Jacek Nizinkiewicz: Donald Tusk przepowiada straszną przyszłość. Niestety, może mieć rację

Żyjemy w czasach przedwojennych - powiedział w ważnym wywiadzie dla europejskich mediów premier Polski podkreślając, że wojna nie jest dla nas abstrakcją. Donald Tusk ma propozycję dla UE. Czy Unia go posłucha, gdy wróg zbliża się nie tylko do naszych bram?

Publikacja: 01.04.2024 14:51

Premier Donald Tusk

Premier Donald Tusk

Foto: Wojtek Radwanski / AFP

Święta to nie jest dobry czas na trudne tematy, tym bardziej, jeśli jest nim coraz bardziej namacalne zagrożenie wojną. - Wiem, że to zabrzmi druzgocąco, zwłaszcza dla ludzi z młodszego pokolenia, ale musimy mentalnie oswoić się z nadejściem nowej epoki. Epoki przedwojennej. Nie przesadzam. Z dnia na dzień jest to coraz bardziej widoczne — powiedział Donald Tusk w rozmowie z "El Pais", "La Repubblicą", "Die Welt", "Le Soir", "Tribune de Geneve" oraz "Gazetą Wyborczą". I warto wrócić do tego wywiadu, gdyż tak wprost żaden z przywódców Unii Europejskiej nie mówił jeszcze o naszej przyszłości, która nie rysuje się w jasnych barwach.

Donald Tusk nie chce straszyć, ale nie może unikać tematu wojny

Premier Polski mówi, że „nie chce nikogo straszyć”, ale „wojna nie jest już pojęciem z przeszłości”.  - Z dzieciństwa pamiętam zdjęcie wiszące w rodzinnym domu. Przedstawiało sopocką plażę pełną roześmianych ludzi. Wykonano je 31 sierpnia 1939 r. Kilkanaście godzin później, pięć kilometrów dalej rozpoczęła się druga wojna światowa.— wspomina Tusk dodając, że „musimy się oswoić z nadejściem epoki przedwojennej”.

Czytaj więcej

Rosja przedstawiła Ukrainie żądania. Jednoznaczna odpowiedź Kijowa

Szef rządu wyciąga wnioski z kolejnego incydentu jakim jest naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjski pocisk manewrujący. Warto przypomnieć, że nie była to pierwsza tego typu sytuacja, gdy wojna rosyjsko–ukraińska przekroczyła granice i uderzyła również w nasz kraj.

Za rządów PiS po kilku miesiącach dowiedzieliśmy się o rosyjskiej rakiecie, która przeleciała przez prawie pół Polski i nie została odnaleziona przez służby, tylko przez przypadkową osobę. Ukraińska rakieta zabiła dwóch Polaków. Na naszym niebie pojawiły się również białoruskie helikoptery, co również wykryli i nagłośnili internauci, a nie wojsko za rządów Mateusza Morawieckiego. Czy podobnych przypadków było więcej? Tego nie wiemy. Ale było ich wystarczająco dużo, żeby pokazać nam, że Polska, a zarazem unijna i natowska przestrzeń, jest coraz bardziej zagrożona wojną. Tusk mówi o tym wprost podczas rozmowy z dziennikarzami, nie zgadza się na fałszywą retorykę uspokajania nastrojów społecznych, o co prosił go choćby Pedro Sanchez, premier Hiszpanii, który miał przestrzec przed używaniem w oświadczeniach słowa „wojna”, bo „ludzie nie chcą być straszeni w taki sposób” i „w Hiszpanii brzmi to abstrakcyjnie”. Jak zareagował na te słowa polski premier? Stwierdził, że dla nas „wojna” nie brzmi już abstrakcyjnie. I nie tylko dla Polaków nie powinna. Tusk chce budzić unijne społeczeństwo, a przede wszystkim rządy.

Tusk oczekuje, że liderzy demokratycznego świata wyciągną wnioski z sytuacji, w jakiej znalazła się Ukraina.

Zagrożenie ze strony Rosji jest realne, nie tylko dla Polski

- Na szczęście możemy już zauważyć prawdziwą rewolucję, jeśli chodzi o europejską mentalność - mówi Tusk przypominając, że gdy przestrzegał przed laty przed Rosją, to nazywano go rusofobem, ale dziś nikt już nie mówi o „europejskiej wspólnocie bezpieczeństwa od Lizbony po Władywostok", Niemcy zmieniły swoją postawę wobec Rosji na proukraińską, a nawet tak pacyfistyczne kraje jak Szwecja i Finlandia są dzisiaj w NATO. To coś znaczy. Zmiana myślenia w Europie dokonuje się na naszych oczach. Nikt przytomnie myślący nie ma już złudzeń wobec Putina. Ale też Tusk oczekuje, że liderzy demokratycznego świata wyciągną wnioski z sytuacji, w jakiej znalazła się Ukraina, bo „o wojnie w Ukrainie być może trzeba będzie myśleć w długoterminowej perspektywie”. - Oznacza to dla krajów europejskich coraz więcej nowych obowiązków. W naszym interesie jest utrzymanie Ukrainy w jak najlepszej kondycji. W Polsce wszyscy zdają sobie z tego sprawę i nie podlega to dyskusji — dodaje premier przypominając, że Polska już przeznacza 4 proc. swojego PKB na obronę, czyli dwa razy więcej niż obecny zalecany poziom dla krajów NATO. Mówi też, ile miliardów euro wydaliśmy na pomoc naszym wschodnim sąsiadom.

