Przegrana pana Bronisława. Wygrana prezydenta Komorowskiego.

Jeśli drugą debatą któryś z kandydatów na prezydenta miał aktywizować wyborców niezdecydowanych, kukizowców i lewicę, to na pewno nie był nim Bronisław Komorowski. Co nie znaczy, że 24 maja nie zostanie ponownie wybrany prezydentem RP.

Aktualizacja: 22.05.2015 16:55 Publikacja: 22.05.2015 16:35

Bronisław Komorowski

Bronisław Komorowski

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Jeśli o wygranych wyborach prezydenckich miałaby decydować prowadzona kampania wyborcza, to Andrzej Duda 6 sierpnia powinien zostać zaprzysiężony na nowego prezydenta Polski. Bronisław Komorowski przegrał tę kampanię. Położył ją na całej linii. Kampania była prowadzona w sposób chaotyczny i pełna była wpadek. Ale Bronisław Komorowski nigdy nie ukrywał, że nie lubi wdzięczyć się do wyborców i najchętniej skróciłby ten czas „politycznego szaleństwa" do 12 dni. Było widać, że Bronisław Komorowski męczy się musząc przekonywać do siebie Polaków. Widać było, że najchętniej nie mierzyłby się z tymi, którzy mają odmienne poglądy. Za hrabiowski styl Bronisław Komorowski zapłacił przegrywając pierwszą turę wyborów prezydenckich. Później było tylko gorzej.

Nerwy, ucieczka w stronę zwolenników Pawła Kukiza, nagła chęć odwołania się do woli Polaków poprzez referendum, pochlebne wypowiedzi na temat JOW-ów, chęć zmian prawa podatkowego, nad którymi od dawana pracuje rząd PO-PSL, zgłoszenie propozycji zmian w sprawie wieku emerytalnego na kilka dni przed wyborami... Druga część kampanii Komorowskiego przebiegała pod znakiem wpadek, pomyłek i chybionych propozycji. Wszystko to nie dodawało Bronisławowi Komorowskiemu powagi i wiarygodności. Przeciwnie. Prezydent zaczął tracić w oczach swoich zwolenników. Punktem zwrotnym okazała się pierwsza debata prezydencka, którą Komorowski wygrał z nieprzygotowanym Andrzejem Dudą. Po debacie trend spadkowy zaczął się odwracać. Pokazywały to również sondaże, w których Komorowski zyskiwał i wyprzedzał Dudę.

Jednak drugą debatę telewizyjną wygrał Andrzej Duda. Nieznacznie, ale jednak był lepiej przygotowany do politycznego starcia. Kandydat PiS od samego początku prowadził kiedy podał swojemu przeciwnikowi mini flagę Platformy Obywatelskiej. Bronisław Komorowski nie potrafił odnaleźć się w sytuacji i zdenerwowany podrzucił proporczyk PO, niczym gorący kartofel, Monice Olejnik, która postawiła go u swoich stóp. Ciekawe, że Bronisław Komorowski uważa się za „kandydata obywatelskiego, z poparciem PO, co ma tę obywatelskość tylko wzmacniać". Jednak kampanię obecnego prezydenta finansuje PO, w sztabie są członkowie PO, wsparcie i zaplecze zapewnia obóz PO, ale Bronisław Komorowski woli udawać, że nie ma nic wspólnego z PO. Duda wytknął tylko Komorowskiemu to, co Komorowski przez całą debatę, pierwszą i drugą, wytykał Dudzie - afiliacje partyjną. Nie przypadkiem Duda zwracał się do Komorowskiego w drugiej debacie: „panie Komorowski". W kampanii, tamtego wieczoru również, obaj są kandydatami na urząd prezydenta i obaj walczą o głosy wyborców. Na czas prowadzenia kampanii prezydenckiej, czyli również debaty, biorący w niej udział Bronisław Komorowski jest kandydatem Komorowskim. Zresztą nie jest to praktyka nowa, bo w trakcie prezydenckiej debaty telewizyjnej w 1988 roku Jacques Chirac zwracał się do aktualnego prezydenta Francji François Mitterranda: „panie Mitterand", słusznie twierdząc, że: „dzisiejszego wieczoru obaj jesteśmy kandydatami na ten urząd, obaj walczymy o głosy wyborców, podczas debaty nie jest pan prezydentem tylko kandydatem". I ja również piszę o kandydacie na prezydenta, z pełnym szacunkiem, świadomie pomijając „prezydenta" przed Komorowskim.

