O kryminale zwykle mówi się w kontekście rynkowym i czytelniczym: że wciąż tkwimy w skandynawskim boomie i autorzy z nazwiskami kończącymi się na „-sson" okupują listy bestsellerów; że jednak polscy autorzy nie gęsi i też świetnie sobie radzą; że nie masz to jak kryminał na lato, bo lekko się czyta i wabi zbrodniczą zagadką... Wszystko to prawda, ale przecież ogromna popularność tego gatunku musi mówić też coś istotnego o stanie współczesnej kultury i społeczeństwa. Powieść kryminalna, wiekowa i szacowna, ani myśli słabnąć, przeciwnie – narasta i zjawisko to obejmuje literatury z różnych stron świata. Prócz kryminału rodzimego, tradycyjnie anglosaskiego, a ostatnio ze Skandynawii, docierają do nas z wolna interesujące powieści tego nurtu z zupełnie innych kręgów kulturowych – jak choćby meksykańskie „Czarne minuty" Martína Solaresa czy wielki turecki mistrz noir Ahmet Ümit i jego „Memento dla Stambułu". I nie są to przecież książki służące tylko czczej rozrywce.