Z Nowacką po drugie miejsce

Kulisy ofensywy Zjednoczonej Lewicy

Aktualizacja: 13.10.2015 22:25 Publikacja: 13.10.2015 21:07

Marcin Pieńkowski

Marcin Pieńkowski

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Jesienne wybory parlamentarne to być albo nie być dla polityków SLD i Twojego Ruchu. Cztery lata temu zwalczające się wówczas partie osiągnęły w sumie ponad 18 proc. głosów i wprowadziły do Sejmu 67 posłów. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że działające już wspólnie pod szyldem Zjednoczonej Lewicy formacje mogły o powtórzeniu tego wyniku jedynie marzyć. W ostatnich dniach apetyty koalicji jednak rosną, a jej działacze nie marzą tylko o wejściu do Sejmu, lecz wręcz rozważają szanse na wyprzedzenie Platformy.

Kampanijna ofensywa Zjednoczonej Lewicy trwa od początku października, gdy koalicja oficjalnie namaściła Barbarę Nowacką na swoją liderkę. To wtedy, po tygodniach marazmu, lewica wróciła do gry. Wcześniej nastąpiły personalne roszady w sztabie. Włodzimierza Czarzastego z Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Karola Jenego z Twojego Ruchu zastąpili odpowiednio Dariusz Joński i Michał Kabaciński.

– To oni przygotowali obecną strategię i konsekwentnie ją realizują. Zmiana była potrzebna, bo stara formuła nie przynosiła już żadnej korzyści. W sondażach staliśmy w miejscu – mówi nam jeden z polityków koalicji.

Rzeczywiście, nowa taktyka przynosi efekty. Już sama prezentacja Nowackiej przyciągnęła uwagę stacji informacyjnych, które jej przemówienie transmitowały w całości. Kandydatka lewicy, wykorzystując zwiększone zainteresowanie, od razu ruszyła w podróż autobusem po Polsce. Tym prostym i nieoryginalnym zabiegiem zapewniła sobie stałe miejsce w wieczornych serwisach i ustawiła się w niemal równej pozycji z rywalizującymi o władzę Ewą Kopacz i Beatą Szydło.

– Wystawienie Nowackiej spowodowało, że media mogą w końcu skupić się na jednej osobie i wszystkie tematy odnosić do niej – mówi nam sztabowiec lewicy. – Choć głosujemy na partię, to spór w Polsce sprowadza się głównie do personaliów – tłumaczy.

Pomocna w realizacji strategii lewicy okazała się Nowoczesna Ryszarda Petru. Partia ekonomisty w ostatnich tygodniach podsycała wzajemne zainteresowanie obiema formacjami, a przodował w tym sam Petru. Sztabowcy lewicy podejrzewają, że w ten sposób chciał wypromować własną formację. Powód?

– Zrobiliśmy badania zapytań w sieci i sprawdziliśmy, ile jest zapytań o Szydło, Kopacz, Petru i Nowacką. Najbardziej zauważalny był w nich w ostatnich dniach spadek Petru – mówi nam osoba znająca treść raportu. – O ile jeszcze dwa tygodnie temu był na fali, organizował konwencje i narzucał jakąś retorykę, o tyle od momentu, gdy pojawiła się Nowacka, zainteresowanie nim zaczęło spadać – dodaje.

Przykładem takich działań może być spór o debatę. – Petru podkreślał, że on mógłby z Baśką rozmawiać. Nie robił tego, by pozycjonować się przeciwko niej, ale wskoczyć na jej plecy. To ona jest dziś bardziej pożądana, a gdy on się do niej odnosi, to media go zauważają – tłumaczy nam jeden ze sztabowców.

Oba ugrupowania walczą też o podobny elektorat – zawiedzionych rządami wyborców Platformy, którym światopoglądowo daleko do PiS.

Dla lewicy przełomowy był zwłaszcza ostatni tydzień, w którym seria sondaży pokazała znaczący wzrost poparcia, oznaczający nawet przebicie bariery 10 proc. W jednym z badań, przeprowadzonym przez pracownię Millward Brown, różnica między Zjednoczoną Lewicą a drugą w wyścigu Platformą Obywatelską zmalała do zaledwie 8 pkt proc. To właśnie przekonało lewicowych działaczy, że celem nie musi być jedynie przekroczenie 8-proc. progu wyborczego (tyle wynosi dla koalicji), ale walka o znacznie lepszy wynik i zagrożenie obecnej pozycji PO.

