Premier League. Nowa arystokracja

Premier League to już piłkarska NHL. Żadne rozgrywki nie budzą takich emocji i nikt nie sprzedaje praw do transmisji drożej niż Brytyjczycy.

Publikacja: 09.12.2023 18:29

Aaron Ramsdale, bramkarz Arsenalu Londyn

Aaron Ramsdale, bramkarz Arsenalu Londyn

Foto: AFP

Najnowsza umowa jest kolejnym argumentem, który pomoże ugruntować ich pozycję na futbolowym szczycie. Premier League podpisała bowiem ze Sky i TNT wart 6,7 mld funtów czteroletni kontrakt – obowiązujący od sezonu 2025/2026 – pozwalający transmitować rozgrywki na terenie Wysp Brytyjskich. Cztery z pięciu dostępnych pakietów zgarnął ten pierwszy nadawca, co daje mu prawo do 215 meczów rocznie, w tym wszystkich z ostatniej kolejki. TNT pokaże 52 spotkania, państwowa BBC przedłużyła zaś prawa do magazynu ligowego ze skrótami, czyli popularnego „Match of the Week”.

Transmisji będzie więcej, bo wzrośnie liczba spotkań w środku tygodnia oraz retransmisji meczów zaplanowanych w sobotę na 15.00. Brytyjczycy nie mają do nich dostępu „na żywo”, bo to czas, który powinni poświęcić, aby wybrać się na trybuny swojego lokalnego klubu w niższej lidze, a nie spędzać go przed telewizorem. Nie brakuje głosów, że wkrótce język twardej waluty i tej wyspiarskiej tradycji położy kres. „Kanapowców” już dziś dodatkowo może zmotywować fakt, że teraz do obejrzenia wszystkich transmisji wystarczą dwa abonamenty, a nie trzy, bo z gry wypadł Amazon.

Świat traci dystans

Zainteresowani chwalą się „najwyższym kontraktem w dziejach praw sportowych na Wyspach” i nie chodzi tylko o kwotę, ale także fakt, że umowa jest dłuższa, bo poprzednie były trzyletnie. Kluby dostaną do podziału 1,675 mld funtów za sezon i choć faktyczny wzrost rocznej wypłaty – obecnie to 1,632 mld – jest tak niewielki, że nie wyrównuje inflacji (według ekspertów realna wartość porozumienia jest wręcz niemal jedną piątą niższa od poprzedniego), to uczestnicy Premier League wciąż zarobią dwa razy więcej, niż wynegocjowali niedawno z nadawcami przedstawiciele Serie A.

Czytaj więcej

Arsenal Londyn. Skromni żołnierze Mikela Artety

Przewaga Brytyjczyków nad resztą kontynentu więc nie maleje, choć negocjacjom towarzyszyły obawy dotyczące stagnacji lub wręcz regresu na rynku, o czym niedawno przekonali się Francuzi, gdy największy kontrakt w dziejach Ligue 1 z Medipro i BeIN Sport okazał się bańką. Umowę wartą blisko 1,5 mld euro za sezon rozwiązano i dziś Amazon oraz Canal+ Sport płacą klubom nieco ponad jedną trzecią tej kwoty (582 mln). Kontrakt niższy od poprzedniego, choć tylko o 1 proc., podpisali też ostatnio Hiszpanie. Premier League tymczasem nie straciła – pomijając spadek wartości pieniądza.

Większa liczba transmisji (270 zamiast 200 w ciągu roku), które pokaże dwóch zamiast trzech nadawców, oznacza jednocześnie, że za jeden mecz nadawcy zapłacą mniej – 6 zamiast 7,7 mln funtów. Zyskała Sky, która – według „The Times” – wyłoży za spotkanie 5,95 zamiast 9,3 mln w brytyjskiej walucie. 6,25 mln za transmisję wynegocjowała TNT, BBC za magazyn zapłaci zaś 75 mln funtów rocznie. – Nadawcy mają prawo być takimi warunkami zachwyceni – uważa, cytowany przez „Le Monde”, Kieran Maguire, czyli specjalista od piłkarskich finansów z Uniwersytetu w Liverpoolu.

Równy podział zysków

Brytyjskie rozgrywki są od lat na szczycie telewizyjnej listy płac i wszystko wskazuje na to, że pozostaną tam co najmniej do końca dekady, choć Premier League – jak słusznie zauważa „The Atlantic” – wciąż daleko do kwot, które za prawa do transmisji dostają największe zawodowe ligi w Stanach Zjednoczonych. NFL za prawa do pokazywania meczów w USA może liczyć na ponad 100 mld dolarów w ramach 11-letniego kontraktu. Dla porównania: rekordowy kontrakt NBC na pokazywanie letnich i zimowych igrzysk olimpijskich w latach 2021–2032 sięgnął 7,75 mln dolarów.

Wśród lig piłkarskich drugie miejsce zajmuje niemiecka Bundesliga (1,08 mld euro za sezon), hiszpańska LaLiga (990 mln) oraz włoska Serie A (927 mln). Rośnie – dzięki rekordowej umowie z Apple’em oraz Foxem – amerykańska Major Soccer League, która na prawach do transmisji zarabia już pół miliarda dolarów i to dziś szósty wynik na świecie. Pochodną tych zysków w każdej lidze są dyskusje o podziale środków. Więksi często zgarniają najwięcej, Anglicy dają jednak inny wzór. Więcej w nim podziału „każdemu po równo” niż „każdemu wedle zasług”. Manchester City, czyli mistrz kraju, dostał za ostatni sezon 170 mln funtów, a ostatni w tabeli Southampton – 128 mln. Różnica nie więc duża.

