Rz: Nie daje pan tym razem żadnego spektakularnego koncertu w Polsce, jaki jest więc cel pana wizyty?
Jean-Michel Jarre: Jestem tu z dwóch powodów. Pierwszy to uroczystość związana ze 100-leciem Związku Autorów i Kompozytorów Scen Polskich, jednego z najstarszych i największych stowarzyszeń twórczych na świecie, założonych przez waszych wybitnych artystów tuż po I wojnie światowej. Mam ten zaszczyt, że zostanie mi nadany tytuł honorowego członka ZAiKS. Drugi powód to warszawska konferencja CISAC, czyli największego zrzeszenia stowarzyszeń autorów i kompozytorów na świecie, do których ZAiKS należy od początku jako współzałożyciel. CISAC ma ogromną siłę, ponieważ skupia 4 miliony członków na świecie, nie tylko muzyków, lecz także twórców, w tym filmowców i pisarzy. Sytuacja wyjściowa jest następująca: musimy potraktować CISAC jako Organizację Narodów Zjednoczonych w przestrzeni należnej autorom i kompozytorom z rozmowach dotyczących wykorzystania naszych prac – zarówno pod względem artystycznym, jak i finansowym. Naszymi partnerami w tych rozmowach są wielcy aktorzy internetu.
Jakie zadanie jest w tej kwestii najważniejsze?
Aby członkowie CISAC nie byli sami w walce o swoje prawa. To oznacza, że mamy wspólne interesy z rządami naszych krajów. Mam tu na myśli zarówno rząd francuski, jak i polski oraz rządy w innych krajach, a także Parlament Europejski. Razem powinniśmy sprecyzować i zdefiniować prawne ramy korzystania z dzieł twórców w Internecie. Chcemy podkreślić, że twórcy zrzeszeni w CISAC, a także przemysł muzyczny, filmowy, teatry, ale także media, co ogólnie określamy przemysłem kreatywnym – tworzą więcej miejsc pracy i wytwarzają większy dochód niż przemysł samochodowy czy odzieżowy związany z modą.
Kultura przebija pod tym względem motoryzację?