczenia, ślady trimetazydyny odnaleziono bowiem w odpływach zlewów, na pojemnikach na przyprawy oraz otworach wentylacyjnych w płycie kuchennej hotelu Huyang Holiday.

Czytaj więcej

Pranksterzy z Rosji coraz groźniejsi. Mogą używać sztucznej inteligencji

Chińczycy mieli nie tylko przeszukać budynek oraz sprawdzić nagrania, ale także posunęli się do eksperymentów na ludziach, aby sprawdzić, jak organizm przetwarza trimetazydynę. Źródła zanieczyszczenia nie udało się znaleźć, choć mowa o leku przepisywanym na receptę przyjmowanym w formie tabletek które — jak zauważa WADA — często przed przyjęciem się kruszy lub przełamuje, co może być w tej sprawie ważną interpretacyjną wskazówką.

Udział w zawodach brali sportowcy, którzy mieszali w więcej niż jednym hotelu, ale pozytywne wyniki kontroli mieli tylko ci rezydujący w Huyang Holiday, a zawartość trimetazydyny w ich organizmach była podobno niewielka. Mowa w dodatku o pływakach z różnych klubów, pracujących z różnymi trenerami i pochodzących z różnych rejonów kraju.

CHINADA uznała, że nie widzi podstaw do dalszego postępowania, przyjmując za najbardziej wiarygodny scenariusz o zanieczyszczeniu, a WADA nie znalazła podstaw, aby wspomnianą decyzję podważyć.

CHINADA w czerwcu uznała, że nie widzi podstaw do dalszego postępowania, przyjmując scenariusz o zanieczyszczeniu za najbardziej wiarygodny. Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) poprosiła więc Chińczyków o kompletną dokumentację i — po analizie obejmującej także  niedostępne jeszcze publicznie informacji o działaniu trimetazydyny oraz konsultacje z niezależnymi ekspertami — nie znalazła podstaw, aby decyzję podważyć.

Dlaczego WADA nie zawiesiła pływaków, którzy wpadli na dopingu

Przeprowadzenie niezależnego śledztwa było niemożliwe ze względu na „ekstremalne restrykcje związane z pandemią COVID-19”. Chiny doświadczyły wówczas kolejnej fali zakażeń. WADA nie przesłuchała także sportowców, bo choć mogła to zrobić zdalnie, to sami zainteresowani — ze względu na lockdown — nie byliby w stanie zbadać sprawy i przedstawić nowych faktów.

Nie brakuje głosów, że taka skala pozytywnych wyników może być dowodem istnienia wspieranego przez państwo kompleksowego systemu dopingowania sportowców w dyscyplinie, na którą Chińczycy mocno stawiają od lat. WADA, bazując na dostępnych danych, scenariusz prób mikrodawkowania zakazanych środków wykluczyła, choć przypadek Walijewej, która przyjmowała aż 59 suplementów diety wskazuje, że wielu lekarzy niezmiennie próbuje działać na granicy przepisów antydopingowych.

Czytaj więcej

Witold Bańka: Igrzyska olimpijskie? W Paryżu nie będzie zbyt wielu Rosjan

WADA nie mogła tymczasowo zawiesić chińskich pływaków, ani poinformować publicznie o sprawie, bo to kompetencja CHINADA. Zgodnie ze Światowym Kodeksem Antydopingowym takie zawieszenie nie jest niezbędne, jeżeli istnieje duże prawdopodobieństwo, że pozytywny wynik był efektem zanieczyszczenia pożywienia bądź suplementu, a nie świadomego przyjęcia substancji zakazanych.

WADA nie kwestionowała także decyzji CHINADA przed CAS, bo — bazując na pozyskanych dowodach — nie byłaby w stanie przypisać sportowcom winy ani zaniedbania, a ci i tak wystartowaliby na igrzyskach w Tokio, skoro postępowanie trwałoby kilkanaście miesięcy. Pytaniem pozostaje, czy agencja powinna ufać wynikom śledztwa przeprowadzonym przez chińskie służby. - Nasze analizy oraz konsultacje nie dały podstaw, aby a to wątpić - przekonują eksperci WADA.

