Mecz Polska-Irlandia 1:1

W swoim piątym meczu eliminacyjnym do mistrzostw Europy Polska zremisowała w Dublinie z Irlandią 1:1.

Aktualizacja: 30.03.2015 13:58 Publikacja: 30.03.2015 00:40

Mecz Polska-Irlandia 1:1

Foto: AFP

Korespondencja z Dublina

W pierwszej połowie Irlandczycy grali w sposób archaiczny, charakterystyczny dla futbolu angielskiego lat pięćdziesiątych. Szybko pozbywali się piłki, wykopując ją jak najdalej od swojej bramki, w kierunku dwóch napastników. Ale ani razu nie stworzyli w ten sposób zagrożenia. Ich akcje były nieprzygotowane, nikt nie potrafił uporządkować gry. Okazali się drużyną znacznie słabszą niż świadczyłyby jej dotychczasowe wyniki.

Polakom łatwo się w tej sytuacji grało, bo nawet pod względem fizycznym Irlandczycy nas nie przewyższali, a tego najbardziej się obawialiśmy. Aż dziw bierze, że mając stosunkowo łatwego przeciwnika my też nie potrafiliśmy skonstruować akcji, stanowiących zagrożenie. Nie tylko w pierwszej połowie, ale w ciągu całego spotkania dwaj nasi napastnicy - Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik nie tylko nie oddali strzału na bramkę, ale nawet nie przeprowadzili ani jednej akcji.

Jedyny gol padł po strzale Sławomira Peszki, który wykorzystał nieporozumienie po lewej stronie obrony gospodarzy i zdobył dla Polski prowadzenie. To był jedyny celny strzał Polaków w całym meczu. Gola zdobył zawodnik, który zastępował Jakuba Błaszczykowskiego.

To, co stało się po przerwie każe zmienić entuzjastyczne opinie o naszej reprezentacji. Dobrze i szczęśliwie graliśmy jesienią, Adama Nawałka wmawiał wszystkim, że mamy drużynę, atmosfera jest wspaniała, jedziemy po zwycięstwo. A co miał mówić? Okazało się, że kiedy w drugiej połowie Irlandczycy zaczęli grać szybciej i ostrzej, nasza drużyna była bezradna. Prawy obrońca Paweł Olkowski jest dużo słabszy od Łukasza Piszczka. Dwaj środkowi pomocnicy, od których wobec irlandzkiego naporu najwięcej zależało całkowicie zawiedli. Tomasz Jodłowiec nigdy nie był piłkarzem na miarę reprezentacji a nie przypominam sobie aby Grzegorz Krychowiak, wyróżniający się w Sewilli, zagrał na takim samym poziomie w drużynie narodowej.

To nie była drużyna, każdy w niej grał dla siebie. To całkowite zaskoczenie, że najlepszym piłkarzem w polskiej kadrze okazał się bramkarz Łukasz Fabiański. Bardzo starał się Peszko i w jego wykonaniu to był jeden z najlepszych meczów. Obrońcy gubili się, mimo, że Robbie Keane, 34-letni gwiazdor i dobry duch Irlandii ani razu dobrze nie kopnął piłki.

Mieliśmy sporo szczęścia. Raz odbita piłka trafiła po dośrodkowaniu w słupek polskiej bramki. W innej sytuacji Fabiański obronił strzał głową, ale piłka ponownie odbiła się od tego samego słupka. To szczęście trwało do 90 minuty, kiedy wprowadzony siedem minut wcześniej Shane Long wykorzystał kolejny błąd obrońców i z bliska kopnął piłkę do siatki. W tej sytuacji Fabiański nic nie mógł zrobić.

Strata tego gola jest szczególnie bolesna nie tylko dlatego, że równała się stracie trzech punktów, ale że Irlandia w podobnych okolicznościach już dwukrotnie wcześniej odrabiała straty, więc nasi piłkarze powinni być szczególnie uczuleni. Tym bardziej, że napór gospodarzy wzrastał z każdą minutą. W podobnych okolicznościach Irlandia wygrała na wyjeździe z Gruzją i zremisowała z Niemcami. Trzeba było uważać.

Szkoda punktów, ale pozostaniemy na pierwszym miejscu w grupie, jednak Niemcy i Szkoci są tylko o jeden punkt za nami. Gorsze od strat punktowych jest to, że wiara trenera w tę drużynę ostała zapewne mocno zachwiana. Jeśli Adam Nawałka będzie w dalszym ciągu stawiał na tych samych piłkarzy, to mogą nas czekać następne rozczarowania.

Patrząc na to inaczej, remis wywieziony z boiska przeciwnika nie jest zły i jeszcze nic takiego się nie stało. Nadal mamy bardzo duże szanse awansu na mistrzostwa Europy. Ale nie z taką grą jak w Dublinie. Pozostajemy jedynym zespołem w grupie bez porażki i oby tak było do końca. Ale wiara w takie zakończenie jest mniejsza niż jeszcze jesienią. Bo w dalszym ciągu nie wiadomo na co reprezentację stać. Pokonała mistrza świata a cztery dni później zremisowała po słabej grze ze Szkotami. Rozegrała koncertową drugą połowę meczu w Tbilisi, by za chwilę zremisować w towarzyskim spotkaniu ze Szwajcarią. Tak się nie buduje zaufania.

Irlandczycy grali ostro i gdyby w dwóch przypadkach (faule na Miliku i Mili) szwedzki sędzia wyrzucił z boiska Jamesa McCleana i Jamesa McCarthy'ego nikt by się nie dziwił. Ale nie wyrzucił, tak też się gra i sędziuje a polscy zawodowi piłkarze powinni dawać sobie z takimi sytuacjami radę. Nie wdawać się w bijatykę, ale tak grać, żeby przeciwnik nie mógł nawet sfaulować. A nasza reprezentacja nie sprawiała tym razem wrażenia jedenastki, składającej się z zawodników, grających w najlepszych europejskich klubach. Trzeba się bardziej postarać.

Korespondencja z Dublina

W pierwszej połowie Irlandczycy grali w sposób archaiczny, charakterystyczny dla futbolu angielskiego lat pięćdziesiątych. Szybko pozbywali się piłki, wykopując ją jak najdalej od swojej bramki, w kierunku dwóch napastników. Ale ani razu nie stworzyli w ten sposób zagrożenia. Ich akcje były nieprzygotowane, nikt nie potrafił uporządkować gry. Okazali się drużyną znacznie słabszą niż świadczyłyby jej dotychczasowe wyniki.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego