„Teraz” znaczy „w czasie pisania tego tekstu”. – Jesteśmy na początku – przestrzega Idayat Hassan, szefowa prestiżowego think tanku z Nigerii, Centre for Democracy and Development (CDD). Ale zakłada, że w państwach afrykańskich, w tym w jej liczącej 200 milionów mieszkańców ojczyźnie, ofiar nie będzie tyle, co w kluczowych krajach Zachodu.
Cena jest wysoka. Prawie cała Afryka utknęła na długie tygodnie w lockdownie, co dla znacznej części rodzin oznacza brak jakiegokolwiek zarobku. W normalnych warunkach – teraz są totalnie nienormalne – ich żywiciele pracują z dnia na dzień, bez żadnej umowy. Przewiozą coś na wózku albo kogoś na motorze, posprzątają dom bogatszemu rodakowi czy podadzą herbatę na ulicznym straganie.