Strony powinny mieć prawo do polemiki z sądem

Zasadniczym problemem wymiaru sprawiedliwości jest potrzeba odnalezienia na nowo tożsamości konstytucyjnej sądu, to znaczy oznaczenia w dzisiejszej rzeczywistości jego roli – pisze Stanisław Dąbrowski

Publikacja: 22.03.2011 03:26

Strony powinny mieć prawo do polemiki z sądem

Foto: Rzeczpospolita, Paweł Gałka

Model procesu i dookreślająca go rola sądu są bez wątpienia uwarunkowane systemem ustrojowym. Niezależnie jednak od zmian ustrojowych, społecznych i politycznych, jakie się dokonały w Polsce po roku 1989, sąd miał i ma obowiązek sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy. Obecnie nakaz ten expressis verbis jest wyrażony w art. 45 ust. 1 konstytucji: każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpoznania jego sprawy przed właściwym, bezstronnym i niezależnym sądem. Konstytucyjny nakaz sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy powinien być dziś dla sądów drogowskazem w wymierzeniu sprawiedliwości.

Sąd paternalistyczny

Sąd okresu PRL cechował daleko posunięty paternalizm. Sąd miał obowiązek wykrycia prawdy obiektywnej oraz ochrony szczególnych kategorii podmiotów. Kodeks postępowania cywilnego z 1964 r. (do którego odnoszą się podawane przepisy) wprowadził kategorię tzw. roszczeń uprzywilejowanych. I tak w sprawach, w których powodem była jednostka gospodarki uspołecznionej (j. g. u.), w sprawach o roszczenia alimentacyjne, o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym sąd nie był związany zakresem żądania i orzekał o roszczeniach, jakie wynikały z faktów przytoczonych przez powoda także wówczas, gdy roszczenie to nie było objęte żądaniem lub było w nim zgłoszone w rozmiarze mniejszym niż usprawiedliwiony wynikiem postępowania (art. 321 § 2). Również w sprawach pracowniczych sąd orzekał o roszczeniach, które wynikały z faktów przytoczonych przez powoda (art. 475 § 1). W postępowaniu rewizyjnym sąd nie był związany granicami wniosków ani podstaw rewizji w sprawach, w których stroną skarżącą była j.g.u. oraz w sprawach o prawa niemajątkowe, o roszczenia alimentacyjne i o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym (art. 381 § 2).

Opiekuńczość sądu przejawiała się przede wszystkim w obowiązku udzielania stronom i uczestnikom procesu działającym bez pomocy profesjonalnych pełnomocników niezbędnych wskazówek co do czynności procesowych oraz pouczenia ich o skutkach prawnych i skutkach zaniedbań (art. 5, 212, 460). Pełne informowanie uczestników postępowania o nieznanych im obowiązkach i uprawnieniach miało się skutecznie przyczyniać do tego, aby wnosili oni do procesu to, co wnieść mogli i powinni oraz dokonywali czynności we właściwym czasie. Wyrazem opiekuńczej roli sądu był również obowiązek przewodniczącego dążenia do wyjaśnienia istotnych okoliczności sprawy, w tym rzeczywistej treści żądań stron, niezależnie od sposobu ich sformułowania (art. 212). Sąd miał nawet obowiązek wyjaśnić, czego w istocie domaga się strona, i pomóc w należytym sformułowaniu żądań.

W imię realizacji obiektywności orzeczenia sądowego na sędziego nałożony był również obowiązek wyrównywania faktycznej nierówności stron procesu. Instrumentem nie tylko wyrównywania faktycznej nierówności stron, ale i wspierania interesu gospodarki społecznej był obowiązek udzielania pomocy niektórym stronom i uczestnikom postępowania. Przepisy prawa procesowego uprzywilejowywały więc pewne kategorie roszczeń, przewodniczący miał obowiązek pouczania, doradzania stronie słabszej bądź działania z urzędu. Był to swoisty rodzaj opieki sądu nad podmiotami, które zdaniem ówczesnego ustawodawcy zasługiwały na tego rodzaju ochronę.

Po roku 1989 aktualne stało się pytanie, czy sąd dalej powinien być aż tak opiekuńczy. W doktrynie zaczęto podnosić, że współczesny sąd przestał być paternalistyczny, a państwo nie może przed sądem cywilnym prowadzić obywatela za rękę jako opiekun, który najlepiej wie, co jest dla niego dobre, a co złe. Sąd cywilny, inaczej aniżeli sąd karny, orzeka przede wszystkim o prywatnych prawach stron i uczestników postępowania, jeśli więc strony są zainteresowane sporem, powinny w aktywny sposób dbać o swoje prawa. Odrzucając paternalizm sądu naznaczony piętnem PRL, nie podjęto jednak ustawodawczego wysiłku dookreślania na nowo roli sądu w procesie cywilnym.

