Tomasz Pietryga: Dlaczego Donald Tusk ma kłopot z kwotą wolną od podatku

Podwyższenie kwoty wolnej od podatku mogło być dla Donalda Tuska tym, czym program 500+ był dla Jarosława Kaczyńskiego – mogło ułatwić mu rządy na samym początku kadencji. I być może w przyszłości premier pod presją własnych wyborców i tak będzie musiał tę obietnicę zrealizować.

Publikacja: 20.03.2024 17:48

Premier Donald Tusk

Premier Donald Tusk

Foto: Fotorzepa, Michał Kolanko

Jednym z kluczowych postulatów ekipy Donalda Tuska przed wyborami było zwiększenie kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł. To obietnica, która miała być zrealizowana w pierwszych 100 dniach rządów koalicji. We wtorek Donald Tusk stwierdził, że w obecnej sytuacji nas na to nie stać. Przekonywał, że jego rząd nie rezygnuje z projektu kwoty wolnej, ale dodał, że w tym roku nie jest w stanie tego zrealizować „ze względów budżetowych”. Zasłaniał się przy tym ogromną sumą pieniędzy, „którą przede wszystkim musimy wydatkować (...) nie tylko na militarne zakupy, ale szeroko pojęte bezpieczeństwo związane z zagrożeniem wojennym”.

Czytaj więcej

Donald Tusk: Zostawili nam rekordowy dług. PiS: Pieniędzy nie ma i nie będzie

Obietnica podwyższenia kwoty wolnej od podatku to był tylko wyborczy trik? 

Szacowany na ok. 50 mld zł rocznie koszt podwyższenia kwoty wolnej był znany od dawna. Donald Tusk zdawał sobie z tego sprawę, kiedy składał tę obietnicę przed wyborami. Dlatego nie powinno zaskakiwać, że to wyzwanie finansowe jest trudne dla rządu. Ponadto sytuacja geopolityczna i zagrożenie wojenne nie zmieniły się znacząco w ostatnich miesiącach. Wojna w Ukrainie trwa, a Polska w związku z zagrożeniami od dłuższego czasu planuje coraz wyższe wydatki na obronność. Ekonomiści Platformy Obywatelskiej mogli więc łatwo obliczyć, jak wydatki na obronność korelują z nową kwotą wolną. Dlatego próby kreowania dziś innej narracji niż przed wyborami wydają się mało przekonujące.

Czytaj więcej

Podwyżki kwoty wolnej od podatku w PIT szybko nie będzie

Kluczenie w sprawie tej obietnicy wyborczej miało miejsce zresztą już wcześniej. Na początku roku jeden z przedstawicieli obozu władzy przyznał, że zmiana nie powinna być wprowadzana w roku podatkowym, aby nie zaskakiwać podatników. Tyle że od dawna praktyka podatkowa – poparta zresztą orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego – jest taka, że zmiany korzystne dla podatników jak najbardziej mogą być wprowadzane w trakcie roku podatkowego. Wiceminister finansów Jarosław Neneman argumentował także, że taka zmiana byłaby skomplikowaną operacją systemową, wymagającą czasu. Warto jednak zauważyć, że podwyższenie kwoty wolnej od podatku miało już miejsce w 2022 r., więc nie jest to całkowicie nowa koncepcja.

Co na to elektorat Donalda Tuska?

Obietnica złożona przed wyborami jest atrakcyjna dla liberalnego elektoratu. Z jednej strony, patrzy on z obrzydzeniem na wypasione programy socjalne z czasów rządów PiS. Z drugiej strony, obniżkę podatków postrzega on jako ruch stymulujący przedsiębiorczych i zaradnych ludzi, którzy chcą inwestować w swój dobrobyt. Argument o zagrożeniu wojennym może jednak tymczasowo przekonać część tego elektoratu. Pytanie brzmi jednak, jak długo w tym przekonaniu pozostanie. Wszystko zależy pewnie od dalszego rozwoju wydarzeń w Ukrainie. Warto również zauważyć, że PiS wykorzystywał programy społeczne nawet w warunkach wojennych, jednocześnie inwestując w armię.

Lider Koalicji Obywatelskiej zobowiązał się zrealizować tę obietnicę w pierwszych 100 dniach sprawowania władzy. Jest zakładnikiem swojej własnej deklaracji

Donald Tusk na chwilę odroczył niezadowolenie wyborców. Badania społeczne pokazują jednak, że Polacy głosujący na obóz władzy coraz sceptyczniej oceniają politykę rządu. Podwyższenie kwoty wolnej od podatku mogło być dla Tuska tym, czym program 500+ był dla Jarosława Kaczyńskiego – mogło ułatwić mu rządy na samym początku kadencji. Mimo braku realizacji zobowiązania wyborczego pozostanie jednak zakładnikiem tej obietnicy. I być może, nawet jeśli sytuacja budżetowa się nie polepszy, pod presją własnych wyborców i tak będzie musiał ją zrealizować, tyle że kosztem programów społecznych, do których jego elektorat nie jest przywiązany.

Jednym z kluczowych postulatów ekipy Donalda Tuska przed wyborami było zwiększenie kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł. To obietnica, która miała być zrealizowana w pierwszych 100 dniach rządów koalicji. We wtorek Donald Tusk stwierdził, że w obecnej sytuacji nas na to nie stać. Przekonywał, że jego rząd nie rezygnuje z projektu kwoty wolnej, ale dodał, że w tym roku nie jest w stanie tego zrealizować „ze względów budżetowych”. Zasłaniał się przy tym ogromną sumą pieniędzy, „którą przede wszystkim musimy wydatkować (...) nie tylko na militarne zakupy, ale szeroko pojęte bezpieczeństwo związane z zagrożeniem wojennym”.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Co ma sędzia Szmydt do reformy wymiaru sprawiedliwości
Opinie Prawne
Rafał Adamus: Możliwa korporacja doradców restrukturyzacyjnych
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Sędziowie nie potrzebują poświadczeń bezpieczeństwa, bo sami tak zadecydowali
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Tomasz Szmydt to czarna owca czy w sądach mamy setki podobnych sędziów?
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Opinie Prawne
Kajetan Bartosiak: O badaniu trzeźwości nie tylko w Dniu Strażaka