Plaga pożarów na składowiskach odpadów: przypadek czy podpalenie

Trudno odzyskać pieniądze od zarządcy składowiska czy sortowni śmieci za nieprzetworzone odpady, które strawił ogień.

Aktualizacja: 14.09.2015 12:11 Publikacja: 14.09.2015 07:45

Plaga pożarów na składowiskach odpadów: przypadek czy podpalenie

Foto: 123RF

Plaga pożarów na składowiskach odpadów i w sortowniach śmieci nasila się od dwóch lat. Mniej więcej od kiedy gminy zaczęły wymagać, by śmieci przetwarzano. Warszawa, Kraków, Ostrów, Wałbrzych to tylko niektóre miasta, w których w ostatnim czasie były takie pożary.

Czysty zysk

Trudno mówić o przypadku, ponieważ od tego czasu straż pożarna dużo wnikliwiej kontroluje zabezpieczenia przeciwpożarowe takich miejsc. Ponadto na jednym składowisku ogień pojawił się jednocześnie w kilku punktach, co nagrały kamery. W innym strażacy dostali zawiadomienie prawie trzy godziny po tym, gdy w okolicy zaczął być wyczuwalny dym. Utylizacja odpadów przy tym kosztuje. A pożar rozwiązuje problem.

– Regionalne instalacje przetwarzania odpadów komunalnych pobierają opłatę od 200–400 zł za każdą tonę przyjętych odpadów. Po wysegregowaniu kilku procent odpadów opakowaniowych, które ewentualnie nadają się do recyklingu, reszta bardzo często ulega np. pożarowi –mówi Andrzej Bartoszkiewicz, twórca systemu odbioru i segregacji odpadów EKO AB.

Powstaje więc pytanie czy gmina jako zleceniodawca usługi może domagać się zwrotu pieniędzy za odpady, które spłonęły, zanim je przetworzono.

– To zależy od tego, jak została sformułowana umowa między gminą a przedsiębiorcą – mówi Maciej Kiełbus, partner w kancelarii Dr Krystian Ziemski & Partners. Dodaje jednak, że w praktyce byłoby to bardzo trudne.

– Wiele firm świadczy dla gmin usługę odbioru odpadów, transportu i ich zagospodarowania. Trudno wyliczyć należność do zwrotu, skoro tylko części tak złożonej usługi nie wykonano – mówi Maciej Kiełbus.

Kara dla podpalacza

W trakcie pożaru do środowiska przedostaje się wiele szkodliwych substancji. Dlatego spalarnie odpadów mają wyśrubowane wymagania. A spalenie śmieci na wolnym powietrzu to duża szkoda dla środowiska, za której wyrządzenie w praktyce nikt nie ponosi odpowiedzialności, chyba że zostanie złapany za rękę. – Za podpalenie grozi odpowiedzialność karna, ale ponosi ją konkretna osoba, a nie np. zarządca składowiska. Przedsiębiorca może jednak ponieść odpowiedzialność, jeżeli np. zaniedbaniami przyczynił się do pożaru – mówi Daniel Chojnacki, radca prawny w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.

Za podpalenie grozi nawet dziesięć lat więzienia. A co ze środowiskiem i naszym zdrowiem?

– Powinna istnieć opłata środowiskowa za odpady, które spłonęły w pożarze. Za pieniądze, które przyjął przedsiębiorca za usługę i jej nie wykonał, powinno się leczyć ludzi – uważa Andrzej Bartoszkiewicz.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora, l.kuligowski@rp.pl

Plaga pożarów na składowiskach odpadów i w sortowniach śmieci nasila się od dwóch lat. Mniej więcej od kiedy gminy zaczęły wymagać, by śmieci przetwarzano. Warszawa, Kraków, Ostrów, Wałbrzych to tylko niektóre miasta, w których w ostatnim czasie były takie pożary.

Czysty zysk

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP