Rosja uderzy w Litwę z Białorusi? Pojawiają się niepokojące sygnały

Teren Białorusi może zostać wykorzystany do ataku na Wilno? – Nie wykluczam takiego scenariusza – mówi płk Wałery Sachaszczyk, były dowódca brygady desantowej w Brześciu, minister obrony w rządzie na uchodźstwie.

Aktualizacja: 28.03.2024 06:23 Publikacja: 28.03.2024 04:30

płk Wałery Sachaszczyk

płk Wałery Sachaszczyk

Foto: materiały prasowe

Aleksander Łukaszenko udał się do rejonu oszmiańskiego (leży tuż przy granicy z Litwą), gdzie odbywają się ćwiczenia białoruskiej armii. Dyktator w poniedziałek osobiście sprawdzał gotowość bojową wojsk. Trzymając na kolanach psa, dopytywał wojskowych o to, jaka odległość dzieli Białoruś od rosyjskiego obwodu królewieckiego poprzez tzw. korytarz suwalski.

– Czy jesteś pewny, że to terytorium jesteś w stanie utrzymać własnymi wojskami? – pytał stojącego przed mapą gen. Aleksandra Naumenkę, który zarządza północno-zachodnim dowództwem operacyjnym białoruskiej armii. – Istnieją dokumenty planowania wojskowego. Wszystkie działania zostały zaplanowane, gotowość bojowa jest sprawdzana, przygotowuje się skład osobowy – raportował generał i przekonywał, że wszystko idzie zgodnie z rozkazami dyktatora. Tego samego dnia Łukaszenko przekonywał, że osobiście „jest przeciwko wojnie”, i zapewniał, że nie zamierza nikogo atakować. Tymczasem wmawiał Białorusinom, że to jakoby sąsiednie państwa NATO „prowokują”. Mówiąc o wzmocnieniu obecności sił sojuszu na wschodniej flance, stwierdził, że w przypadku starcia z udziałem jego i rosyjskiej armii „Amerykanie i Niemcy nie będą bronić Litwy”.

Czytaj więcej

Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję

Białoruski dyktator często przeprowadza narady z wojskowymi, trzymając na kolanach psa szpica?

To już zwyczajny styl Łukaszenki, tak się zachowuje przez ostatnie lata. Traktuje tych wojskowych jak swoich niewolników, dlatego pozwala sobie siedzieć przy nich, głaszcząc pieska. Pewnie dojdzie do tego, że kiedyś będzie wysłuchiwał raportów wojskowych, leżąc na łóżku w towarzystwie kobiet.

Rosja zbroi i mocno wyposaża wojska obrony radiacyjnej, chemicznej i biologicznej, które przez wiele lat były zaniedbane i nikt na nie specjalnie nie zwracał uwagi

Niepokojąco brzmią jego rozważania dotyczące potencjalnego ataku na korytarz suwalski. Czego możemy się spodziewać po Łukaszence?

Na pewno nie wypowie wojny Litwie czy Polsce i nie wyruszy ze swoimi wojskami. Ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że Białoruś może zostać przyczółkiem, na którym żołnierz rosyjski postawi swój brudny but i wyruszy poprzez Białoruś na Litwę czy do Polski. Jestem w stanie dopuścić do siebie to, że Łukaszenko mówi szczerze, tak jak tuż przed inwazją Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. w rozmowie z ukraińskim dziennikarzem Dmytro Gordonem zapewniał, że nigdy z terytorium Białorusi nie dojdzie do agresji na Ukrainę. Wówczas też mógł mówić prawdę, bo Kreml mógł go nie poinformować o swoich planach. Stracił już podmiotowość. Przecież otwarcie się nie przyzna do tego, że Putin specjalnie się z nim nie liczy.

Kilka dni temu niezależne media białoruskie, powołując się na pana, pisały o możliwym uderzeniu Rosjan na Wilno. Skąd takie przekonanie?

Z moich źródeł wynika, że Rosja zbroi i mocno wyposaża wojska obrony radiacyjnej, chemicznej i biologicznej, które przez wiele lat były zaniedbane i nikt na nie specjalnie nie zwracał uwagi. Dzisiaj dostają nowy sprzęt i trenują pokonanie skażonych terenów. Z kolei na terenie Białorusi obecnie trwa remont mostów na drogach w kierunku Wilna. Chodzi o drogi, które prawie nie są wykorzystywane w celach gospodarczych. Po co to robią? Bo przydadzą się, gdy ruszą po nich kolumny wojsk. Poza tym obecne ćwiczenia sprawdzające gotowość bojową wojsk przeprowadzono tuż przy granicy z Litwą. Wcześniej takie rzeczy robiono na poligonach, tym razem z jakichś powodów musieli wyruszyć w kierunku granicy. Opieram się też na opiniach moich rozmówców z wewnątrz armii białoruskiej. Dla mnie są to niepokojące sygnały. Nie wykluczam więc takiego scenariusza. Nie mówię, że na pewno do tego dojdzie, ale trzeba mieć to na uwadze.

