Doktor Sabina Kołodziej porównała te dane z wynikami podobnego badania, które zostało przeprowadzone pod koniec 2019 r. Zrozumienie dla systemu podatkowego deklarowało wtedy 44,7 proc. badanych, niechętnych mu było 37,4 proc., ambiwalentny stosunek miało 17,8 proc. – Liczba osób, które deklarują poparcie dla idei systemu podatkowego, spadła w 2023 r. o jedną czwartą. Ich pozytywne nastawienie przemieniło się w niechęć lub ambiwalencję, którą cechuje negatywne nastawienie przy jednoczesnej akceptacji obowiązku podatkowego – mówi badaczka.
Skąd wzrost niechęci?
Zdaniem autorki badania trudno nie łączyć ze sobą reformy wprowadzającej tzw. Polski Ład ze zmianą postaw społecznych wobec systemu podatkowego. – Skutki odczuła zdecydowana większość Polaków. Od czasu, gdy zrealizowałam pierwszą turę badania, jesienią 2019 r., nie wprowadzano innych reform, które dotyczyłyby wszystkich podatników – mówi Kołodziej.
Echa wywiadu z minister przemysłu. Tusk wspiera, minister precyzuje, PiS krytykuje
Premier Donald Tusk oświadczył, że ma zaufanie do minister przemysłu i jest spokojny co do trafności jej ocen. W opublikowanym w środę wywiadzie w „Rzeczpospolitej” i w „Parkiecie” minister Marzena Czarnecka zapowiedziała m.in. łączenie elektrowni, należących do spółek energetycznych z kopalniami. Kursy spółek runęły. Głos zabrał także obecny nadzorca spółek energetycznych Borys Budka oraz były wicepremier Jacek Sasin.
– Zmiana nastawienia wobec podatków to składowa kilku elementów – tłumaczy Michał Borowski, ekspert podatkowy Business Centre Club. – Na pewno Polski Ład jest jednym z nich, bo spowodował taki nieład, że nie tylko przedsiębiorcom, ale i zwykłym obywatelom utrudniło to życie. Wzrósł poziom niepewności, na który przełożyło się rosnące skomplikowanie przepisów, ale także olbrzymia liczba różnych poprawek i zmian robionych często dosłownie z dnia na dzień – wylicza. – Dołożyłbym jednak do tego kilka innych aspektów. Na przestrzeni lat 2019–2023 mieliśmy wzrost liczby różnego rodzaju obowiązków sprawozdawczych. Niby jest digitalizacja, ale ona nakładała na podatników konieczność dokupienia nowego oprogramowania. No i trzeba się było nauczyć zasad wywiązywania się z nowych zadań. To wszystko nakładało się na cały czas zmieniający się system podatkowy. W tych latach pojawiło się ponadto mnóstwo nowych obciążeń, które choć formalnie były opłatami publiczno-prawnymi, to w swojej charakterystyce są podatkami. Wpływało to na wzrost obciążeń nie tylko firm, ale i konsumentów. Dość wspomnieć opłatę cukrową czy paliwową – dodaje.
Eksperta nie dziwi w tej sytuacji wzrost liczby osób niechętnie patrzących na system podatkowy. – To nie był dla niego dobry czas – mówi Michał Borowski.
Kij to zła metoda
Zdaniem Sabiny Kołodziej trzeba zakasać rękawy i zawalczyć o odbudowanie zaufania obywateli. – Nasz system podatkowy bazuje na przekonaniu, że podatki trzeba egzekwować przymusem. To założenie rodem z Cesarstwa Rzymskiego. Tymczasem w systemie demokratycznym, jak i w społeczeństwie obywatelskim, jest powszechne zrozumienie idei świadczeń pieniężnych obywateli na rzecz państwa – mówi badaczka.