Sąd aktywny

Odnowa myślenia o roli sądu w procesie cywilnym niewątpliwie jednak nastąpiła. Sąd w procesie cywilnym po roku 1996 coraz częściej jest określany jako sąd aktywny, ale już nie paternalistyczny.

Reforma prawa procesowego zapoczątkowana ustawą z 1 marca 1996 r. oraz kolejne zmiany k.p.c. wyeliminowały z procesu cywilnego zasadę inkwizycyjności. Współczesny model procesu cywilnego jest obecnie oparty na zasadach kontradyktoryjności i rozporządzalności. Model ten zarazem określa standardy starannego działania stron w polskim procesie cywilnym.

W procesie kontradyktoryjnym to strona samodzielnie zwraca się do sądu o ochronę, gdy uzna, że jej prawo zostało naruszone lub zagrożone, samodzielnie ustala zakres żądanej ochrony i sposób jej uzyskania. Ciężar instruowania, a więc dostarczania w postępowaniu materiału procesowego, spoczywa na stronach i uczestnikach postępowania. Nadmiernie opiekuńcza rola sądu może być postrzegana jako niepożądana ingerencja w sferę prywatną oraz wywoływać wątpliwość co do bezstronności sędziego.

Reforma k.p.c. skutkowała likwidacją roszczeń uprzywilejowanych, a obowiązek udzielania przez sąd pouczeń został zastąpiony dyskrecjonalną powinnością ograniczoną tylko do niezbędnej potrzeby. Zgodnie z obecnym brzmieniem art. 5: „w razie uzasadnionej potrzeby sąd może udzielić stronom i uczestnikom postępowania występującym w sprawie bez adwokata lub radcy prawnego niezbędnych pouczeń co do czynności procesowych", i z art. 212 zd. 2: „w razie uzasadnionej potrzeby przewodniczący może udzielić stronom niezbędnych pouczeń, a stosownie do okoliczności zwraca im uwagę na celowość ustanowienia pełnomocnika procesowego". Zmiana ta polegała na zniesieniu obowiązku sądu udzielania pouczeń i zastąpienia go powinnością mieszczącą się w sferze władzy dyskrecjonalnej sądu co do tego, czy stronie udzielić pouczeń i w jakim zakresie. Aktualnie pouczenia dotyczą podejmowanych przez strony czynności procesowych i ich zakres jest ograniczony tylko do pouczeń niezbędnych w danej sytuacji procesowej. Wyeliminowany został również obowiązek sądu pouczania stron co do skutków zaniedbań ich czynności. Zmiana ta jest przejawem odchodzenia od paternalistycznego modelu procesu cywilnego.

Przyjęto, że aktywność sądu nie powinna jednak służyć wyrównywaniu faktycznej nierówności stron, gdyż temu celowi służą instytucje prawne i instrumenty, którymi dysponuje państwo. Obowiązkiem państwa jest zapewnienie dostępu do sądu. W procesie cywilnym szczególne znaczenie zyskała zasada dbałości o swoją sprawę, gdyż sąd nie może już wyręczać stron w wykonywaniu ich obowiązków procesowych niczym opiekun, lecz ma za zadanie inspirować strony w zgłaszaniu wniosków, twierdzeń i dowodów oraz odpowiednio je dyscyplinować. Aktywność sądu powinna być podporządkowana urzeczywistnieniu prawa każdego do rzetelnego procesu, jakie gwarantuje art. 45 ust. 1 konstytucji.

W polskim procesie cywilnym brakuje dziś sądom proceduralnych mechanizmów do sprawiedliwego orzekania. Ustawodawca, począwszy od 1996 r., znacząco ograniczył paternalizm sędziowski, nie dając w zamian żadnego narzędzia do aktywnego prowadzenia procesu. Obowiązek udzielania pouczeń został istotnie ograniczony. W judykaturze i doktrynie toczyła się dyskusja na temat granic sędziowskiej inicjatywy w sferze dopuszczania dowodów z urzędu. Sąd Najwyższy, próbując niejako wesprzeć sądy, zaproponował wykładnię, aby korzystanie przez sąd z uprawnienia dopuszczania dowodów z urzędu (art. 232 zd. 2) było gwarancją sprawiedliwości materialnej wydanego orzeczenia. Dopuszczenie dowodu z urzędu, niezależnie jednak od tego, jaką aksjologią jest uzasadnione, czy socjalistyczną ochroną podmiotów słabszych, czy gwarancją słusznego orzeczenia, nie tworzy systemowego rozwiązania problemu aktywności sędziowskiej.

