Telewizja Polska złożyła pozew przeciwko Michałowi Adamczykowi, Samuelowi Pereirze i Marcinowi Tulickiemu, domagając się odszkodowania w wysokości 1,33 mln zł. Obecne władze TVP twierdzą, że państwowa spółka została poszkodowana w związku z brakiem możliwości korzystania z infrastruktury Telewizyjnej Agencji Informacyjnej (TAI) od 20 grudnia do połowy stycznia. Wtedy to wspomniani byli już pracownicy TVP okupowali media publiczne i nie wpuszczali do telewizji nowych władz oraz dziennikarzy. W oświadczeniu Telewizji Polskiej czytamy, że pozew „dotyczy szkody, którą Spółka poniosła w związku z bezprawnymi działaniami pozwanych, które pozbawiły TVP możliwości korzystania z infrastruktury znajdującej się w budynku przy Placu Powstańców Warszawy 7". Z powodu okupacji TVP przez Adamczyka, Pereirę i Tulickiego, między 20 a 29 grudnia 2023 roku nie emitowano TVP Info i TVP3, przez co na antenie nie pojawiły się zaplanowane reklamy i treści sponsorskie. W oświadczeniu TVP widnieje, że to nie wyczerpuje roszczeń wobec byłych dyrektorów TAI za inne szkody związane z ich działaniami. Wkrótce możemy się dowiedzieć o kolejnych roszczeniach wobec nich.
Adamczyk i Pereira zarobili w TVP gigantyczne pieniądze
Na biednych nie trafiło. Adamczyk, Pereira i Tulicki zarobili za rządów PiS gigantyczne pieniądze w mediach państwowych. Adamczyk jako dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej od końca kwietnia do 20 grudnia 2023 otrzymał niecałe 372,6 tys. zł brutto, do czego należy doliczyć ok. 1 mln 127,7 tys. zł (wraz z podatkiem VAT) z tytułu realizowania umów cywilnoprawnych, co razem daje ponad 1,5 mln zł brutto. Marcin Tulicki, jako wicedyrektor TAI dostał 417,3 tys. zł, a w ramach umów cywilnoprawnych 296,3 tys. zł. Pereirze jako wicedyrektorowi TAI od kwietnia wypłacono 439,8 tys. zł. To tylko trójka zaufanych pracowników PiS w TVP, którzy zarabiali krocie, a przecież było więcej osób na kontraktach, o których każdy może marzyć, nie tylko w mediach.
Czytaj więcej
Publiczny nadawca ustalił, że Beata Fido, prywatnie żona Jana Marii Tomaszewskiego, kuzyna Jarosława Kaczyńskiego, nie zjawiała się w pracy, na którą się umówiła w TVP World.
Adamczyk 26 grudnia 2023 r. został powołany przez Radę Mediów Narodowych na prezesa zarządu TVP. Wciąż się za niego uważa. – Jestem prezesem zarządu Telewizji Polskiej nieuznawanym przez władze uzurpatorskie. Zostałem powołany na to stanowisko dokładnie w ten sam sposób jak Jacek Kurski czy Mateusz Matyszkowicz, Od 2016 r. nie zmieniły się przepisy w tym zakresie. W związku z tym należy uznać, że to ja jestem legalnym prezesem – powiedział w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”. Sam były prezenter nie ma sobie nic do zarzucenia, mimo że Rada Języka Polskiego wskazała, że "75 proc. spośród nieco ponad 300 „pasków" pokazanych w głównym wydaniu „Wiadomości" TVP w latach 2016-2017 nie pełniło funkcji informacyjnej, tylko perswazyjną, kreacyjną i ekspresywną".
Pereira w rozmowie z Wirtualnymi Mediami odniósł się do pozwu: – To wezwanie to prostacka próba odwrócenia kota ogonem przez wysłanników nowego rządu. To właśnie oni, na polityczne zlecenie wyłączyli sygnał TVP Info, TVP3, TVP World i portalu tvp.info, zablokowali wejściówki ludziom pracującym w siedzibie Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, przez co ludzie nie mogli wejść do budynku przy pl. Powstańców Warszawy 7 i normalnie pracować. To właśnie zrobiła ekipa wysłana przez rząd do TVP poza ustawą i przepisami, na podstawie sfałszowanego aktu notarialnego. To oni zablokowali ludziom dostęp do komputerów i skrzynek mailowych oraz zamknęli studia telewizyjne w TAI, sprzęt, reżyserki i newsroomy. To wszystko jest zdokumentowane i oni za to wszystko poniosą surowe konsekwencje.