Tytuł adwokata to marzenie radcy prawnego

Nigdzie poza Polską nie obserwuje się procesu pożerania kompetencji wolnego zawodu adwokackiego przez korporację konkurencyjną, której celem jest zawłaszczenie jego dorobku – pisze Michał Synoradzki.

Aktualizacja: 13.11.2015 09:08 Publikacja: 13.11.2015 08:15

Michał Synoradzki

Michał Synoradzki

Foto: materiały prasowe

Opatrzony zdaniem nieprawdziwym „Etat radcy prawnego to marzenie adwokata" tekst Arkadiusza Berezy w „Rzeczpospolitej" z 6 listopada wart jest polemiki z kilku względów. Wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych w typowej formie pouczającej wyraził wiele półprawd, których akceptacja pozwoli nieobeznanemu czytelnikowi uznać istotę obecnej fazy sporu radcowsko-adwokackiego za niewartą głębszej refleksji. I o to przecież chodziło, prawda?

Tymczasem spór ten wszedł właśnie w fazę główną, która zakończy się albo całkowitym zniknięciem wolnego zawodu adwokackiego w Polsce, albo ukształtowaniem się zupełnie nowego rozwiązania opartego na logicznej typizacji form wykonywania zawodu prawniczego, z korzyścią dla usługobiorców i funkcjonowania państwa.

Hybrydowy oręż

Mechanizm, jaki doprowadzi do wariantu pierwszego, zastał uruchomiony nowelizacją do kodeksu postępowania karnego, która weszła w życie 1 lipca 2015 r. Rzecz nie w dopuszczeniu radców prawnych do obron w sprawach karnych. Chodzi o usankcjonowanie dowolnego łączenia przez radcę prawnego form wykonywania zawodu w sprawach pozostałych. Trwała symbioza interesów samorządu radcowskiego z ustawodawcą (niezależnie od aktualnie dominującego obozu politycznego) sprawi, że nie trzeba będzie długo czekać na uchylenie ostatniego z ograniczeń, czyli zakazu pozostawania w stosunku pracy przez radcę-obrońcę w sprawach o przestępstwa. Jest już ustawowy precedens, radca prawny – pracownik może przecież bronić w sprawach o wykroczenia, gdyż art. 24 § 1 Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia nie został przez nowelę do k.p.k. (z tzw. niejasnych powodów) zmieniony.

Hybrydowy oręż radcy prawnego na trudnym rynku uczyni zawód adwokacki schyłkowym. Wykonywanie zawodu radcowskiego będzie opłacalniejsze (co autor przyznaje bez żenady), a jego popularność będzie zwłaszcza wśród młodych prawników rosnąć, podczas gdy adwokatury sukcesywnie maleć. Widać tu jak w pigułce efekt stopniowych zabiegów lobbingowych samorządu radcowskiego podejmowanych konsekwentnie w ciągu ostatniego dwudziestolecia.

Czy jednak osiągnięcie hybrydowych kompetencji zawodowych było celem finalnym radców prawnych w ich ofensywie ustawodawczej? Bynajmniej. Ponieważ ofensywa ta ma charakter totalny, a uwzględnia tylko interes środowiskowy, nie zaś ogólnospołeczny, jej zakończeniem może być tylko koniec bytu wolnej adwokatury. A ukoronowaniem stanie się oczywiście przejęcie samego tytułu adwokackiego.

Pisząc „tytuł", mam na myśli również wszystko to, co się z nim korzystnego wiąże, czyli tzw. goodwill. Jest on wart grzechu. Niesie z sobą ponadczasową pozytywną konotację i międzynarodową rozpoznawalność. Problem w tym, że samorząd radcowski chciałby go zawłaszczyć na oznaczenie profesji, która adwokacką nie jest. Jak autor wspomina, już w 2010 r. radcowie forsowali ustawodawczy projekt zjednoczenia obu korporacji pod hasłem tzw. nowej adwokatury. Otóż „nowy adwokat" byłby tym, czym w istocie jest już radca prawny dziś. Miałby łączyć uprawnienia do prowadzenia kancelarii z wykonywaniem zawodu jako pracownik. Oczywisty był ówczesny opór adwokatów pojmujących swój zawód jako wolny. Pojęcie „adwokata" jako zawodu „nie wolnego" wymaga w gruncie rzeczy skokowych koncesji semantycznych w samym języku, który ewoluuje powoli. Możemy już dziś na przykład zgodzić się z ujęciem „człowieka" jako „rodzaju małpy", nie nazwiemy jednak „kota" „psem" tylko dlatego, że ktoś uznał, że różnica jest nieistotna.

Likwidacja wolnego zawodu

„Zawód wolny" ma znaczenie ostre i wyraźne, oznacza zasadniczo grupę osób wykonujących zajęcie zarobkowe wyłącznie na własny rachunek i odpowiedzialność oraz niepodlegających zależności hierarchicznej. Specjalnie więc autor wprowadza do dyskursu w to miejsce pojęcie „zawodu niezależnego", wywodząc, że hybrydowa forma wykonywania zawodu prawniczego nie narusza zasad (zawsze niejasno pojmowanej) „niezależności". Jednak w świetle powyższej definicji „zawodu wolnego", hybrydowy zawód radcy prawnego zawodem wolnym z pewnością nie jest.

