Krzysztof A. Kowalczyk: Daniel Obajtek odwołany. Wzmocnił Orlen, zniszczył konkurencję. Co zostawia po sobie?

Daniel Obajtek cofnął polski rynek paliw do czasów, kiedy o cenie benzyny decydował pierwszy sekretarz rządzącej partii. Co udało mu się zrealizować, rządząc polskim gigantem paliwowym, a co popsuł – i teraz rząd musi naprawić?

Publikacja: 01.02.2024 12:34

Daniel Obajtek odwołany. Wzmocnił Orlen, zniszczył konkurencję

Daniel Obajtek odwołany. Wzmocnił Orlen, zniszczył konkurencję

Foto: Fotorzepa/ Piotr Guzik

Dymisja Daniela Obajtka, niewątpliwie wyróżniającego się – choć dość negatywnie – prezesa Orlenu, zamyka jeden z najważniejszych etapów życia polskiego rynku paliwowego i energetycznego. Przede wszystkim z powodu wrogiego przejęcia czy – jak kto woli – rozbioru Lotosu, co eufemistycznie nazwano „fuzją” z Orlenem.

Dlaczego „fuzja” Orlenu z Lotosem to w istocie wrogie przejęcie?

Lotos od zawsze był solą w oku swojego brata przyrodniego z Płocka. Co prawda i on, i Orlen mieli tego samego „rodzica” – Skarb Państwa – ale na poziomie operacyjnym na ogół firmy ze sobą konkurowały. Ułatwiała to ich szczera wzajemna niechęć, być może nawet nienawiść.

Czytaj więcej

Prezes Orlenu Daniel Obajtek odwołany ze stanowiska. "To jest sprawa honorowa"

Wynikała ona z tego, że Petrochemia Płocka, łącząc się w 1999 r. pod marką Orlenu z dawnym CPN, zgarnęła wszystkie stacje tego monopolisty. I wbrew pierwotnym planom rządowych decydentów z początku lat 90. nie podzieliła się nimi z Rafinerią Gdańsk. Tą, która stała się fundamentem tego, co do niedawna znaliśmy jako Lotos. W efekcie ta nowoczesna pomorska fabryka paliw od początku miała pod górkę, zmuszona budować swoją sieć stacji od podstaw, co stanowiło dlań dodatkowy gigantyczny koszt.

Co prawda obie firmy miały tego samego właściciela, ale starały się konkurować na rynku. Rywalizacja ta oczywiście nie rozciągała się na obszar całego kraju z przyczyn czysto logistycznych – na cenę paliwa w dużym stopniu wpływa transport, a więc odległość od rafinerii. Ale niewątpliwie Orlen miał silnego krajowego rywala i nie mógł swobodnie kształtować swojej polityki cenowej, narzucając warunki konsumentom.

Ekspansja Orlenu przed Danielem Obajtkiem i za jego czasów

Na długo przed czasami prezesa Daniela Obajtka ekspansja Orlenu skierowała się na kraje ościenne, firma – i dobrze – kupiła stacje paliw w Niemczech, przejęła swojego czeskiego odpowiednika Unipetrol wraz z tamtejszymi stacjami Benzina (odpowiednik polskiego CPN). Ba, w 2003 r. rozważany był nawet scenariusz aliansu, a nawet połączenia Orlenu z węgierskim koncernem paliwowym MOL. 

Ostatecznie do tego nie doszło, ale rodzaj aliansu z MOL-em – już za Obajtka – został zawiązany w celu rozparcelowanie Lotosu. Gdy Komisja Europejska postawiła twarde – wydawało się, że nawet blokujące – warunki „fuzji” Orlenu z Lotosem, prezes Obajtek znalazł sposób, by się z nich wywiązać. Między innymi sprzedał MOL-owi ponad 400 stacji Lotosu.

Problem w tym, że Saudowie grają wraz z Rosjanami w jednej drużynie rozszerzonego kartelu eksporterów ropy OPEC+. MOL pozostaje zaś w rękach orbanowskiego rządu węgierskiego

Zbył też 30 proc. udziałów w gdańskiej rafinerii jednemu z największych koncernów naftowych Saudi Aramco za kwotę znacznie zaniżoną, jak twierdzi wielu krytyków tej decyzji. Na dodatek zagwarantował Saudom prawo weta w przypadku kluczowych decyzji korporacyjnych dotyczących gdańskiej rafinerii. Ale trzeba mu przyznać, że zapewnił Orlenowi dostawy ropy z Aramco, co ułatwiło uniezależnienie się od ropy rosyjskiej po wybuchu wojny w Ukrainie.

