Historia turnieju sięga 1985 roku, gdy dyrektor wykonawczy ATP z lat 80. Butch Buchholz zaproponował organizację na Florydzie „zimowego Wimbledonu”. Zaprosił do współpracy obie organizacje tenisa zawodowego, WTA i ATP, znalazł sponsorów, dzięki którym ówczesna pula nagród (1,8 mln dol.) ustępowała tylko tej w Londynie i Nowym Jorku, zatrudnił też wimbledońskiego szefa sędziów Alana Millsa.
Pierwszy turniej odbył się w Delray Beach. Rok później został przeniesiony do Boca Raton, ale właściwa historia Miami Open (wtedy Lipton International Players Championship) rozpoczęła się, gdy rozgrywki w 1987 roku umieszczono w Crandon Park na Key Biscayne. Miejsce było ciasne, ale na pewno ładne, skoro można było chodzić po czystych wodach Zatoki Biscayne, cieszyć się widokiem Atlantyku, plażą, słońcem, czasem nadmorską bryzą, ochłodą wśród palm i gęstej roślinności łagodzącej wilgotny klimat południa Florydy.
Czuli się jak na wakacjach
Krótko mówiąc, uczestnicy i widzowie mimo trudów dojazdu z centrum Miami przez Rickenbacker Causeway do Crandon Park mogli poczuć się jak na wakacjach z wielkim tenisem w tle. Przez lata turniej miał więc renomę i ciepłe uczucia gości, ale w końcu Crandon Park trochę się zestarzał, ciasnota zaczęła doskwierać i trzeba było myśleć o modernizacji.
Obecny właściciel imprezy, potężna agencja IMG, była skłonna wydać na ten cel 50 mln dolarów, chciała odnowić główny stadion, tak by mieścił 13 tysięcy widzów, oraz postawić trzy mniejsze, ale rodzina byłych właścicieli tego terenu, którzy w 1940 roku podarowali ziemię w Key Biscayne hrabstwu Dade na warunkach wykluczających prywatne inwestycje, miała zastrzeżenia i w 2015 roku wygrała stosowną sprawę w sądzie.
Rozbudowy nie było, więc IMG zawarła umowę ze Stephenem Rossem, właścicielem drużyny NFL Miami Dolphins, by na marcowe dwa tygodnie wynająć na cele turniejowe Hard Rock Stadium i okolice. Niewiele osób chciało tej przeprowadzki, jakieś 45 kilometrów na północ od dotychczasowych uroków turnieju przy plaży, ale w 2019 roku ta zmiana nastąpiła, i choć sporo osób tęskni za dawną energią i atmosferą Crandon Park, powrotu nie będzie.