Jarosław Gowin: Za wcześnie na nekrolog dla Platformy

Platforma Obywatelska, jeśli chce powalczyć w jesiennych wyborach do parlamentu, powinna zmienić lidera – mówi Jackowi Nizinkiewiczowi szef Polski Razem, były minister sprawiedliwości.

Aktualizacja: 27.05.2015 21:55 Publikacja: 27.05.2015 21:00

Jarosław Gowin: Za wcześnie na nekrolog dla Platformy

Foto: Fotorzepa/ Darek Golik

"Rzeczpospolita": Jak to się stało, że mało znany kilka miesięcy temu polityk i członek trzeciego szeregu w PiS wygrał obecnie wybory z prezydentem, który niedawno cieszył się zaufaniem 80 proc. Polaków?

Po pierwsze, Andrzej Duda miał świetną kampanię i sam w jej trakcie „rósł". Wcześniej patrzyłem na niego jako na skrzyżowanie wykładowcy uniwersyteckiego i urzędnika – w najlepszym znaczeniu tych słów – ale nie dostrzegałem potencjału na przywódcę. Dowiódł, że taki potencjał ma. Po drugie, katastrofalnie słaba kampania dotychczasowego prezydenta i, co tu dużo mówić, seria jego osobistych wpadek. Na to nałożyła się przyczyna najważniejsza: coraz powszechniejsze znużenie zblazowaną, arogancką władzą i oczekiwanie, że coś się w Polsce zacznie zmieniać.

Pięć lat temu wspierał pan Bronisława Komorowskiego. Co się stało od tamtego czasu, oprócz tego, że zmienił pan polityczny front?


W tamtych prawyborach w PO zaangażowałem się po stronie Radka Sikorskiego. W świetle tego, co mówi się dziś o Komorowskim jako prezydencie, zabrzmi to jak paradoks, ale ja spodziewałem się, że jego prezydentura będzie dużo gorsza. Czy się zmienił? Nigdy z nim bliżej nie współpracowałem, w gruncie rzeczy znam go słabo. Ale w kampanii zaskoczył mnie butą. Wcześniej w nim tego nie dostrzegałem.

Jak historia oceni jego prezydenturę?

Jako prezydenturę czasów saskich: wokół narastają zagrożenia, ale rządzący pławią się we władzy, bo dla nich to złote czasy. No właśnie: dla nich... Bronisław Komorowski zmarnował te pięć lat i Polacy wystawili mu za to rachunek.

W jaki sposób Andrzej Duda chce spełnić obietnice wyborcze? Czy dojdzie do przywrócenia niższego wieku emerytalnego?

Na początku mojej współpracy z PiS Jarosław Kaczyński postawił sprawę jasno: obniżenie wieku emerytalnego to zobowiązanie wobec wyborców, z którego PiS się nie wycofa. Zawarliśmy wobec tego kompromis: Polska Razem akceptuje obniżenie wieku emerytalnego, PiS zaś godzi się na radykalne obniżenie danin dla małych firm. Jestem więc pewien, że prezydent Duda zgłosi projekt ustawy emerytalnej w pierwszych tygodniach czy nawet dniach urzędowania. Jaki będzie jej kształt, na razie nie wiem.

A co z zapowiedzią wypłat po 500 złotych na każde dziecko dla niezamożnych rodzin i tyle samo na drugie i kolejne dla tych bogatszych?

Eksperci Polski Razem znaleźli w budżecie pieniądze na bon wychowawczy: 500 zł na dziecko do szóstego roku życia. Eksperci PiS widzą możliwość, by wydłużyć to do 18. roku. Pewnie wkrótce będziemy mieli szczegółowe wyliczenia. Jedno jest pewne: trzeba stworzyć realne finansowe zachęty do posiadania dzieci (w liczbie mnogiej!), bo bez tego grozi nam katastrofa demograficzna i krach gospodarczy. Nie stać nas – w dosłownym tego słowa znaczeniu – na brak dofinansowania dla rodzin wychowujących dzieci.

