Bezprecedensowy wyrok: Zadośćuczynienie za wybuch e-papierosa, w tle inflacja

Mężczyzna, który uszkodził sobie kręgosłup, co było następstwem przegrzania urządzenia do palenia zamienników tytoniu, dostanie ponad 47 tys. zł za cierpienia fizyczne i psychiczne.

Publikacja: 02.02.2023 03:00

Bezprecedensowy wyrok: Zadośćuczynienie za wybuch e-papierosa, w tle inflacja

Foto: Adobe Stock

Tak orzekł nieprawomocnie Sąd Okręgowy w Nowym Sączu. Zadośćuczynienie zapłacić ma spółka zarządzająca siecią dystrybucji i sprzedaży elektronicznych papierosów. E-papieros pokrzywdzonego mężczyzny miał wybuchnąć kilka lat temu. Było to w Wielkiej Brytanii. Mężczyzna – korzystając z e-papierosa w swoim mieszkaniu – zauważył, że w urządzeniu zaczyna palić się bateria, więc gwałtownie je od siebie odrzucił. W pozwie do sądu wskazał, że dzięki szybkiej reakcji uniknął poważniejszych obrażeń twarzy i poparzeń, jednak z powodu gwałtownego zerwania się z łóżka doznał urazu kręgosłupa. Po tym zdarzeniu musiał poddać się wielomiesięcznej rehabilitacji. Korzystał z pomocy neurologa i neurochirurga, podupadł też na zdrowiu psychicznym. Z powodu przedłużającego się zwolnienia lekarskiego stracił pracę.

– Takiej sprawy w Polsce jeszcze nie było – mówi „Rzeczpospolitej” reprezentująca powoda adw. Monika Brzozowska-Pasieka. – Przygotowując się do niej, próbowałam znaleźć orzecznictwo w zakresie e-papierosów, ale w końcu podpierałam się orzeczeniami zagranicznymi, m.in. z Wielkiej Brytanii. Precedensowe są dwie kwestie: uznanie odpowiedzialności producenta jak za produkt niebezpieczny – mimo że teoretycznie jest on bezpieczny, a także ewentualny wzrost kwoty odszkodowania z powodu wysokiego wskaźnika inflacji, co – mam nadzieję – weźmie pod uwagę sąd drugiej instancji – wskazuje mecenas.

Nie do końca wyjaśniono, co tak naprawdę stało się z e-papierosem. – Sąd uznał, że mój klient także mógł przyczynić się do tego zdarzenia. Biegły miał dodatkowy problem, bo wersja tego e-papierosa nie jest już na rynku dostępna – wyjaśnia adw. Brzozowska-Pasieka.

Czytaj więcej

NFZ sfinansuje walkę z e-papierosem

Jeszcze przed wybuchem sprzętu mężczyzna zareklamował znajdującą się w nim baterię, jednak reklamacja – po sprawdzeniu i uznaniu, że nie dzieje się nic złego – została odrzucona, a sprzęt wrócił do użytkownika. Bateria ostatecznie wybuchła, powodując u klienta – jak bezpośrednio po zdarzeniu myślał – jedynie poparzenia palców. Tydzień później wystąpił u niego jednak silny ból pleców i ręki, a także zaburzenia czucia powierzchniowego. Lekarze orzekli, że w obrębie kręgosłupa doszło do zmian, które wymagają intensywnej rehabilitacji.

Pozwana spółka uznała jednak, że mężczyzna nie udowodnił, iż przyczyną samego zdarzenia, a w konsekwencji doznanych przez niego urazów, było nieprawidłowe działanie e-papierosa. Po zgłoszeniu przez powoda, że doszło do wybuchu, kontrolę w spółce przeprowadziła inspekcja handlowa, organoleptycznie badając próbki e-papierosa pod względem bezpieczeństwa tego wyrobu w świetle obowiązujących przepisów. Nie stwierdzono, by stwarzały zagrożenie dla zdrowia i życia użytkowników.

Sąd uznał jednak, że w momencie wprowadzenia e-papierosa, który zakupił powód, był on produktem niebezpiecznym. Spółka, przedkładając m.in. wynik kontroli produktu, starała się wykazać, że tak nie było, a przy prawidłowym funkcjonowaniu nie stwarzał zagrożenia dla bezpieczeństwa konsumentów; wyniki badań zakończyły się jednak już po zakupie go przez mężczyznę.

Sąd zwrócił uwagę, że już po zdarzeniu spółka bez rozgłosu wycofała model urządzenia i według sądu wiedziała, że jest on wadliwy – choć powoływała się na znaczenie wyników finansowych. Zdaniem sądu odpowiedni poziom bezpieczeństwa przy właściwym użytkowaniu e-papierosa nie został zagwarantowany, bo reguł tego użytkowania po prostu nie wyjaśniono; do zestawu nie dołączono odpowiedniej instrukcji obsługi.

Od wyroku odwołały się obie strony sporu, a sprawą wkrótce zajmie się Sąd Apelacyjny w Krakowie.

Sygnatura akt: I C 637/18

Tak orzekł nieprawomocnie Sąd Okręgowy w Nowym Sączu. Zadośćuczynienie zapłacić ma spółka zarządzająca siecią dystrybucji i sprzedaży elektronicznych papierosów. E-papieros pokrzywdzonego mężczyzny miał wybuchnąć kilka lat temu. Było to w Wielkiej Brytanii. Mężczyzna – korzystając z e-papierosa w swoim mieszkaniu – zauważył, że w urządzeniu zaczyna palić się bateria, więc gwałtownie je od siebie odrzucił. W pozwie do sądu wskazał, że dzięki szybkiej reakcji uniknął poważniejszych obrażeń twarzy i poparzeń, jednak z powodu gwałtownego zerwania się z łóżka doznał urazu kręgosłupa. Po tym zdarzeniu musiał poddać się wielomiesięcznej rehabilitacji. Korzystał z pomocy neurologa i neurochirurga, podupadł też na zdrowiu psychicznym. Z powodu przedłużającego się zwolnienia lekarskiego stracił pracę.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Samorząd
Krzyże znikną z warszawskich urzędów. Trzaskowski podpisał zarządzenie
Prawo pracy
Od piątku zmiana przepisów. Pracujesz na komputerze? Oto, co powinieneś dostać
Praca, Emerytury i renty
Babciowe przyjęte przez Sejm. Komu przysługuje?
Spadki i darowizny
Ten testament wywołuje najwięcej sporów. Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok
Sądy i trybunały
Sędzia WSA ujawnia, jaki tak naprawdę dostęp do tajnych danych miał Szmydt