"Plus Minus": „Porwanie Baltazara Gąbki" autorstwa urodzonego równo 100 lat temu (a zmarłego w roku 1984) Stanisława Pagaczewskiego to przede wszystkim apoteoza przyjemności, śmiechu, przygód, dyskutowania, pisania wierszy. To książka o sile przyjaźni, o mocy dobra, o wzajemnym szacunku.
Grzegorz Leszczyński, badacz literatury dla dzieci i młodzieży: Myślę, że to właśnie w apoteozie radości życia tkwi siła powieści Pagaczewskiego. Rozmawiałem kiedyś z księdzem Twardowskim m.in. o Januszu Korczaku. Jak pamiętam, zdaniem księdza dzieci nie czytają Korczaka, bo „jest strasznym smutasem", a czas dzieciństwa to czas radości. Miał rację. Dzieci rozkoszują się historiami, które są radosne, uśmiechnięte, często wariackie. Przypomnijmy sobie takie pełne dziwaczności powieści. Choćby „Przygody Tomka Sawyera" z 1876 roku. Wciąż czytana i wznawiana książka, bawiąca kolejne pokolenia. W tym czasie, kiedy powstaje powieść Pagaczewskiego, ukazują się m.in. „Przygody Mikołajka" duetu autorskiego Sempé – Goscinny. Wspaniały pomysł literacko-graficzny, który przetrwał dlatego, że jest szalony, pełen apoteozy i radości życia. Pagaczewski nie jest gorzki, nawet Kraina Deszczowców została zabawnie opisana. Bohaterowie znaleźli sposób, żeby sobie z nią poradzić. Wiozą dmuchaną wannę w obawie, że profesora, już nasiąkniętego deszczówką, trzeba będzie transportować zanurzonego w wodzie, zanim ponownie przywyknie do klimatu ojczyzny. Kraina Deszczowców budzi raczej zdziwienie, nie przerażenie.
To świat, który da się lubić.
To powieść skrojona na miarę dziecięcej postawy wobec życia. Hipotetyczni czytelnicy Pagaczewskiego to przecież dzieci, które chciałyby robić to, co robią jego bohaterowie – śmiać się i cieszyć, i żyć w świecie, w którym wszystko dobrze się kończy. Nawet zło daje się jakoś ośmieszyć, oswoić, może nawet polubić. Słynny szpieg Don Pedro, który powinien być mroczną postacią, bo z niecnymi intencjami podąża tropem trójki przyjaciół podróżujących w poszukiwaniu profesora Baltazara Gąbki, więzionego w Krainie Deszczowców, jest śmieszny. Nawet nie o to chodzi, że w pewnej chwili daje się przeprowadzić na dobrą stronę życia, bo gdyby na nią nie przeszedł, to i tak w tej swojej mrocznej czynności szpiegowania pozostałby pociesznym nieudacznikiem. Trochę tak jak w książkach o Harrym Potterze, gdzie czary zwykle nie udają się nie tylko uczniom, ale i nauczycielom, którzy zwyczajnie sobie z nimi nie radzą.
Smokowi, który prowadzi wyprawę, książę Krak przydziela do pomocy nadwornego medyka i kucharza. W animowanej, bardzo popularnej w moim dzieciństwie serii zrobionej na podstawie książki Pagaczewskiego medyka nie ma.