Czwartkowa rozprawa była drugą w procesie Małgorzaty Marenin przeciwko abp. Józefowi Michalikowi. Kobieta, która poczuła się dotknięta homilią metropolity przemyskiego z jesieni 2013 roku, żądała 1000 zł zadośćuczynienia za naruszenie jej dóbr osobistych, przeprosin oraz odwołania słów arcybiskupa w ogólnopolskich mediach.
Pierwsza rozprawa w tej sprawie odbyła się w marcu. Sąd nie oddalił wówczas powództwa, bo Marenin nie dołączyła do pozwu treści homilii, która ją obraziła. Odroczył proces i wezwał do stawienia się w sądzie także arcybiskupa Michalika. Metropolita przemyski uznał jednak, że skoro sąd ma w ręku jego kazanie, którego on się nie wypiera, to nie widzi potrzeby, by się z tego tłumaczyć i w sądzie się nie pojawił. Ponownie reprezentował go pełnomocnik, który wniósł o oddalenie pozwu.
Przypomnijmy: proces z powództwa cywilnego o ochronę dóbr osobistych wytoczyła abp. Michalikowi Małgorzata Marenin z Kielc, feministka i założycielka stowarzyszenia Stop Stereotypom. Chodzi o homilię, którą arcybiskup wygłosił jesienią 2013 r. we Wrocławiu, jeszcze jako przewodniczący episkopatu. Mówił wtedy, że nikt nie szuka przyczyn nadużyć seksualnych dorosłych wobec dzieci. Podkreślał, że żadna telewizja nie walczy z pornografią, nikt nie upomina się o dzieci cierpiące z powodu rozwodu rodziców. Wskazywał na niebezpieczeństwa, jakie niesie z sobą ideologia gender, i stwierdzał, że Kościół jest atakowany przez feministki, które promują aborcję i walczą z tradycyjnym modelem rodziny.
W czwartek sąd przesłuchał Małgorzatę Marenin. Pytał m.in. o to czy osobiście słyszała kazanie arcybiskupa i jakie konkretnie jej dobra osobiste zostały naruszone. - Został zakłócony mój spokój wewnętrzny oraz moja godność. Jestem matką samotnie wychowującą siedmioletniego syna i nie zgadzam się z twierdzeniem, że w rozbitych rodzinach brakuje miłości i dlatego dzieci lgną do duchownych – stwierdziła i tłumaczyła, że zabolały ją też słowa dotyczące agresywnych feministek. - Jestem feministką. Działam w organizacjach feministycznych. To są konkretne grupy, które można zidentyfikować – argumentowała.
Sąd nie zgodził się z tą argumentacją i oddalił pozew. Przewodniczący składu sędziowskiego stwierdził, że nie znalazł w kazaniu abpa wypowiedzi, o których mówiła Marenin. Stwierdził także, że nie można mu przypisać twierdzenia jakoby za pedofilię odpowiadały feministki. W konkluzji pozew został oddalony, a Małgorzata Marenin musi zwrócić abp Michalikowi 540 zł tytułem kosztów sądowych.