Kolejni prezesi sądów powołani w ostatnich latach tracą stanowiska. Wielu nie zamierza się pogodzić z decyzją Adama Bodnara, ministra sprawiedliwości. Przykład? Piotr Schab, dotychczasowy prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Następni w kolejce są prezesi sądów krakowskich czy olsztyńskich. Czy zamieszanie z prezesami może się odbić na funkcjonowaniu sądów i wynikach ich sprawności? Wszystko wskazuje, że raczej nie.
– Odwołamy się do wszelkich instytucji, które mogą się wypowiedzieć w kwestii bezprawia resortu sprawiedliwości – mówił w czwartek podczas spotkania z dziennikarzami sędzia Piotr Schab odwołany przez ministra Bodnara z funkcji prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie. W briefingu uczestniczył też zastępca odwołanego prezesa, sędzia Michał Lasota.
Skoro obaj zadeklarowali w czwartek, że odwołają się do wszelkich organów, to pojawia się pytanie, czy wystąpią także do instytucji międzynarodowych, które mogą się wypowiedzieć w kwestii zarzutów bezprawnego działania resortu sprawiedliwości. Pytani o to stwierdzili, że stanie się to w najbliższym czasie. – Przygotowujemy wystąpienia, które finalizujemy – informował sędzia Schab.
W rozmowie z „Rzeczpospolitą” podkreśla, że podejmuje wszelkie czynności jako prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie, bo nie godzi się na łamanie prawa. A to, jak twierdzi, stoi po jego stronie. I wylicza opinię kolegium sądu, które było przeciwne jego odwołaniu z funkcji prezesa, oraz dwa zabezpieczenia, jakie w tej sprawie wydał Trybunał Konstytucyjny. To, co dzieje się w jego sprawie, nazywa wprost przestępstwem.
Odwoływanie prezesów sądów. Wpływ na pracę instytucji
Z odwołaniem musi się liczyć także Maciej Nawacki, prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie.