Były adwokat skazany. Jest nazywany „czarną owcą Palestry”

Zapadł prawomocny wyrok w sprawie Krzysztofa K., byłego olsztyńskiego adwokata, nazywanego w środowisku prawniczym „czarną owcą Palestry”.

Publikacja: 14.12.2023 08:54

Były adwokat skazany. Jest nazywany „czarną owcą Palestry”

Foto: Fotorzepa / Marian Zubrzycki

Jak pisaliśmy na łamach rp.pl, zatrzymanie Krzysztofa K. w maju 2017 r. było sensacją nie tylko w olsztyńskim środowisku prawniczym. Prokuratura postawiła 12 zarzutów. Były to m. in. oszustwa, wyłudzenia mieszkań i działek, nakłanianie do składania fałszywych zeznań, fałszowanie i ukrywanie dokumentów a także przywłaszczenie powierzonych pieniędzy w kwocie ok. 100 tys. złotych. Czyny te miały miejsce w latach 2012-2016.

3 listopada 2021 r. zapadł nieprawomocny wyrok - Krzysztof K. usłyszał wyrok 4 lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Sąd ukarał go też grzywną w wysokości 80 tys. złotych oraz zakazem wykonywania zawodu adwokata lub radcy prawnego przez 10 lat.

Krzysztof K. złożył apelację i wniósł o uniewinnienie. Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał karę, jaką zasądził Sąd Okręgowy w Ostrołęce.

Jak podaje lokalny portal eostroleka.pl, w sprawie niektórych przestępstw sąd uchylił uniewinnienie przez ostrołęcki sąd i zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania.

Sąd Apelacyjny zwrócił uwagę, że K. wykonywał zawód zaufania publicznego, a część społeczeństwa szukała bezprawnych metod załatwiania spraw, godząc się na takie zachowanie, jakie w tej sprawie miało miejsce. Sąd stwierdził jednocześnie, że kara zasądzona w Ostrołęce jest odpowiednia, choć prokuratura domagała się 10 lat więzienia.

Taki był schemat działania Krzysztofa K.

Schemat działania olsztyńskiego prawnika opisywał serwis TKO.pl na przykładzie jednej z prowadzonych przez niego spraw. W 2012 r. Krzysztof K., jeszcze jako aplikant, zajął się sprawą spadkową 50-letniej wówczas Agnieszki Sz. z okolic Olsztyna. W spadku przypadło jej ponad 8 ha gruntów ojcowizny pod Rypinem, w tym dwie atrakcyjne działki nad jeziorem. Agnieszka Sz. mogła ziemię sprzedać, ale połowa jej licznego rodzeństwa ubiegała się o zachowek. I wtedy pojawił się Krzysztof K. Miał obiecywać, że tak poprowadzi tę sprawę, że "puści rodzeństwo z torbami”, jeśli tylko Agnieszka Sz. przepisze ziemię na niego. Zaufanie klientki zdobywał m.in. odwiedzając ją w szpitalu, gdy kobieta zachorowała na raka. Gdy Agnieszka Sz. „połknęła haczyk”, doszło do podpisania trzech aktów notarialnych. Ziemia Agnieszki Sz. została przepisana na rodziców, teścia oraz kolegę adwokata. W sumie dotychczasowa właścicielka zbyła w ten sposób trzy działki o łącznej powierzchni ponad 6 ha, których wartość prokuratura szacuje na 1 mln zł. Zgodnie z aktami notarialnymi, za każdą z nich miała dostać zaledwie 15-20 tys. zł, ale i tych pieniędzy nigdy nie ujrzała. Kiedy żegnała się ze swoimi kontrahentami, jeden miał wsunąć jej do kieszeni kopertę, w której było 10 tys. złotych. Kobieta szybko wydała je na zakup lekarstw.

Podobnym sposobem kilka innych osób stało się ofiarami Krzysztofa K. Sprawa wyszła na jaw dopiero po czterech i pół roku.

Wyrok Sądu Apelacyjnego jest prawomocny.

Czytaj więcej

„Czarna owca Palestry” przed sądem apelacyjnym. Wyrok w grudniu
Praca, Emerytury i renty
Babciowe przyjęte przez Sejm. Komu przysługuje?
Sądy i trybunały
Sędzia WSA ujawnia, jaki tak naprawdę dostęp do tajnych danych miał Szmydt
Orzecznictwo
Kolejny ważny wyrok Sądu Najwyższego wydany już po uchwale frankowej
ABC Firmy
Pożar na Marywilskiej. Ci najemcy są w "najlepszej" sytuacji
Prawo pracy
Od piątku zmiana przepisów. Pracujesz na komputerze? Oto, co powinieneś dostać