Uruchomiona przez ustawodawcę faktyczna likwidacja adwokatury niepokoić musi nie tylko samych adwokatów. Również tę część społeczeństwa, która ma świadomość, czym jest brak możliwości sięgnięcia po pomoc przedstawiciela wolnego zawodu prawniczego w sporze jednostki z narastającą omnipotencją państwa. To ów uzasadniony niepokój legł u podstaw wniosku adwokatury do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności z Konstytucją RP m.in. przepisów o ustroju radców prawnych, zmienionych nowelą do k.p.k. Zarzucając wnioskowi „desperację", autor postrzega bieg rozwoju dziejów z perspektywy nieuchronności procesów społecznych zachodzących już rzekomo w innych społeczeństwach Unii Europejskiej (skądinąd osławiony nurt historiozofii). Wspomniane w tekście rozwiązania zagraniczne dotyczą jednak prób uelastycznienia działania na rynku (podkreślę) niezagrożonych wolnych zawodów w wybranych państwach. Te sprawdzone idą głównie w kierunku modelu francuskiego, tzw. adwokackiego stosunku pracy, który sprowadza się do akceptacji możliwości zatrudnienia adwokata w innej kancelarii adwokackiej. Byłby on zresztą, jak sądzę, możliwy do zaakceptowania przez adwokaturę polską. Z drugiej strony warto wyjaśnić, że ustawowy wariant rozwiniętego modelu „hybrydowego" nigdzie poza Polską nie występuje i nie jestem pewien, czy Rada Adwokatur i Stowarzyszeń Prawniczych Europy (CCBE) ma pełną świadomość dynamiki zmian, jakie nastąpiły w ustroju zawodu polskiego radcy prawnego po 1999 r., a zwłaszcza po 2015 r. Autor pomija, że możliwość niczym nieskrępowanego łączenia form wykonywania zawodu prawniczego nie występuje ani we Francji, ani w Holandii, Danii, Hiszpanii, Portugalii czy też Norwegii. We wszystkich tych krajach ustawodawca wprowadza bardziej lub mniej subtelne ograniczenia niepozwalające klientowi gubić z pola widzenia statusu swego prawnika-usługodawcy.

Przede wszystkim jednak nigdzie jednak poza Polską nie obserwuje się procesu postępującego pożerania kompetencji wolnego zawodu adwokackiego przez inną korporację konkurencyjną, której celem głównym jest agresywne zawłaszczenie jego funkcji społecznej i dorobku. To proces wyjątkowy w skali całego kontynentu, szczycącego się mianem kolebki współczesnej kultury prawniczej.

Prawdziwy cel zjednoczenia

Cytując dane autora, korzyści i przywileje zawodu wolnego i pracownika w rozumieniu k.p. wykorzystuje obecnie jednak raptem ok. 4,5 tysiąca osób z ogólnej liczby 11 tys. radców prawnych pozostających w stosunkach pracy (o statusie pozostałych autor z ostrożności nie wspomina). Więc to zatem za komfort tej grupy radców prawnych cała, licząca prawie 22 tys. członków, adwokatura polska ma się wyzbyć swej istoty, roli i tytułu, a społeczeństwo polskie instytucji gwarantującej od zawsze obronę jego praw? Stanowczo nie o działanie w imię postępu tu chodzi.

W świetle takiego podejścia nie może dziwić odrzucenie przez luminarza radcowskiego koncepcji zjednoczenia adwokatów z radcami prawnymi wykonującymi swój zawód jak wolny. Uważa ją za zbędną koncesję swego środowiska, które i tak wkrótce dostanie od ustawodawcy jeszcze więcej. Zjednoczenie zawodów nie oznacza dlań nic ponad wchłonięcie adwokatury na własnych zasadach. W tym planie dla wolnego zawodu prawniczego miejsca już niestety brak. Nazywajmy złe zamiary po imieniu.

Autor jest partnerem w kancelarii Synoradzki, Bentkowska i Partnerzy, członkiem Okręgowej Rady Adwokackiej w Katowicach oraz pełnomocnikiem Naczelnej Rady Adwokackiej w sprawie wniosku adwokatury do TK o zbadanie przepisów ustawy o ustroju radców prawnych

Opatrzony zdaniem nieprawdziwym „Etat radcy prawnego to marzenie adwokata" tekst Arkadiusza Berezy w „Rzeczpospolitej" z 6 listopada wart jest polemiki z kilku względów. Wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych w typowej formie pouczającej wyraził wiele półprawd, których akceptacja pozwoli nieobeznanemu czytelnikowi uznać istotę obecnej fazy sporu radcowsko-adwokackiego za niewartą głębszej refleksji. I o to przecież chodziło, prawda?

Tymczasem spór ten wszedł właśnie w fazę główną, która zakończy się albo całkowitym zniknięciem wolnego zawodu adwokackiego w Polsce, albo ukształtowaniem się zupełnie nowego rozwiązania opartego na logicznej typizacji form wykonywania zawodu prawniczego, z korzyścią dla usługobiorców i funkcjonowania państwa.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Marek Isański: Jak WSA w Krakowie odwraca zasadę „in dubio pro tributario”
Opinie Prawne
Prof. Pecyna: Czy komisja ds. Pegasusa pomoże nam zrozumieć tę telenowelę?
Opinie Prawne
Jan Skoumal: Gazety walczą ze sztuczną inteligencją, a Polska w lesie
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Co ma sędzia Szmydt do reformy wymiaru sprawiedliwości
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Opinie Prawne
Rafał Adamus: Możliwa korporacja doradców restrukturyzacyjnych