Amerykanie kontra Witold Bańka. Walka o pieniądze i władzę

 - Jestem rozczarowany brakiem transparentności — nie kryje brytyjski pływak Adam Peaty. - Ta informacja budzi wściekłość - dodaje czterokrotna złota medalistka z Tokio, Australijka Emma McKeon. Organizacja Global Athlete uważa, że „WADA nie potrafiła postępować zgodnie z własnymi przepisami”. „To policzek dla czystego sportu" - dodają przedstawiciele Athleten Deutschland.

To druzgocący cios w plecy dla czystego sport oraz głęboka zdrada wszystkich, którzy rywalizują uczciwie i przestrzegają zasad

Travis Tygart

Sprawa dzieli świat sportu, a najgłośniej postępowania WADA kwestionują Amerykanie, którzy od lat atakują organizację kierowaną przez Bańkę. — To druzgocący cios w plecy czystego sport oraz głęboka zdrada wszystkich, którzy rywalizują uczciwie i przestrzegają zasad — grzmi szef Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA) Travis Tygart. - Wszyscy, którzy mają brudne ręce i tłumią odważnych sygnalistów, muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności.

Nie brakuje głosów, że Tygart buduje pozycję przed zaplanowanymi na 2025 rok wyborami szefa organizacji. Pamiętać należy jednak, że finansowanie USADA oraz rządowa kontrybucja dla WADA pochodzą z tej samej puli budżetu federalnego i podważenie fundamentów światowego systemu antydopingowego buduje wewnętrzną pozycję amerykańskiej agencji, także liczoną w dolarach.

Niewykluczone więc, że stawką w tej walce jest nie tyle władza w WADA, co przede wszystkim rząd dusz, czemu służyło także uchwalenie przez amerykański Senat „Aktu Rodczenkowa” pozwalającego tamtejszym służbom na ściganie osób zamieszanych w proceder antydopingowy, na którym ucierpieli amerykańscy sportowcy. - Jest dla nas jasne, że pewne komentarze były motywowane politycznie — mówi Bańka i zapowiada pozwy: może także wobec niemieckich i amerykańskich dziennikarzy.

Czytaj więcej

Witold Bańka: Jesteśmy silniejsi

Globalny system opiera się na sztywnych procedurach oraz wzajemnym zaufaniu i współdziałaniu — przede wszystkim ze strony lokalnych agencji oraz współpracujących z nimi służb. Brak wiary w uczciwość sygnatariuszy Światowego Kodeksu Antydopingowego stawia zaś pod znakiem zapytania jego fundamenty, co także należy mieć na uwadze, oceniając działania WADA.

Przedstawiciele organizacji podkreślają, że nawet w przypadku braku ograniczeń pandemicznych najprawdopodobniej działaliby w sprawie chińskich pływaków tak samo, bo w ramach przepisów trudno było zrobić więcej. - Na każdym etapie postępowaliśmy zgodnie z procedurami, skrupulatnie badając każdy trop w tej sprawie — podkreśla Bańka i choć sprawa mocno nadszarpnęła wizerunek jego organizacji, to nie ma powodów, aby Polakowi nie wierzyć.

Kontrola przeprowadzona siedem miesięcy przed igrzyskami olimpijskim w Tokio wykazała w organizmie 23 sportowców obecność trimetazydyny. To przepisywany na receptę lek nasercowy, który — jak tłumaczył „Rz” szef Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA) Michał Rynkowski — wspomaga układ krążenia i przyspiesza regenerację, więc w zawodowym sporcie jest zakazany.

Właśnie ten środek wywołał dwa lata temu skandal dopingowy podczas igrzysk w Pekinie i doprowadził do dyskwalifikacji Kamili Walijewej. Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) najpierw tymczasowo zawiesiła nastoletnią łyżwiarkę, a później wytrwale walczyła o jej ukaranie przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu (CAS). Sprawa wciąż trwa, bo młyny sprawiedliwości w Lozannie mielą na tyle wolno, że sportowcy medali za tamte igrzyska jeszcze nie dostali.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Witold Bańka: Igrzyska olimpijskie? W Paryżu nie będzie zbyt wielu Rosjan
Sport
WADA walczy o zachowanie reputacji. Witold Bańka mówi o fałszywych oskarżeniach
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił