Rosja: Rozpoczyna się wojna na górze?

Czy usunięcie jednego z najbliższych kolegów Władimira Putina to początek rosyjskiej „wojny na górze"?

Aktualizacja: 19.08.2015 13:36 Publikacja: 18.08.2015 21:04

Władimir Jakunin

Władimir Jakunin

Foto: AFP/Eric Piermont

– To na razie niewielki znak utraty stabilności w najbliższym otoczeniu prezydenta Putina – powiedział „Rz" moskiewski politolog Andriej Piontkowski. Z kolei politolog Gleb Pawłowski uważa przeciwnie: to „radykalna zmiana, sygnał bardzo dużej niestabilności na górze", czyli na Kremlu.

Prezydent kazał bowiem zdymisjonować jednego ze swych najbliższych i najstarszych kolegów, szefa rosyjskich kolei Władimira Jakunina. Z wykształcenia inżynier ze specjalnością „projektowania i obsługi rakiet balistycznych" przez 22 lata pracował w radzieckim wywiadzie wojskowo-technicznym. Ale oficjalnie przyznaje się tylko do stopnia kapitana KGB.

Z Putinem poznał się jeszcze w Petersburgu (zwanym wtedy Leningradem). Obaj należeli do założycieli legendarnej w Rosji „spółdzielni Jezioro", która budowała dacze nad leżącym w pobliżu miasta Jeziorem Komsomolskim. Jej członkami byli obecny prezydent Rosji, były minister oświaty, kilku bankierów i biznesmenów (którzy zrobili zawrotne kariery w biznesie po dojściu Putina do władzy) oraz szef rosyjskich kolei.

W 2013 roku „Le Monde" nazwał Jakunina „najbliższym przyjacielem prezydenta". W marcu 2014 roku szef kolei znalazł się na czarnych listach USA i Australii, choć nie Unii Europejskiej. Wcześniej pojawiły się plotki o dymisji szefa kolei, ale eksperci uważali, że „Putin nie usunie go dla zasady – dopóki jest objęty sankcjami".

„Financial Times" uważa, że znaczenie Jakunina w rosyjskich strukturach państwowo-biznesowych porównywalne było ze znaczeniem byłego oficera KGB i obecnego szefa Rosnieftu Igora Sieczina. Gazeta przy tym nie brała pod uwagę znacznie dłuższej znajomości prezydenta z Jakuninem. Firma zaś Sieczina, Gazprom oraz RŻD (czyli rosyjskie koleje) są trzema największymi rosyjskimi firmami – wszystkie są państwowe i stanowią trzon tamtejszej gospodarki. Ich szefowie nazywani są państwowymi oligarchami.

Natychmiast po ogłoszeniu dymisji w Moskwie zaczęto się zastanawiać, czy za nią pójdą następne. Byłby to widomy znak „niestabilności najbliższego kręgu przyjaciół prezydenta". Wśród kandydatów wymieniani są właśnie szefowie „państwowych monopoli", czyli Igor Sieczin i szef Gazpromu Aleksiej Miller. Sankcje i pogarszająca się sytuacja gospodarcza sprawiają, że Kreml zaczyna się domagać od swoich menedżerów, by dobrze zarządzali swymi firmami. A oni tego nie potrafią.

Wszystkie trzy firmy poniosły ogromne straty w ciągu ostatnich dwóch lat. Gazprom na przykład nie jest w stanie zrealizować projektu gazociągu do Turcji, choć wydał już na niego mnóstwo pieniędzy. Zamordowany w marcu lider opozycji Borys Niemcow oskarżał z kolei szefa Rosnieftu o doprowadzenie do załamania kursu rubla pod koniec 2014 roku. Koncern miał podobno masowo zamieniać rublowe kredyty otrzymane na polecenie prezydenta na dolary i euro, by spłacić raty zachodnich kredytów.

Kolej zaś nie potrafiła dostosować się do kremlowskiego „zwrotu w kierunku Chin" i do tej pory nie jest w stanie dokończyć żadnego ze swych projektów magistrali łączących Moskwę z Pekinem. W związku z rosyjskimi opóźnieniami Pekin nie chce zrezygnować z konkurencyjnego Jedwabnego Szlaku łączącego go z Europą poprzez państwa Azji Środkowej i Zakaukazia.

W dodatku wszyscy trzej szefowie koncernów zdążyli się publicznie pokłócić z prezydentem. W styczniu Putin nakazał szefom 62 państwowych firm publicznie ujawnić swoje zarobki. Odmówili tylko trzej: Jakunin, Sieczin i Miller.

Jakby tego było mało, sam Jakunin stał się „symbolem korupcji" obecnej ekipy. Opozycjonista Aleksiej Nawalnyj przeprowadził drobiazgowe śledztwo i udowodnił, że RŻD oplecione są siecią firm zarejestrowanych w rajach podatkowych i należących do Jakunina i jego synów.

Formalnie szef kolei, odchodząc, otrzymał propozycję zostania senatorem, czyli wejścia w skład rosyjskiej izby wyższej parlamentu Rady Federacji, bezbarwnej i pozbawionej kompetencji. – To dość komiczny organ i takie przesunięcie można opisać świetnym, polskim wyrażeniem „kop w górę" – powiedział Piontkowski.

– Konsekwencją dymisji będą duże zmiany personalne – przekonany jest Piontkowski. Z Jakuninem były związane tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy biznesmenów i urzędników państwowych różnych szczebli. Wszyscy oni stracą wraz z jego odejściem.

– To na razie niewielki znak utraty stabilności w najbliższym otoczeniu prezydenta Putina – powiedział „Rz" moskiewski politolog Andriej Piontkowski. Z kolei politolog Gleb Pawłowski uważa przeciwnie: to „radykalna zmiana, sygnał bardzo dużej niestabilności na górze", czyli na Kremlu.

Prezydent kazał bowiem zdymisjonować jednego ze swych najbliższych i najstarszych kolegów, szefa rosyjskich kolei Władimira Jakunina. Z wykształcenia inżynier ze specjalnością „projektowania i obsługi rakiet balistycznych" przez 22 lata pracował w radzieckim wywiadzie wojskowo-technicznym. Ale oficjalnie przyznaje się tylko do stopnia kapitana KGB.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Rosja znów będzie głosić kłamstwo katyńskie? Wypowiedź prokuratora
Polityka
Protesty w Paryżu. Chodzi o wojnę w Gazie
Polityka
Premier Hiszpanii podjął decyzję w sprawie swojej przyszłości
Polityka
Szkocki premier Humza Yousaf rezygnuje po roku rządów
Polityka
PE zachęca młodych do głosowania. „Demokracja nie jest dana na zawsze”
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO