Policja podliczyła, że do końca roku zabraknie jej co najmniej 65 mln zł na bieżące funkcjonowanie – wynika z raportu Komendy Głównej Policji, do którego dotarła „Rzeczpospolita". Był omawiany kilka tygodni temu na naradzie z komendantami wojewódzkimi.
Na ten rok potrzeba (według planu z końca sierpnia 2015 r.) 1 mld 396 mln zł, tymczasem jest 1 mld 330 mln. W dużych jednostkach, jak np. na Śląsku, dziura w budżecie – nie tylko na wydatki rzeczowe – przekracza 94 mln zł.
– Przesuwamy płatności, negocjujemy z kontrahentami, by zgodzili się na zapłatę w przyszłym roku bez odsetek, bo wtedy groziłoby nam naruszenie dyscypliny finansów publicznych – mówi nam jeden z komendantów wojewódzkich.
Skąd taka duża dziura? Jak twierdzą funkcjonariusze, do corocznej mizerii finansowej doszły nowe elementy. Chodzi przede wszystkim o reformę procedury karnej, która weszła w życie od 1 lipca 2015 r., a która przerzuciła na policję masę obowiązków. Teraz to funkcjonariusze prowadzą większość spraw, kierują do sądów akty oskarżenia, a przy tym wysyłają lawinę pism, zawiadomień, kserują tysiące stron akt, które rozsyłają stronom postępowania.
Budżety komend w połowie roku zostały więc obciążone dodatkowymi kosztami, których nie planowano, ustalając wydatki. – Dołożyli nam zadań, ale zapomnieli przerzucić pieniądze z puli prokuratury. To ewidentny błąd ustawodawcy. Teraz sami musimy pokryć nieprzewidziane wydatki – mówi jeden z szefów dużej komendy wojewódzkiej.