Problem polega na tym, że sąd nie może prowadzić ze stronami dialogu dotyczącego faktów i prawa. We współczesnym procesie cywilnym brakuje wyraźnej regulacji, jasnego nakazu prowadzenia dialogu ze stronami, roztrząsania kwestii faktycznych i prawnych. W tym właśnie nakazie powinna wyrażać się sędziowska aktywność. W przygotowywanym projekcie nowelizacji k. p. c. proponuje się zmianę art. 212. Przepis ten w zmienionym brzmieniu stanowiłby, że sąd na rozprawie przez zadawanie pytań stronom lub w inny sposób dąży do tego, aby strony przytoczyły lub uzupełniły twierdzenia albo dowody na ich poparcie oraz udzieliły wyjaśnień koniecznych dla zgodnego z prawdą ustalenia podstawy faktycznej dochodzonych przez nie praw lub roszczeń, oraz że w ten sam sposób sąd dąży do wyjaśnienia istotnych okoliczności sprawy, które są sporne. Wprowadzenie tej regulacji byłoby pierwszym, właściwym etapem budowania dialogu między sądem i stronami. Stałoby się niedobrze, gdyby w dalszych pracach nad projektem nowelizacji zrezygnowano ze zmiany tego przepisu.

Potrzeba dialogu

Jednak samo wprowadzenie pojedynczego przepisu nie rozwiąże problemu dialogu między stronami i sądem. Problem tkwi nie tylko w świadomości sędziów, którzy niekiedy wręcz preferują negatywną praktykę zaskakiwania stron orzeczeniami, ale także stron. Powszechną praktyką jest to, że polski sąd przed ogłoszeniem rozstrzygnięcia nie może ujawnić swojej oceny sporu poddanego jego kognicji zarówno co do prawa, jak i faktów. Sąd ujawniający taką ocenę jest uznawany za stronniczy. Strony prowadzą spór przed sądem, nie znając jego stanowiska. Sądową ocenę poznają dopiero po wydaniu wyroku, wówczas jednak nie mają już możliwości reakcji, ustosunkowania się czy dyskusji z sądem, poza rzecz jasna wniesieniem środka odwoławczego. Z kolei strony przez wnoszone środki odwoławcze zaskakują sąd, który poznając wcześniej wyrażone w nich stanowisko, mógłby wydać inne orzeczenie.

Oczywiste jest, że strony powinny mieć prawo do dyskusji i polemiki z sądem nie tylko przez wnoszenie środków odwoławczych. W procesie strony mają prawo oczekiwać, że przy pomocy sędziego, przy użyciu minimalnych kosztów i niezbędnego czasu dojdzie do wydania sprawiedliwego, a zarazem przewidywalnego rozstrzygnięcia, a szanse powodzenia bądź przegranej strony będą w stanie oszacować. Takie pojmowanie istoty postępowania sądowego jest zgodne z ideą rzetelnego procesu, gdyż eliminuje zaskoczenie stron wydanym rozstrzygnięciem, co czyni niewątpliwie proces o wiele bardziej transparentnym i zrozumiałym dla jego uczestników.

Zachowanie sądu polegające na zaskakiwaniu stron może być uznane za naruszające standardy konstytucyjne i prawo do rzetelnego procesu.

Autor jest pierwszym prezesem Sądu Najwyższego

Więcej ciekawych opinii:

Model procesu i dookreślająca go rola sądu są bez wątpienia uwarunkowane systemem ustrojowym. Niezależnie jednak od zmian ustrojowych, społecznych i politycznych, jakie się dokonały w Polsce po roku 1989, sąd miał i ma obowiązek sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy. Obecnie nakaz ten expressis verbis jest wyrażony w art. 45 ust. 1 konstytucji: każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpoznania jego sprawy przed właściwym, bezstronnym i niezależnym sądem. Konstytucyjny nakaz sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy powinien być dziś dla sądów drogowskazem w wymierzeniu sprawiedliwości.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Prawne
Sławomir Paruch, Michał Włodarczyk: Wartości firmy vs. przekonania pracowników
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Ulotny urok kasowego PIT
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Krzywizna banana nie przeszkodziła integracji europejskiej
Opinie Prawne
Paweł Litwiński: Prywatność musi zacząć być szanowana
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Składka zdrowotna, czyli paliwo wyborcze
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił