Ulubione sformułowanie pani premier to „ciężka robota". Przy każdej możliwej okazji w ten sposób reklamuje sama siebie i wszystkich kolejnych nowych ministrów.
Mija właśnie rok, od kiedy Kopacz jest premierem. Problem polega na tym, że po roku jej rządów wielkich efektów tej „ciężkiej roboty" nie widać. Swą nadaktywnością – podróżami po kraju i uczestnictwem w setkach imprez – Kopacz próbuje odwrócić uwagę od realnych problemów i dowieść, że nie jest premierem z przypadku. Najnowszy sojusznik pani premier, mistrz kwiecistego języka Ludwik Dorn nazwał ją z tego powodu kobietą pracującą, nawiązując do kultowego serialu „Czterdziestolatek". Ale polityczne ADHD nie przesłoni tego, że w rządach Kopacz mało jest strategii, a dominuje krótkoterminowa taktyka.
Węglowa tragedia
Roczne rządy Ewy Kopacz to studium zarządzania kryzysowego. Zaczęło się od potężnego kryzysu w służbie zdrowia – pod koniec 2014 r. doszło do protestu lekarzy rodzinnych. Dziś wciąż jednak nie wiadomo, czy pod koniec tego roku znów nie będzie protestów o pieniądze. W dodatku zdrowotna reforma ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza – w tym pakiet onkologiczny – szwankuje.
Po konfliktach w lecznictwie przyszedł czas na górnictwo. Najpierw pani premier zapowiedziała duże zwolnienia. A potem wystraszona protestami spuściła z tonu i wycofała się z planów cięć w stojącej na skraju bankructwa Kompanii Węglowej. Z pompą Kopacz ogłosiła za to zapowiedź powołania tzw. Nowej Kompanii Węglowej, do której przeniesione miało zostać 11 kopalń znajdujących się w lepszej kondycji. Tymczasem Ministerstwo Skarbu właśnie oznajmiło, że do tego planu zastrzeżenia ma Bruksela. W tej sytuacji stara Kompania Węglowa dramatycznie szuka pieniędzy na wypłaty i grozi jej niekontrolowana upadłość. A pani premier? Zaapelowała o „więcej optymizmu".
Rok temu, występując ze swym exposé przed Sejmem, Ewa Kopacz złożyła bardzo dużo optymistycznych obietnic. Dziś opowiada – za swymi doradcami od wizerunku – że „ponad 90 proc." z nich już zrealizowała. Wedle oficjalnego wykazu na stronie internetowej Kancelarii Premiera Ewie Kopacz właściwie już nic do „ciężkiej roboty" nie zostało, poza dofinansowaniem monitoringu w szkołach oraz obiecanymi zmianami w kodeksie budowlanym, które uproszczą m.in. budowę domów jednorodzinnych. Jednak tak naprawdę nie tylko ta ostatnia obietnica okazała się na wyrost. (– Zobowiązuje ministra infrastruktury i rozwoju do istotnego przyspieszenia prac nad tą regulacją, tak aby na początku przyszłego roku [2015] trafiła ona do parlamentu – mówiła Kopacz w exposé, a do dziś ministerstwo nie opracowało projektu). Przenicowanie wielu innych konkretnych kwestii pokazuje, że pani premier chwali się znacznie ponad miarę.