Andrzej Duda deklarował, że jest zwolennikiem podniesienia kwoty wolnej od podatku. Na początku powinna ona wynosić przynajmniej 8 tysięcy złotych, a później powinna pójść w górę. Jak i kiedy nowy prezydent spełni te obietnice?

Tu jest zgoda między PiS a naszym programem. Obiema rękami podpisuję się pod postulatem prezydenta Dudy, jak zresztą pod każdym postulatem obniżenia podatków. Nie wykluczam jednak, że nie zdążymy go zrealizować, bo koalicja rządowa nas uprzedzi. Rozpoczęli wyścig na obietnice – i te sensowne, jak podniesienie kwoty wolnej od podatku, i bezsensowne, jak możliwość przejścia na emeryturę po przepracowaniu 40 lat.

Czy Jarosław Kaczyński będzie premierem, jeśli PiS wygra wybory?

Decyzja będzie należała do PiS. Dla mnie jednak najbardziej naturalną sytuacją jest objęcie fotela premiera przez lidera największej partii koalicyjnej. Zresztą takie stanowisko przekazałem prezesowi Kaczyńskiemu już dawno temu.

Wyobraża pan sobie koalicję rządową PiS z ugrupowaniem Pawła Kukiza i samego Kukiza jako wicepremiera?

Nie tylko wyobrażam, ale będę do niej dążył. Między programem PiS a postulatami Pawła Kukiza jest dużo poważnych różnic. Ale już program Polski Razem jest w większości zbliżony do tego, co głosi Paweł. Czy on objąłby w ewentualnym wspólnym rządzie jakąś funkcję? To już jego decyzja, ale przypuszczam, że raczej wskazałby kogoś ze swoich współpracowników.

Czy PiS i Polska Razem chcą JOW i zaprzestania finansowania partii z budżetu? Czy powinno się odbyć referendum zapowiedziane przez Bronisława Komorowskiego?

To referendum nie ma sensu. Było desperacką próbą ratowania skóry przez prezydenta. Ale jeżeli do niego dojdzie, będę głosował trzy razy „tak". W sprawie JOW mamy inne stanowisko niż PiS, ale ta kwestia nie jest objęta umową koalicyjną. Bardziej złożony jest problem finansowania partii z budżetu. Według mnie dotychczasowy model się nie sprawdził. Ale trzeba go zmieniać ostrożnie, by nie doprowadzić do oligarchizacji polskiej polityki i brania przez partie pieniędzy pod stołem.

Porażka prezydenta Komorowskiego jest początkiem końca PO?

O nie! Pisanie nekrologu Platformy byłoby zdecydowanie przedwczesne. Z prostej przyczyny: partie finansowane z budżetu są jak spore przedsiębiorstwa, mają mnóstwo etatów, biur, rozmaitego rodzaju interesariuszy itp. Platforma przetrwa i w następnym Sejmie będzie największą partią opozycyjną. PO będzie drugą, trzecią siłą w Sejmie. Pytanie tylko, czy odnajdzie nową tożsamość? Bo dzisiaj jest bezideową partią władzy. Czy oczyści się z ludzi na różne sposoby skompromitowanych? Czy wyłoni silnego przywódcę? Bo to, że premier Kopacz jest liderem przejściowym, widzi każde dziecko.

Głosowanie w sprawie związków partnerskich pokazało podział w Platformie. Przed nami głosowanie w sprawie in vitro. Spodziewa się pan rozłamu w PO?

Rozłamu nie. Trwa przecież układanie list wyborczych... Ale może dojść do pęknięcia, bo coraz więcej posłów PO ma dość skrętu w lewo. Niestety, Ewa Kopacz łamie posłom kręgosłupy dużo brutalniej, niż robił to Donald Tusk. Ale wcześniej czy później uderzy to w nią rykoszetem. Lider, który nie szanuje godności swoich posłów, długo liderem nie pobędzie...

Czy po senatorze Tadeuszu Kopciu kolejne osoby będą opuszczały Platformę?

Trochę posłów się zastanawia. To akurat ludzie ideowi, z mojego dawnego środowiska platformianych konserwatystów. Dla takich ludzi drzwi Polski Razem są otwarte. Jarosław Kaczyński też zna te nazwiska. Na pewno nie będziemy natomiast sięgać po osoby, które zgłoszą się wtedy, gdy nie dostaną miejsca na listach PO.

Czy spodziewa się pan zmian w PO, w tym zmiany przywództwa?

Aleksander Kwaśniewski postawił trafną diagnozę: jeśli Platforma chce podjąć z nami walkę jesienią, wszystko się musi w niej zmienić. Począwszy od lidera...

Co pan, jako były minister sprawiedliwości, sądzi o tym, że szef tego resortu wesprze odmrożenie płac w sądach i prokuraturach?

Sędziowie i prokuratorzy zapewnili sobie w poprzedniej kadencji powiązany z inflacją mechanizm stałego wzrostu wynagrodzeń. Natomiast urzędnicy sądowi, a już zwłaszcza asystenci sędziów – grupa świetnie wykształcona i odgrywająca bardzo ważną rolę – mają zarobki na poziomie żenująco niskim. Dlatego popieram odmrożenie im płac.

Po raz kolejny powraca pytanie o sens ciszy wyborczej. Czy powinna zostać ona zniesiona?

W czasach internetu cisza wyborcza jest absurdem. Prawo nie powinno być pośmiewiskiem. Dlatego opowiadam się za jej likwidacją. Przed obecnymi wyborami już na to za późno. Mam jednak nadzieję, że przy następnych ciasza nie będzie obowiązywać.

"Rzeczpospolita": Jak to się stało, że mało znany kilka miesięcy temu polityk i członek trzeciego szeregu w PiS wygrał obecnie wybory z prezydentem, który niedawno cieszył się zaufaniem 80 proc. Polaków?

Po pierwsze, Andrzej Duda miał świetną kampanię i sam w jej trakcie „rósł". Wcześniej patrzyłem na niego jako na skrzyżowanie wykładowcy uniwersyteckiego i urzędnika – w najlepszym znaczeniu tych słów – ale nie dostrzegałem potencjału na przywódcę. Dowiódł, że taki potencjał ma. Po drugie, katastrofalnie słaba kampania dotychczasowego prezydenta i, co tu dużo mówić, seria jego osobistych wpadek. Na to nałożyła się przyczyna najważniejsza: coraz powszechniejsze znużenie zblazowaną, arogancką władzą i oczekiwanie, że coś się w Polsce zacznie zmieniać.

Pięć lat temu wspierał pan Bronisława Komorowskiego. Co się stało od tamtego czasu, oprócz tego, że zmienił pan polityczny front?


W tamtych prawyborach w PO zaangażowałem się po stronie Radka Sikorskiego. W świetle tego, co mówi się dziś o Komorowskim jako prezydencie, zabrzmi to jak paradoks, ale ja spodziewałem się, że jego prezydentura będzie dużo gorsza. Czy się zmienił? Nigdy z nim bliżej nie współpracowałem, w gruncie rzeczy znam go słabo. Ale w kampanii zaskoczył mnie butą. Wcześniej w nim tego nie dostrzegałem.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Tomasz Grzegorz Grosse, Sylwia Sysko-Romańczuk: Gminy wybiorą 3 maja członków KRS, TK czy RPP? Ochrona przed progresywnym walcem
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dlaczego Tusk przerwał Trzeciej Drodze przedstawianie kandydatów na wybory do PE
Publicystyka
Annalena Baerbock: Odważna odpowiedzialność za wspólną Europę
Publicystyka
Janusz Lewandowski: Mój własny bilans 20-lecia
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego tym razem Lewicy miałoby się udać?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił