Akcję rozpoczęła rosyjska partia komunistyczna, proponując, by na 70. rocznicę zakończenia wojny postawić pomniki byłemu „głównodowodzącemu Armii Czerwonej" w 15 miejscowościach w różnych częściach Rosji. Zamiast pomników można też było wystawić duże popiersia (ewentualnie znacznych rozmiarów tablice pamiątkowe) lub nadać ulicom imię Stalina.

W trzecim co do wielkości mieście Syberii Krasnojarsku komuniści i przedstawiciele prokremlowskiej partii Sprawiedliwa Rosja zgłosili się do miejscowych władz, oświadczając, że mają już gotowy pomnik Stalina „odlany za pieniądze ludu" i teraz chcą go gdzieś postawić. Ale na Syberii – tak jak w innych regionach, w których mieściły się stalinowskie łagry – nie chcą takiego monumentu.

Prawdziwy wysyp stalinowskich pomników nastąpił natomiast na południu. Pierwszym była odsłonięta w styczniu w Jałcie (przed dawnym pałacem Potockich) rzeźba przedstawiająca przywódców Wielkiej Trójki: Stalina, Churchilla i Roosevelta. Obecnie różne grupy inicjatywne domagają się postawienia posągów Stalina w Kaspijsku, Machaczkale i Dagestańskich Ogniach (miejscowości są w Dagestanie, w tej ostatniej istnieje już ulica Stalina), Orle, Lipiecku, ale też w Niżnym Nowogrodzie, a nawet w Petersburgu i Moskwie.

Według ośrodka socjologicznego Centrum Lewady aż 52 proc. Rosjan pozytywnie odnosi się do Józefa Stalina, a jedynie 30 proc. – negatywnie. – Ale 58 proc. jest przeciwnych stawianiu mu pomników; szczególny opór napotykają takie inicjatywy właśnie w rejonach, w których było dużo obozów koncentracyjnych – powiedział „Rz" szef Centrum Lew Gudkow. Lokalne władze Władywostoku i obwodu tiumeńskiego (na Syberii) już odmówiły zgody na postawienie pomników.

Również władze stolicy się na to nie zgodziły. – W Moskwie silne są nastroje antyputinowskie, antyimperialistyczne i co za tym idzie – antystalinowskie – tłumaczy Gudkow. W mieście od kilku miesięcy trwa akcja „Ostatni adres" – na domach zawieszane są tabliczki z nazwiskami byłych mieszkańców zamordowanych w czasach stalinowskiego terroru.