Część państw NATO nie wydaje na obronność nawet 2 proc. swojego PKB

Tusk słusznie wypomniał sojusznikom, że nie podchodzą wystarczająco poważnie do kwestii bezpieczeństwa narodowego i wspólnotowego. - Rozumiem, że nasza sytuacja bezpieczeństwa jest trudniejsza niż Hiszpanii czy Włoch. Ale 2 proc. PKB to po prostu mus. Nie rozumiem, jak można to kwestionować - powiedział.

Czytaj więcej

Niespodziewane skutki wojny z Ukrainą: w Rosji zamykają łagry

Polski premier przestrzega również przed opieraniem NATO głównie na USA, tym bardziej w przededniu wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Tusk chce, żeby kraje UE były niezależne i silne wspólnie - można mieć wrażenie niczym Stany Zjednoczonej Europy - wobec zagrożenia, które potęguje się ze strony Rosji.

Bezwzględna pomoc Unii Europejskiej dla Ukrainy

Szef Koalicji Obywatelskiej wzywa partnerów europejskich do większego wysiłku na rzecz pokoju w Europie, czyli większego zbrojenia się, większego wysiłku finansowego na obronność oraz bezwzględnej pomocy Ukrainie, która nie może przegrać, a jest w trudnej sytuacji, tym bardziej, że ta wojna może trwać długo.

Mamy poczucie zagrożenia i wiemy, że wojna jest namacalna. Finansowe wyrzeczenia na rzecz zbrojenia również znajdują uzasadnienie.

Wezwanie do zbrojenia się łatwo odebrać jako straszenie, ale to nie histeria, gdy - jak mówi Tusk - wojnę słychać na polskim pograniczu. Jeśli opamiętanie krajów UE nie przyjdzie szybko, nie dojdzie do radykalnego wzmocnienia NATO, a w USA zmieni się prezydent, który może być nieprzewidywalny i nie tak proukraiński, jak obecny, to wojna Rosji może zataczać coraz większe kręgi.

Człowiek Andrzeja Dudy mówił o zagrożeniu dla Polski jeszcze mocniej

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera mówił, że Polska ma trzy lata na przygotowanie się na ewentualną konfrontację. Jak Polska, to również NATO. Tylko czy liderzy państw NATO zdają sobie sprawę z zagrożenia?

Czytaj więcej

Żołnierze NATO są już na Ukrainie. Hiszpański dziennik potwierdza słowa Sikorskiego

Tusk i Siewiera mają dostęp do tajnych raportów, nie tylko polskich służb, a ich wypowiedzi muszą być oparte o zweryfikowane informacje wywiadowcze. Nie jest przypadkiem, że na spotkaniu z Joe Bidenem zaproszony został zarówno polski prezydent, jak i premier. Stanowisko Siewiery musi być też stanowiskiem prezydenta Andrzeja Dudy, zbieżnym ze stanowiskiem premiera.

W Polsce nie trzeba już budzić społeczeństwa. Mamy poczucie zagrożenia i wiemy, że wojna jest namacalna. Finansowe wyrzeczenia na rzecz zbrojenia również znajdują uzasadnienie. Gorzej sytuacja wygląda na Zachodzie.

Zagrożenie jest realne i tu nie ma z czym dyskutować, choć chciałoby się, żeby Donald Tusk mylił się w każdym słowie udzielonego wywiadu.

Czy Tusk obudzi Zachód?

Donald Tusk jest rozpoznawalnym politykiem europejskim, cieszącym się zaufaniem jako były szef Rady Europejskiej. Jego głos, jako premiera państwa graniczącego z ofiarą wojny Putina, powinien być głośny i słyszalny w świecie. Tu nie ma polityki, partyjnych egoizmów czy zbijaniu sondażowych punktów poparcia na wojnie. Jest wyczucie realnego zagrożenia i nawoływanie do zbrojenia się i obrony. Bez przestawienia się na tryb wojenny, również gospodarczo państwa NATO nie odstraszą Putina. A jeśli Ukraina się nie utrzyma, to po jej trupie Putin pójdzie dalej i dalej.

Kolejną ofiarą putinowskiej Rosji będzie Polska. Czy wtedy przywódcy UE również będą prosić, żeby nie mówić o wojnie i nie straszyć społeczeństwa? Zagrożenie jest realne i tu nie ma z czym dyskutować, choć chciałoby się, żeby Donald Tusk mylił się w każdym słowie udzielonego wywiadu.

Święta to nie jest dobry czas na dyskusje o wojnie, ale jeśli chcemy pokoju, to powinniśmy się do niej przygotować, bo kolejna Wielkanoc może wyglądać zupełnie inaczej. 

Święta to nie jest dobry czas na trudne tematy, tym bardziej, jeśli jest nim coraz bardziej namacalne zagrożenie wojną. - Wiem, że to zabrzmi druzgocąco, zwłaszcza dla ludzi z młodszego pokolenia, ale musimy mentalnie oswoić się z nadejściem nowej epoki. Epoki przedwojennej. Nie przesadzam. Z dnia na dzień jest to coraz bardziej widoczne — powiedział Donald Tusk w rozmowie z "El Pais", "La Repubblicą", "Die Welt", "Le Soir", "Tribune de Geneve" oraz "Gazetą Wyborczą". I warto wrócić do tego wywiadu, gdyż tak wprost żaden z przywódców Unii Europejskiej nie mówił jeszcze o naszej przyszłości, która nie rysuje się w jasnych barwach.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego tym razem Lewicy miałoby się udać?
Publicystyka
Roman Kuźniar: Czy rząd da się wpuścić w atomowe maliny?
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?