Problem w tym, że Saudowie grają wraz z Rosjanami w jednej drużynie rozszerzonego kartelu eksporterów ropy OPEC+. MOL pozostaje zaś w rękach orbanowskiego rządu węgierskiego, który jako jedyny w Unii i NATO prowadzi prorosyjską politykę, szczególnie oburzającą po 24 lutego 2022 roku.

Czym skutkuje brak konkurencji na rynku paliw?

Po wrogim przejęciu i rozparcelowaniu Lotosu sam Orlen chwali się, że posiada 65-proc. udział w krajowym rynku paliw – hurtowym i detalicznym. Oznacza to nie tylko osiągnięcie dominującej pozycji rynkowej (w myśl prawa to ponad 40 proc.), co powinno skutkować szczególną kuratelą UOKiK nad Orlenem – to wręcz pozycja monopolisty.

Kto ma co do tego wątpliwości, niechaj przypomni sobie wydarzenia sprzed ostatnich wyborów parlamentarnych, kiedy spółka w sytuacji rosnących stawek ropy naftowej i kursu dolara ścięła ceny detaliczne do absurdalnego poziomu 5,99 zł za litr. I przynajmniej przejściowo narzuciła taki poziom reszcie rynku. Cel? Możemy się domyślać, że chodziło o ograniczenie inflacji do poziomu, jaki byłby pretekstem do również przedwyborczej obniżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, zdominowaną przez nominatów PiS.

Czytaj więcej

Czy Daniel Obajtek pogrąży PiS?

Ponad rok temu Orlen pod Danielem Obajtkiem już raz pomógł rządowi PiS, utrzymując wówczas zawyżone ceny paliw w sytuacji, gdy ropa naftowa na świecie taniała i można je było obniżać. Operacja ta pozwoliła ukryć przed konsumentami skutek końca tarczy antyinflacyjnej i powrotu VAT na paliwa z 8 proc. do standardowej stawki VAT 23 proc. Gdy podatek poszedł w górę, ceny nawet nie drgnęły. UOKiK powinien także wtedy zareagować, ale był bierny.

Te dwie sytuacje to oczywisty dowód na monopolizację przez Orlen rynku paliw w wyniku wrogiego przejęcia Lotosu. A przecież Orlen połknął nie tylko tę spółkę. Przejęcie energetycznej Energi nie miało co prawda takiego negatywnego dla rynku skutku, jak późniejsze połknięcie PGNiG. To de facto monopolista na polskim rynku gazu, dowód klęski 30 lat polityki demonopolizacyjnej. Trzeba tu jeszcze wspomnieć inne osiągnięcie prezesa Obajtka: przejęcie od Polska Press sieci dominującej na swoich rynkach gazet lokalnych i stworzenie z niej tuby propagandowej rządzącego PiS.

Cel: zdemonopolizować Orlen

Czy nowy rząd zdecyduje się na demonopolizację Orlenu i rozplątanie tej korporacyjnej plątaniny, którą stworzył Daniel Obajtek? Oby. Rząd powinien zrobić to z kilku powodów.

  • Po pierwsze, konkurencyjny rynek – zwłaszcza paliw – to niższe koszty działalności gospodarczej wszystkich firm w Polsce, a więc konkurencyjność całej polskiej gospodarki.
  • Po drugie, bardziej przejrzysta i tańsza struktura spółki/spółek Skarbu Państwa to szansa opanowania niegospodarności, zmniejszenia kosztów, a w efekcie osiągania wyższych zysków.
  • I wreszcie, po trzecie, każdy rząd powinien być zadowolony, gdy cena benzyny przestaje być sprawą polityczną i – choćby pośrednio – o niej nie decyduje już kierownictwo rządzącej partii, jak kiedyś pierwszy sekretarz PZPR. W końcu braki paliw to jedna z rzeczy, która zniszczyły PRL...

Dymisja Daniela Obajtka, niewątpliwie wyróżniającego się – choć dość negatywnie – prezesa Orlenu, zamyka jeden z najważniejszych etapów życia polskiego rynku paliwowego i energetycznego. Przede wszystkim z powodu wrogiego przejęcia czy – jak kto woli – rozbioru Lotosu, co eufemistycznie nazwano „fuzją” z Orlenem.

Dlaczego „fuzja” Orlenu z Lotosem to w istocie wrogie przejęcie?

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier, Kaszub, zrozumiał Ślązaków
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego