W czasie największej w tym roku defilady ulicami stolicy przejechało 175 sztuk ciężkiego sprzętu, nad głowami zgromadzonych przeleciało ponad 60 statków powietrznych. Część pokazanych w Warszawie maszyn była nowa, a część to sprzęt przestarzały, który stopniowo będzie wycofywany.
Największe wrażenie zrobiły czołgi Leopard 2A5, które zaledwie kilkanaście miesięcy temu zostały kupione w Niemczech. Ulicami stolicy przejechało kilkadziesiąt tych maszyn, chociaż w rzeczywistości posiadamy 250 czołgów: Leopard 2A4 (starszego typu) i nowszych typu 2A5.
Duże wrażenie robiły też armatohaubice Krab, których pociski mogą być miotane na odległość nawet 40 km. W Warszawie były cztery takie maszyny, połowa z tych, które testuje armia. Wojsko chce kupić w sumie pięć dywizjonów takich armat, każdy po 24 działa.
Ale obok najnowocześniejszego sprzętu zobaczyliśmy także zestawy rakietowe Osa, które są na wyposażeniu wojska od lat 70. Na niebie widoczne były też wycofywane już samoloty Su-22 z lat 80.
Armia znajduje się w trakcie procesu wymiany sprzętu i zakupu nowego. Ma on potrwać kilka lat, a wojsko chce wydać na nowy sprzęt ok. 130 mld zł.
W ciągu najbliższych siedmiu lat mamy kupić ok. 100 zestawów, czyli ok. 300 bezzałogowych statków powietrznych. Armia może wydać na ten cel do 3 mld zł. W tej chwili wojsko dysponuje 20 zestawami trzech typów dronów.