Oceniając drugą debatę na gorąco można stwierdzić, że retorycznie i merytorycznie wygrał ją Duda. Jednak kiedy damy sobie chwilę czasu na ochłonięcie i emocje opadną, a debatę przestaniemy traktować tylko w kategoriach obrazkowych, a mocniej zgłębimy jej treść (przeczytamy debatę, niczym Jarosław Kaczyński), wtedy odsłania się przed nami inny jej obraz. Otóż, spójniejszą wizję prezydentury przedstawił Komorowski. Nie było tego dużo, bo kandydat popierany przez PO głównie skupiał się na atakowaniu Dudy i odpieraniu ataków. Ale kiedy prezydent mówił o polityce zagranicznej i obronności, miało się poczucie, że mówi do nas właśnie prezydent Komorowski, a nie pan Bronisław. Pytanie, jak wiele osób zwróciło na to uwagę w emocjonalnym uniesieniu, przed którym nie sposób było się ustrzec oglądając debatę.

Co 24 maja zdecyduje o wyborze nowego prezydenta? Mobilizacja elektoratu dużych miast, północy i zachodu Polski oraz przekonanie do siebie niezdecydowanych, wyborców Pawła Kukiza i elektoratu lewicowego. Większy rezerwuar sił stoi po stronie kandydata Komorowskiego. Trudno uwierzyć, żeby debatami i prowadzoną kampanią zdobył antyestablishmentowy elektorat Kukiza. Pewną część wyborców Kukiza stanowią wyborcy PO, którzy w pierwszej turze chcieli dać pstryczka w nos kandydatowi Komorowskiemu. Czy zagłosują w drugiej turze na kandydata Dudę? Nie mam takiego wrażenia.

Jednak trzeba przyznać, że Andrzej Duda pokazał, że PiS potrafi przebić szklany sufity i wyjść poza wyborców swojej partii pozyskując takich wyborców jak choćby Krystian Legierski. Faktem jest też, że to Bronisław Komorowski może skupić wokół siebie większy elektorat. Pod warunkiem, że przed niedzielą obudzi z letargu lemingi i zwolenników PO, którzy pokazali Platformie żółta kartkę oraz tych, którzy nie chcą rządów Jarosława Kaczyńskiego i PiS. Odpowiedź na pytanie, czy ta grupa jest wciąż tak duża, jak wydaje się sztabowcom Komorowskiego, poznamy już w 24 maja wieczorem.

Jedno jest pewne, warto iść na wybory i współdecydować o losach Polski.

Jeśli o wygranych wyborach prezydenckich miałaby decydować prowadzona kampania wyborcza, to Andrzej Duda 6 sierpnia powinien zostać zaprzysiężony na nowego prezydenta Polski. Bronisław Komorowski przegrał tę kampanię. Położył ją na całej linii. Kampania była prowadzona w sposób chaotyczny i pełna była wpadek. Ale Bronisław Komorowski nigdy nie ukrywał, że nie lubi wdzięczyć się do wyborców i najchętniej skróciłby ten czas „politycznego szaleństwa" do 12 dni. Było widać, że Bronisław Komorowski męczy się musząc przekonywać do siebie Polaków. Widać było, że najchętniej nie mierzyłby się z tymi, którzy mają odmienne poglądy. Za hrabiowski styl Bronisław Komorowski zapłacił przegrywając pierwszą turę wyborów prezydenckich. Później było tylko gorzej.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację