Walka o areszt dla Leszka Czarneckiego

Czarnecki jest doktorem ekonomii i wiedział o sprzedaży obligacji Getback – twierdzi prokuratura. Jego obrońca o sprawie: „To polityczna hucpa".

Aktualizacja: 07.07.2023 06:21 Publikacja: 07.07.2023 03:00

Leszek Czarnecki od dwóch lat nie stawia się na przesłuchania. Zdjęcie z marca 2019 r.

Leszek Czarnecki od dwóch lat nie stawia się na przesłuchania. Zdjęcie z marca 2019 r.

Foto: PAP/Jakub Kamiński

W dwuletniej batalii w sprawie afery Getback – wątku milionera Leszka Czarneckiego – wciąż jest pat. Sąd rejonowy dwa tygodnie temu nie zgodził się na areszt, jednak prokuratura wniosła zażalenie na tę decyzję do Sądu Okręgowego w Warszawie.

– Zgromadzone dowody przemawiają za uznaniem, że podejrzany współuczestniczył w organizowaniu obrotu obligacjami Getback bez wymaganego zezwolenia i wbrew regulaminowi banku, w wyniku czego doprowadzono 1140 klientów banku do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na łączną kwotę 227, 4 mln zł – mówi prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Warszawie. „Rzeczpospolita” dotarła do argumentów, jakie śledczy wskazują w zażaleniu.

Czytaj więcej

Jest decyzja sądu w sprawie aresztu dla Leszka Czarneckiego

– To polityczna hucpa mająca na celu oskarżenie człowieka bez dowodów i przejęcie jego majątku. Determinacja prokuratury, żeby pozbawić pana Czarneckiego wolności, wskazuje na interes polityczny, bo na pewno nie na interes praworządności – mówi nam mec. Jacek Dubois, pełnomocnik biznesmena.

Proceder był systemowy

Prokuratura chce aresztu dla milionera, by wystawić za nim ENA i międzynarodowy list gończy, ściągnąć do kraju i przedstawić mu zarzuty. Biznesmen od dwóch lat zasłania się zwolnieniami lekarskimi i nie stawia na przesłuchania.

Według śledczych jako szef rady nadzorczej Idea Banku (i jego właściciel) Czarnecki wiedział, że klientom są podstępnie sprzedawane obligacje Getback (bez zgody KNF) – a działał „wspólnie i w porozumieniu” z zarządem banku oraz ówczesnym prezesem Getbacku Konradem K.

Wersja Czarneckiego – znana z pism jego obrońców – sprowadza się do tego, że o sprzedaży obligacji nie był informowany, a zakazał jej, gdy tylko powziął taką wiedzę.

Czytaj więcej

Leszek Czarnecki podróżował, gdy nie mógł. Prokuratura wnioskuje o areszt

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w czerwcu stanął po jego stronie – odmówił aresztu uznając, że nie zachodzi „duże prawdopodobieństwo”, iż Czarnecki popełnił zarzucane czyny. A zeznania tych, którzy go obciążyli, w tym osób z zarządu banku (też mają zarzuty), sąd uznał za „ogólne i gołosłowne”.

„Brak jest jakiegokolwiek dowodu, że Leszek Czarnecki zdawał sobie sprawę z oszukańczej praktyki sprzedażowej, tj. wprowadzania klientów w błąd” – ocenił sąd. Choć zaznaczył, że sam proceder „z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa miał miejsce i nie był wynikiem ekscesu wąskiej grupy pracowników banku (...) lecz miał charakter systemowy i odgórnie zaplanowany”. Ale brak dowodów, by biznesmen brał w nim udział.

Prokuratura: Leszek Czarnecki to nie student a doktor ekonomii

Jednostronna i oderwana od logiki – za taką prokuratura uznała ocenę dowodów dokonaną przez sąd. I uważa, że wziął on pod uwagę „wyrwane z kontekstu” zeznania świadków i podejrzanych, i wybrał tylko korzystne dla biznesmena, a obciążające go pominął.

„Przyjęte kryteria przez Sąd mogłyby uzasadniać stan wiedzy studenta I roku ekonomii, bądź „prezesa” zatrudnionego w spółce za przysłowiowe 500 złotych do podpisania statutu spółki. Są one całkowicie oderwane od realiów niniejszej sprawy” – twierdzi prokurator w zażaleniu.

I zaznacza: Leszek Czarnecki to „osoba wykształcona, doktor nauk ekonomicznych, zajmujący się prowadzeniem działalności gospodarczej od 1986 r., zarządzająca szeregiem spółek i banków nie tylko w Polsce, ale też za granicą”.

Według śledczych biznesmen „faktyczne zarządzał bankiem”, co mówiły także osoby nastawione do niego „całkowicie neutralnie”. Np. jeden z dyrektorów stwierdził: „można powiedzieć, że ten bank stanowił własność jednego akcjonariusza, jakim jest Pan Leszek Czarnecki”.

Według prokuratury milioner miał wiedzę o sprzedaży obligacji GB „od początku”, co ma potwierdzać także mail z maja 2017 r., który zawierał uzupełnione na jego prośbę raporty sprzedażowe z „wyraźnie wyodrębnioną pozycją obligacje Getback”.

Czytaj więcej

Czarnecki z Giertychem pozywa państwo za odebranie mu Getin Noble Banku

Sprzedaż tych obligacji przynosiła bankowi ogromne zyski – czy właściciel banku i szef RN mógł ich nie zauważyć?

Jako członek rady nadzorczej „miał obowiązek zatwierdzania wieloletnich planów rozwoju oraz rocznych planów finansowych Banku. Ponieważ plany te zostały zatwierdzone przez Radę Nadzorczą, oznacza to „że dane wykazywane w nich były Leszkowi Czarneckiemu znane” - uważa prokuratura. I ocenia: „nie do pogodzenia z logiką i doświadczeniem życiowym jest stanowisko Sądu, że osoba dorosła, wykształcona, z bogatym doświadczeniem życiowym, w sektorze bankowym, zatwierdza, a zatem aprobuje plan finansowy, nie znając jego elementów składowych” – wskazuje w zażaleniu.

Śledczy przypominają, że trwa proces przeciwko m.in. byłemu prezesowi Getback i innym, a są oskarżeni w dużej mierze na podstawie tego samego materiału dowodowego, jaki posłużył do sformułowania zarzutów wobec Czarneckiego.

Loty Czarneckiego bez komentarza

Sprawie długo towarzyszył spór, czy Czarnecki ma status podejrzanego. Dopiero Sąd Okręgowy w Warszawie w lipcu 2022 r., utrzymując decyzję śledczych o zajęciu jego majątku, stwierdził wprost, że jest on „podejrzanym”, a materiał dowodowy „nie ma jedynie charakteru abstrakcyjnego” i że „istnieje prawdopodobieństwo”, że popełnił zarzucone czyny.

Zarzuty są gotowe od 2020 r., ale mieszkający za granicą milioner jest nieosiągalny. Po przyjęciu przez sąd rejonowy konstrukcji, że nie ma dużego prawdopodobieństwa, iż dopuścił się on przestępstwa, sąd nie musiał odnosić się do lotów biznesmena. A to, że w ciągu półtora roku, gdy nie stawił się na 9 przesłuchań w kraju, a odbył 10 podróży, w tym międzykontynentalne loty z USA do Europy, to jeden z argumentów śledczych za zastosowaniem aresztu. Teraz zażalenie rozpozna sąd okręgowy.

W dwuletniej batalii w sprawie afery Getback – wątku milionera Leszka Czarneckiego – wciąż jest pat. Sąd rejonowy dwa tygodnie temu nie zgodził się na areszt, jednak prokuratura wniosła zażalenie na tę decyzję do Sądu Okręgowego w Warszawie.

– Zgromadzone dowody przemawiają za uznaniem, że podejrzany współuczestniczył w organizowaniu obrotu obligacjami Getback bez wymaganego zezwolenia i wbrew regulaminowi banku, w wyniku czego doprowadzono 1140 klientów banku do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na łączną kwotę 227, 4 mln zł – mówi prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Warszawie. „Rzeczpospolita” dotarła do argumentów, jakie śledczy wskazują w zażaleniu.

Pozostało 90% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Sędzia poza kontrolą służb. Jak Tomasz Szmydt wyjechał z Polski?
Przestępczość
Zarzuty szpiegostwa dla Tomasza Szmydta? Grozi mu dożywocie
Przestępczość
Polacy wśród oskarżonych o obrót kokainą i opium. CBŚP przechwyciło ponad 1,8 mln porcji narkotyku
Przestępczość
Próba podpalenia synagogi w Warszawie. 16-latek nie zdradził co nim kierowało
Przestępczość
Kradzież cennych książek z BUW. Zatrzymano pięć osób. To Gruzini