Europejskie wyzwania dla PiS

W Brukseli mniej obaw niż dziesięć lat temu. Ale problemy stojące przed nowym rządem znacznie poważniejsze.

Aktualizacja: 27.10.2015 11:59 Publikacja: 26.10.2015 20:00

Angela Merkel

Angela Merkel

Foto: AFP

Korespondencja z Brukseli

PiS przy władzy będzie musiał zmierzyć się z najpoważniejszym kryzysem w UE od lat – niekontrolowanym napływem imigrantów.

Rząd PO–PSL zgodził się wcześniej na przyjęcie blisko 7 tys. uchodźców w ramach nadzwyczajnego unijnego planu rozdziału 160 tys. osób przebywających czasowo w Grecji i we Włoszech.

Nie chodzi o eurosceptycyzm

Ale to PiS będzie musiał tę decyzję wykonać. A przede wszystkim zmierzyć się z problemem, co z kolejnymi dziesiątkami czy nawet setkami tysięcy. Czy należy, jak chciałyby tego Komisja Europejska i Angela Merkel, wprowadzić stały mechanizm rozdziału uchodźców?

– W tej sprawie widzę wielki potencjał konfliktu. Choć trzeba przyznać, że Polska nie byłaby tu osamotniona. Jest kilka krajów sprzeciwiających się stałemu mechanizmowi – mówi Janis Emmanuilidis, ekspert brukselskiego think tanku European Police Centre. Kluczowe jest jednak to, że ewentualny sprzeciw Polski ustawiłby nas na kursie kolizyjnym z Niemcami, dla których sprawa uchodźców jest dziś najważniejsza. – Sam jestem ciekawy, jak zachowa się nowy rząd i na ile będzie konfrontacyjny wobec Berlina. Jeśli zdecyduje się grać ostro na samym początku w sprawie najważniejszej dla Niemiec, to może w przyszłości stracić w tych dziedzinach, które są interesem Polski – uważa ekspert. To właśnie stosunek PiS do Niemiec, a nie jego rzekome eurosceptyczne nastawienie, budzi największy niepokój w Brukseli.

– Wszyscy zagraniczni koledzy pytają nas właśnie o to, czy będzie powtórka z fatalnych relacji na linii Warszawa–Berlin – mówi nieoficjalnie polski urzędnik w Komisji Europejskiej. Bo to przede wszystkim zapamiętali z czasów rządu premiera Jarosława Kaczyńskiego.

Lista Camerona

Kolejny ważny temat najbliższych miesięcy to negocjacje warunków członkostwa Wielkiej Brytanii w UE. David Cameron czekał na wybory w Polsce z przedstawieniem listy konkretnych postulatów, których spełnienie miałoby być warunkiem pozostania Wielkiej Brytanii w UE. Listę mamy poznać w listopadzie, a na szczycie UE w grudniu, już z przedstawicielem władz PiS, odbędą się konkretne negocjacje.

– Jeśli chodzi o sprzeciw wobec ograniczania przepływu pracowników, to PiS raczej nie będzie się różnił od PO, mimo że jest w tej samej rodzinie politycznej co torysi – uważa ekspert EPC. PiS może natomiast być wielkim sojusznikiem Davida Camerona w jego postulatach ograniczenia zapędów federacyjnych UE, a przede wszystkim zabezpieczenia praw krajów spoza strefy euro.

– PO uważało, że Polska wejdzie w którymś momencie do strefy euro i jej głównym celem było zachowanie wpływu na tworzenie reguł w tym klubie, w czym miała wielkie poparcie Merkel. PiS nie chce do euro, więc będzie się skupiał na tym, czego chce Cameron: stałych zabezpieczeniach dla krajów nieposługujących się wspólną walutą – uważa Agata Gostyńska z londyńskiego Centre for European Reform. Chodzi o to, żeby strefa euro nie wykorzystywała swojej większości w Radzie UE i nie przegłosowywała krajów spoza euro.

Eksperci podkreślają, że w wielu sprawach polityki europejskiej nie ma zasadniczej różnicy między PiS i PO. Ale inna jest retoryka.

Skrajniejsi są gdzie indziej

– PiS lubi mówić, że będzie twardo walczył o polskie interesy w Unii. PO też to robiło, ale innymi metodami, bardziej poprzez działania kuluarowe. PiS może wybrać model publicznej batalii – uważa Paweł Świdlicki, ekspert londyńskiego Open Europe.

Dobrym przykładem jest tutaj polityka klimatyczna. Z punktu widzenia Brukseli PO krytykowane frontalnie przez PiS nieźle walczyło o interesy polskiej gospodarki opartej na węglu i zapewniło okresy przejściowe i dodatkowe lata na przystosowania. PiS chciałby więcej. Poprzez jeszcze większe ulgi dla polskich firm naruszona zostanie konkurencyjność przedsiębiorstw w innych krajach. Nie mówiąc o tym, że w polityce energetyczno-klimatycznej głosuje się w UE systemem większościowym. A Polska w swoich postulatach była w mniejszości i ugrała kilka ustępstw tylko dzięki zaangażowaniu Angeli Merkel.

Czy Polska będzie drugimi Węgrami w UE? Krajem drugiej kategorii, krytykowanym – czasem słusznie, czasem nie – za nieeuropejskie standardy demokracji?

– Nie sądzę. Po pierwsze, PiS w przeciwieństwie do Orbána nie ma konstytucyjnej większości. Po drugie, dziś sytuacja jest zupełnie inna niż w czasie poprzednich rządów PiS. W Grecji rządzi Syriza, we Francji w sondażach prowadzi Front Narodowy, w Szwecji i Holandii na czele również są narodowe partie imigracyjne. Na tym tle PiS nie jest partią skrajną – uważa Paweł Świdlicki.

Korespondencja z Brukseli

PiS przy władzy będzie musiał zmierzyć się z najpoważniejszym kryzysem w UE od lat – niekontrolowanym napływem imigrantów.

Rząd PO–PSL zgodził się wcześniej na przyjęcie blisko 7 tys. uchodźców w ramach nadzwyczajnego unijnego planu rozdziału 160 tys. osób przebywających czasowo w Grecji i we Włoszech.

Nie chodzi o eurosceptycyzm

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790