Rzecz jednak w tym, że Prezydent nie uniewinnił Mariusza Kamińskiego, a co najwyżej ułaskawił. Różnica jest zasadnicza, gdyż okazując swój akt łaski Prezydent podważył dwie podstawowe wartości. Prezydent naruszył odwieczną zasadę domniemania niewinności. Zgodnie z art. 42 ust. 3 Konstytucji każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu. Prezydent wydał faktycznie sam wyrok w sprawie nie czekając na ostateczną decyzję sądu.
Poza tym akt łaski Prezydenta jest wyrazem słabości. Pod jego płaszczem kryje się obawa przed niezawisłymi sądami. Tak też należy intepretować słowa Prezydenta, który przed prawomocnym osądzeniem sprawy wydał już sam wyrok w sprawie Kamińskiego nie czekając na decyzje sądów. Prezydent wskazał, że: „wymiar sprawiedliwości nie potrafi skazać bandytów z Pruszkowa, nie potrafi skazać ludzi zamieszanych z procedery łapówkarskie, a z drugiej strony wymierza drakońskie kary ludziom, którzy chcą budować w Polsce silne państwo, którzy walczą z korupcją. Sprawa została maksymalnie upolityczniona . Sędzia pierwszej instancji przez pięć miesięcy pisał uzasadnienie wyroku, ogłaszając je tu przed wyborami, a według CBA ujawnił w nim nazwiska funkcjonariuszy, którzy działali pdo przykryciem. Prezydent postanowił więc uwolnić wymiar sprawiedliwości od tej sprawy, w której zawsze ktoś powiedziałby, że sądy działały na polityczne zlecenie..."
Takie wypowiedzi Prezydenta naruszają drugą fundamentalną zasadę jaką jest niezależność i odrębność władzy sądowniczej. Przekroczył on bowiem granice dopuszczalnej krytyki orzecznictwa sądów powszechnych. W każdym demokratycznym państwie prawnym dopuszczalna jest krytyka konkretnych wyroków dopiero ex post, po zapadnięciu orzeczenia. Niemniej nawet wówczas trzeba mieć baczenie na nadawaną krytyce formę, aby nie podważać nią zaufania do wymiaru sprawiedliwości.
Takie niebezpieczeństwo wynika zwłaszcza wtedy, gdy krytyka pochodzi od innych władz. Krytyka taka rodzi bowiem społeczne obawy, że sędziowie nie wydają wyroków na podstawie prawa, ale intuicyjnie wydają wyroki na życzenie władzy wykonawczej, aby w ten sposób uzyskać jej akceptację. Tymczasem władza sądownicza, jako gwarant sprawiedliwości - podstawowej wartości w państwie prawa - dla prawidłowego funkcjonowania potrzebuje zaufania ze strony obywateli.
Działania Prezydenta podważają społeczne zaufanie do sądów i niezawisłości sędziowskiej. Jak bowiem obywatele mają ufać sądom i niezawisłym sędziom, jeśli nawet Prezydent nie ma zaufania do sądów i dlatego postanowił sam wziąć sprawiedliwość w swoje ręce.