Frekwencja wyborcza bez tajemnic. „Bogate kobiety głosują częściej niż biedni mężczyźni”

Frekwencji nie ma co fetyszyzować. Jeżeli ludzie się czymś nie interesują, to lepiej, żeby się nie wypowiadali, bo kryteria, według których podejmują decyzje, wcale nie muszą być dobre - mówi prof. Jarosław Flis, socjolog, znawca systemów wyborczych.

Publikacja: 13.10.2023 10:00

Frekwencja wyborcza bez tajemnic. „Bogate kobiety głosują częściej niż biedni mężczyźni”

Foto: piotr guzik

Plus Minus: Ciągle słyszymy, że demokracja w Polsce jest zagrożona, że trzeba jej bronić, a jak przychodzi co do czego, to 40 procent elektoratu nie chodzi na wybory. Dlaczego?

Może ludziom jest za dobrze. Dopóki wszystko działa, uważają, że nie muszą się interesować polityką. Jest takie ludowe porzekadło: „dopóki piorun nie strzeli, to chłop się nie przeżegna”. Dopóki władza działa dobrze, to jest więcej ciekawszych spraw niż głosowanie. Ale to nie jest jedyny powód absencji wyborczej. Wiadomo, że część osób nie idzie do urn, bo np. pracuje w trybie 12-godzinnym. Czasami zdrowie nam nie pozwala na wizytę w lokalu wyborczym itd. A socjolog z nastawieniem ekonomicznym jeszcze nam powie, że głosowanie z ekonomicznego punktu widzenia jest nieracjonalne, bo podejmujemy wysiłek, który najpewniej nie przyniesie żadnego efektu, gdyż pojedynczy głos niewiele zmienia. A jednak ludzie głosują, bo jest to po części sprawa powinności, a po części działa tu swoiste prawo grawitacji.

Pozostało 95% artykułu

Teraz 4 zł za tydzień dostępu do rp.pl!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Emilka pierwsza rzuciła granat
Plus Minus
„Banel i Adama”: Świat daleki czy bliski
Plus Minus
Piotr Zaremba: Kamienica w opałach
Plus Minus
Marcin Święcicki: Leszku, zgódź się
Plus Minus
Chwila przerwy od rozpadającego się świata