Czytaj więcej

Brytyjski generał: Z Rosją bylibyśmy w stanie walczyć kilka miesięcy

Ale czy rosyjska armia byłaby w stanie przeprowadzić taką operację podczas tak intensywnej wojny z Ukrainą?

Potencjał bojowy armii litewskiej nie jest duży. Putin nie musiałby zbyt mocno odciągać siły, bo w Ukrainie utknął w wojnie pozycyjnej. Ale może np. zdecydować się na użycie taktycznej broni jądrowej, co zszokowałoby mieszkańców Europy. Do tego mógłby ruszyć marszem na Wilno w celu np. zablokowania litewskiej stolicy. Wówczas postawiłby ultimatum i domagałby się m.in. przesunięcia granic NATO do stanu sprzed 1997 r. Jego lobbyści w Europie, którzy dostają od niego duże pieniądze, przekonują go, że Zachód wystraszy się i przyjmie jego warunki. Tak jak niegdyś Wiktor Medwedczuk (przed agresją Rosji lider prorosyjskich sił w Ukrainie – red.) zapewniał go, że rosyjskie wojska w Ukrainie będą witane kwiatami. Przez swoich agentów wpływu w UE jest przekonywany, że Polska, Niemcy i Francja nie będą bronić Litwy.

Czytaj więcej

Putin chce wypędzić Ukraińców z Ukrainy

A gdyby Putin do ewentualnej agresji chciał wykorzystać armię białoruską, to czy białoruscy żołnierze zgodziliby się w tym uczestniczyć?

Jestem przekonany, że ponad 90 proc. białoruskich wojskowych nie chce uczestniczyć w żadnej wojnie. Ale armia jest specyficzną instytucją. Poprzez rozkaz, wprowadzenie w błąd i szantaż mogą zmusić ludzi do wykonania pewnych zadań. Np. gdy do przodu pójdą Rosjanie, a Białorusinom każą bronić zaplecza, ochraniać szlaki komunikacyjne. Może być różnie. Najbardziej zdolne siły specjalne armii białoruskiej są skompletowane z 18- i 19-letnich chłopaków. Ich dowódca gen. Wadzim Dzianisienka potrafi ich owinąć wokół palca i przekonać do udziału w czymś takim. Manipulacja świadomością młodych ludzi nie jest trudnym zadaniem.

Co wolny świat musi zrobić, by zniechęcić Putina do takich planów?

Wolny świat powinien zwiększać swoje zdolności obrony. A obywatele państw Europy powinni zaakceptować wzrost wydatków na armię. Trzeba być przygotowanym na wszystko. Nie możemy dać się zaskoczyć Putinowi. W przeciwnym razie byłaby to katastrofa.

Aleksander Łukaszenko udał się do rejonu oszmiańskiego (leży tuż przy granicy z Litwą), gdzie odbywają się ćwiczenia białoruskiej armii. Dyktator w poniedziałek osobiście sprawdzał gotowość bojową wojsk. Trzymając na kolanach psa, dopytywał wojskowych o to, jaka odległość dzieli Białoruś od rosyjskiego obwodu królewieckiego poprzez tzw. korytarz suwalski.

– Czy jesteś pewny, że to terytorium jesteś w stanie utrzymać własnymi wojskami? – pytał stojącego przed mapą gen. Aleksandra Naumenkę, który zarządza północno-zachodnim dowództwem operacyjnym białoruskiej armii. – Istnieją dokumenty planowania wojskowego. Wszystkie działania zostały zaplanowane, gotowość bojowa jest sprawdzana, przygotowuje się skład osobowy – raportował generał i przekonywał, że wszystko idzie zgodnie z rozkazami dyktatora. Tego samego dnia Łukaszenko przekonywał, że osobiście „jest przeciwko wojnie”, i zapewniał, że nie zamierza nikogo atakować. Tymczasem wmawiał Białorusinom, że to jakoby sąsiednie państwa NATO „prowokują”. Mówiąc o wzmocnieniu obecności sił sojuszu na wschodniej flance, stwierdził, że w przypadku starcia z udziałem jego i rosyjskiej armii „Amerykanie i Niemcy nie będą bronić Litwy”.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 794
Konflikty zbrojne
Gen. Waldemar Skrzypczak: Rosjanie niszczyli leopardy, tak samo niszczą i będą niszczyć czołgi Abrams
Konflikty zbrojne
Jest nowy pakiet pomocy wojskowej USA dla Ukrainy. 6 mld dolarów, w tym rakiety Patriot
Konflikty zbrojne
Kolejna zmiana w wojsku Ukrainy. Zełenski odwołał dowódcę
Konflikty zbrojne
Ukraina zniszczyła na lotnisku pod Moskwą rosyjski śmigłowiec