Putin na razie groźny w słowach

Turcy od dawna ostrzegali, że nie będą tolerowali naruszania przez rosyjskie samoloty ich przestrzeni powietrznej. Moskwa to lekceważyła. Do wtorku.

Aktualizacja: 24.11.2015 20:08 Publikacja: 24.11.2015 18:14

Turcy dziesięciokrotnie ostrzegali rosyjskich pilotów, zanim zestrzelili Su-24

Turcy dziesięciokrotnie ostrzegali rosyjskich pilotów, zanim zestrzelili Su-24

Foto: PAP/EPA

Do wypadku doszło, gdy stary radziecki myśliwiec bombardujący Su-24 prowadził nalot na północną część Syrii. Jak pokazują zapisy radarów, które opublikowała turecka armia, maszyna w pewnym momencie przekroczyła granicę Turcji. W ciągu pięciu minut rosyjscy piloci byli aż dziesięciokrotnie nawoływani do opuszczenia tureckiej przestrzeni powietrznej. To dzięki temu zdążyli się katapultować przed wystrzeleniem przez F-16 pocisków w kierunku rosyjskiej maszyny.

– Stosowaliśmy bardzo sumiennie wszystkie procedury. Musimy bronić naszych granic – oświadczył turecki premier Ahmet Davutoglu.

Zestrzelenie myśliwca zaszokowało Moskwę. Władimir Putin, który spotykał się z królem Jordanii Abdullahem II w Soczi, przez kilkadziesiąt minut nie reagował. W tym czasie rosyjskie władze próbowały udowadniać, że maszyna została zestrzelona nad Syrią przez ostrzał ziemi z powietrza.

– Dla Rosjan to byłby wygodny sposób wyjścia z impasu. Moskwa mogłaby udawać, że sprawcą wypadku nie jest potężna Turcja, ale bliżej nieokreślone oddziały syryjskie – mówi „Rz" Mark Galeotti, znany amerykański znawca Kremla.

Gdy jednak okazało się, że Ankara nie tylko nie zamierza zacierać śladów, ale nawet wystąpić do Rosjan z wyrazami ubolewania, Putin eksplodował.

– To wychodzi poza ramy zwykłej walki z terroryzmem, to jest cios zadany nam w plecy – powiedział w telewizji Rossija 24 rosyjski przywódca. – Zamiast kontaktować się z nami, Turcy zwrócili się do swoich partnerów z NATO. Tak jakbyśmy to my zestrzelili turecki samolot. Czyżby oni chcieli przeciągnąć sojusz na stronę walki z Państwem Islamskim? Sami są wspólnikami terrorystów – grzmiał rosyjski przywódca. Zaprzeczył także, jakoby SU-24 pogwałcił turecką granicę.

Rada Północnoatlantycka, która akurat miała zaplanowane na ten dzień posiedzenie, przyjęła turecką wersję wydarzeń. Ale dla NATO priorytetem jest najwyraźniej rozładowanie napięcia w stosunkach z Kremlem. Dlatego sojusz woli nic nie mówić o wsparciu dla Turcji, co mogłoby sugerować przygotowanie do wojny.

– Starcie z Rosją to coś, czego NATO chce teraz za wszelką cenę uniknąć. Po zamachach w Paryżu rysowała się przecież możliwość współpracy z Rosją w walce z Państwem Islamskim – uważa Sajjan Gohel, ekspert Asia-Pacific Foundation.

O wypadek aż się prosiło. Bombardowania nad Syrią prowadzą jednocześnie Amerykanie, Rosjanie, Francuzi. W konflikt są też zaangażowane kraje Zatoki Perskiej, Jordania, Izrael, Iran i sama Turcja. Dopiero w zeszłym tygodniu Kreml zaczął przekazywać Pentagonowi plany lotu swoich maszyn z wyprzedzeniem.

– Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że to jest samolot rosyjski – tłumaczyli wczoraj przedstawiciele tureckiego Ministerstwa Obrony.

Wiosną ubiegłego roku Turcy zestrzelili już myśliwiec rosyjskiej produkcji należący do lotnictwa Baszara Asada, który także miał przekroczyć rosyjską przestrzeń powietrzną. Ankara jest zdecydowanym przeciwnikiem reżimu w Damaszku.

Zaledwie cztery dni temu rosyjski ambasador w Turcji Andriej Karłow został wezwany do MSZ, gdzie usłyszał wyrazy protestu przeciwko działaniom Moskwy. Turcy nie tylko oświadczyli, że bombardowania prowadzone przy turecko-syryjskiej granicy zagrażają bezpieczeństwu ich kraju, ale ostrzegli, że Ankara nie zgodzi się na dalsze naloty na ludność cywilną mieszkającą w północnej Syrii. To regiony, które są zamieszkane przez ludność turkmeńską, etnicznie spokrewnioną z Turkami.

– Putin będzie teraz szukał sposobów honorowego odegrania się na Turkach, choć nie zaryzykuje konfliktu – mówi Galeotti. – Turecko-rosyjskie projekty energetyczne, w tym budowa gazociągów, zostaną ostatecznie odłożone, Kreml może powrócić do praktyki zabijania bojowników czeczeńskich na terenie Turcji – dodaje amerykański ekspert.

Rosyjski MSZ odradził Rosjanom wyjazdy do Turcji, wycieczki do tego kraju odwołały rosyjskie biura podróży. W ub.r. 4 mln rosyjskich turystów wypoczywało na tureckiej riwierze, najwięcej po Niemcach.

Ale zdaniem Galeottiego incydent może mieć największy wpływ na amerykańsko-tureckie stosunki. Zaledwie kilka dni temu na szczycie G20 w tureckiej Antalyi Obama i Putin byli gotowi podjąć bliską współpracę w sprawie walki z Państwem Islamskim. Teraz to może się zmienić.

– Amerykanie zdecydowanie staną po stronie Turcji, to jest ich bliski sojusznik. Na tym tle francuska i niemiecka polityka wobec Kremla może rozejść się z tym, co będzie forsował Biały Dom – uważa Galeotti.

Do wypadku doszło, gdy stary radziecki myśliwiec bombardujący Su-24 prowadził nalot na północną część Syrii. Jak pokazują zapisy radarów, które opublikowała turecka armia, maszyna w pewnym momencie przekroczyła granicę Turcji. W ciągu pięciu minut rosyjscy piloci byli aż dziesięciokrotnie nawoływani do opuszczenia tureckiej przestrzeni powietrznej. To dzięki temu zdążyli się katapultować przed wystrzeleniem przez F-16 pocisków w kierunku rosyjskiej maszyny.

– Stosowaliśmy bardzo sumiennie wszystkie procedury. Musimy bronić naszych granic – oświadczył turecki premier Ahmet Davutoglu.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790