Był 2019 rok i wydawało się, że Barcelona zmierza po trofeum. Wygrała trudną grupę z Tottenhamem i Interem Mediolan, a później rozbiła Olympique Lyon (5:1 w dwumeczu) i Manchester United (4:0). Wreszcie w pierwszym spotkaniu półfinałowym pokonała 3:0 Liverpool i na rewanż poleciała pewna swego.
Na Anfield Road doszło jednak do remontady. Gospodarze zwyciężyli 4:0, i to oni awansowali do finału, gdzie wygrali z Tottenhamem. Mimo oczywistego szoku nikt w katalońskiej ekipie nie spodziewał się wtedy, że ciężkie czasy dopiero nadchodzą – że rok później przyjdzie przeżyć klęskę z Bayernem (2:8 w jednym meczu ćwierćfinałowym), a w kolejnym, pandemicznym sezonie na pustym Camp Nou 4:1 wygra Paris Saint-Germain. Tak samo nikt nie przypuszczał, że w dwóch następnych edycjach Barcelona w ogóle nie wyjdzie z grupy.
Czytaj więcej
Barcelona pokonała 1:0 Cadiz na wyjeździe. Jedynego gola strzelił przewrotką Joao Felix. Robert Lewandowski pauzował za kartki.
To była solidna lekcja pokory, dlatego teraz, choć wszyscy czują, że sukces jest blisko, o awansie głośno w klubowych korytarzach się nie mówi.
Barcelona — Paris Saint-Germain. Psycholog Xavi
Jeszcze kilka miesięcy temu trudno było sobie wyobrazić, że Barcelona znajdzie się w tym miejscu. Dziś za przełomowy moment powszechnie uważa się deklarację Xaviego, który pod koniec stycznia ogłosił, że po sezonie pożegna się z drużyną. To, zdaniem trenera, miało zdjąć z piłkarzy presję i pozwolić im czerpać radość z gry.