– Przyciągnięcie elektoratu Platformy to dziś nasz główny cel. Uważamy, że duża grupa niezdecydowanych to wyborcy, którzy głosowali na PO, ale dziś nie chcą tego robić, bo Platforma nie ma już żadnej oferty i realnej alternatywy dla PiS – tłumaczy nam czołowy polityk lewicy. – Dlatego też tak mocno podnosiliśmy kwestię tego sondażu – dodaje nasz rozmówca.

Sztabowcy koalicji twierdzą też, że ich strategii sprzyjają ostatnie trendy i błędy popełniane coraz częściej przez PO. Przykładem ma być m.in. porażka w głosowaniu nad postawieniem Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu czy niepoddanie pod głosowanie prezydenckiego weta do ustawy o uzgodnieniu płci.

– Jeszcze dwa tygodnie temu było pospolite ruszenie, żeby to weto przegłosować, a tak naprawdę na rękę połowie Platformy było niewprowadzenie tej sprawy na salę plenarną. PO już tylko rozgrzewa nadzieje swoich wyborców, obiecuje, a wszystko kończy się porażką, niedotrzymaniem słowa i lekceważeniem. To sygnał, że formuła Platformy, którą znamy sprzed paru lat, już się wyczerpała – mówi „Rzeczpospolitej" Michał Kabaciński.

Zaostrzenie rywalizacji z Platformą nie oznacza jednak porzucenia retoryki antypisowskiej. Walka z partią Kaczyńskiego ma się odbywać głównie na płaszczyźnie światopoglądowej.

– Nie możemy jej porzucać, skoro chcemy być alternatywą dla PO – mówi nam osoba znająca kulisy sprawy. – Jesteśmy bardzo zbliżeni, jeśli chodzi o kwestie gospodarcze, więc na tym polu nie ma z PiS co rywalizować. Ale w sprawach wolnościowych, jak np. ustawa o uzgodnieniu płci, już tak. Przy okazji pokazujemy też, że nie zostawimy tych spraw, tak jak to zrobiła PO – dodaje nasz rozmówca.

Po miesiącach marginalizacji lewicowej koalicji udało się uwikłać Platformę w bezpośrednie starcie. Kluczowa była tu sobotnia konwencja Zjednoczonej Lewicy w Warszawie, po której do Nowackiej odniosła się osobiście Ewa Kopacz.

– Strategia się przyjęła, a kropkę nad i postawił Stefan Niesiołowski swoim obraźliwym atakiem na Baśkę (mówił o „nędzy intelektualnej" – red.) – cieszy się jeden ze sztabowców lewicy.

– PO sama wciągnęła nas do tej gry, bo dotąd zazwyczaj nie odnosiła się do maluchów. Zazwyczaj ich lekceważy, a w ten sposób przyznała, że jesteśmy silnym graczem – dodaje inny.

Obecny kurs kampanii ma być utrzymany już do wyborów. Dotyczy to m.in. spotkań Nowackiej w terenie.

– Baśka jeździ cały czas. W niedzielę była w Rzeszowie, w poniedziałek na Mazowszu w Siedlcach, a we wtorek w Częstochowie i Katowicach. W planach jest jeszcze m.in. Szczecin. Jeździmy do końca – zapowiada nam osoba ze sztabu lewicy.

Kluczowym momentem ma być w najbliższą sobotę trzecia już konwencja formacji, która odbędzie się w Katowicach. Miejsce nie jest przypadkowe. To tam Platforma osiągała jedne z najlepszych wyników w kraju, ale ostatnio zaczęła tracić poparcie.

Z naszych informacji wynika, że partyjna impreza na Śląsku ma być najbardziej spektakularną ze wszystkich organizowanych w tej kampanii. Obsługę konwencji ma zapewniać firma, która świadczyła podobne usługi w kampanii Andrzeja Dudy. Scena ma zostać sprowadzona z Niemiec.

– Obrazek jest bardzo istotny, szczególnie dla wyborców, którzy wahają się, czy partia nie jest na marginesie. Efektowna konwencja jest wyznacznikiem tego, że pozycja formacji jest mocna – tłumaczy nam osoba znająca kulisy.

Do soboty lewica chce ustabilizować poparcie. – A dzięki konwencji wejdziemy na kolejny poziom – zapewniają sztabowcy.

Jesienne wybory parlamentarne to być albo nie być dla polityków SLD i Twojego Ruchu. Cztery lata temu zwalczające się wówczas partie osiągnęły w sumie ponad 18 proc. głosów i wprowadziły do Sejmu 67 posłów. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że działające już wspólnie pod szyldem Zjednoczonej Lewicy formacje mogły o powtórzeniu tego wyniku jedynie marzyć. W ostatnich dniach apetyty koalicji jednak rosną, a jej działacze nie marzą tylko o wejściu do Sejmu, lecz wręcz rozważają szanse na wyprzedzenie Platformy.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?