Premier League podpisała ze Sky i TNT wart 6,7 mld funtów czteroletni kontrakt. Dzi´ki temu Manchest

Premier League podpisała ze Sky i TNT wart 6,7 mld funtów czteroletni kontrakt. Dzi´ki temu Manchester City, czyli mistrz kraju, dostał za ostatni sezon 170 mln funtów

AFP

PKO BP Ekstraklasa z 75 mln euro za sezon pręży w tym rankingu muskuły pod koniec pierwszej dziesiątki Europy – za Holendrami, Belgami i Turkami, lecz przed Grekami, Norwegami czy Szwedami – a więc wciąż znacznie wyżej niż w ligowym rankingu UEFA, gdzie jest na 20. miejscu. – Stworzyliśmy własny zespół sprzedaży oraz jesteśmy wyłącznym właścicielem producenta transmisji. Inwestujemy w nowe technologie. Umiemy też tworzyć krótkie i atrakcyjne formy wideo dla młodszych kibiców. To wszystko ma wielki wpływ na wycenę praw medialnych – wyjaśniał niedawno w rozmowie z „Parkietem” prezes Ekstraklasa SA Marcin Animucki.

Paliwo dla Superligi

Polacy grają w innej lidze niż Niemcy, Włosi czy Hiszpanie, a Brytyjczycy to od lat finansowa arystokracja. Taki dobrobyt ma też oczywiście wady. Niemal każdy klub ma dziś na potrzeby rynku dwa cenniki: generalny oraz wyższy, dostosowany do możliwości brytyjskich klubów, choć na szczycie listy rekordowych transakcji jeszcze tego nie widać. Autorami najdroższych zakupów w dziejach piłki pozostają Paris Saint-Germain (222 mln euro za Neymara i 180 mln euro za Kyliana Mbappe) oraz Barcelona (po 135 mln euro za Philippe Coutinho oraz Ousmane Dembele), ale już spośród 100 największych transakcji aż w 55 przypadkach po stronie kupującego jest klub Premier League.

Czytaj więcej

Fabiański z szejkami? A w tle jeszcze InPost

Zacięta walka o krajowe zaszczyty w naturalny sposób utrudnia rywalizację międzynarodową. Finansową hegemonię Brytyjczyków kwestionować trudno, ale już sportową – łatwiej. Ligę Mistrzów w tym roku wygrał wprawdzie Manchester City, ale już w ostatniej dekadzie zespoły z Premier League po trofeum sięgnęły tylko trzykrotnie (jeszcze Chelsea Londyn w 2021 roku i FC Liverpool w 2019). Inną sprawą jest to, że grały w czterech z pięciu poprzednich finałów, a ich przewaga w rankingu UEFA – sumuje średni dorobek klubów z poszczególnych lig na międzynarodowej arenie w pięciu sezonach – jest olbrzymia i od sezonu 2020/2021 tylko rośnie.

Rywale to widzą, a rosnąca przepaść jest paliwem dla marzeń o Superlidze. Początkowo wśród jej założycieli było sześć angielskich klubów, ale się wycofały. Dziś o reaktywacji projektu mówi najczęściej prezes Realu Madryt Florentino Perez, zapewne w obawie, że zespoły Premier League znikną mu z oczu za finansowym horyzontem. Ostatnio coraz częściej można jednak odnieść wrażenie, że jest na placu stoi sam. UEFA tymczasem prowadzi aksamitną rewolucję i koryguje przepisy swoich rozgrywek na korzyść najbogatszych, bo od nowego sezonu dwa dodatkowe miejsca w Lidze Mistrzów dostaną liderzy rankingu UEFA. Anglicy pięciu reprezentantów mogą być pewni.

Najnowsza umowa jest kolejnym argumentem, który pomoże ugruntować ich pozycję na futbolowym szczycie. Premier League podpisała bowiem ze Sky i TNT wart 6,7 mld funtów czteroletni kontrakt – obowiązujący od sezonu 2025/2026 – pozwalający transmitować rozgrywki na terenie Wysp Brytyjskich. Cztery z pięciu dostępnych pakietów zgarnął ten pierwszy nadawca, co daje mu prawo do 215 meczów rocznie, w tym wszystkich z ostatniej kolejki. TNT pokaże 52 spotkania, państwowa BBC przedłużyła zaś prawa do magazynu ligowego ze skrótami, czyli popularnego „Match of the Week”.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Poznaliśmy finalistów. Kto zagra o puchary Ligi Europy i Ligi Konferencji?
Piłka nożna
Trzy minuty szaleństwa. Echa meczu Bayern-Real
Piłka nożna
Real - Bayern. Czy Szymon Marciniak popełnił błąd? Były sędzia Marcin Borski wyjaśnia
Piłka nożna
Maciej Rybus uczcił w Rosji Dzień Zwycięstwa. Były reprezentant pojawił się z symbolem wojskowym
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Piłka nożna
Szymon Marciniak popełnił błąd? Kontrowersje w meczu Realu z Bayernem