Andriej Kolesnikow: Nowy totalitaryzm

Coraz częściej bierne poparcie dla Putina nie wystarcza. Władza żąda wyrażania pełnej aprobaty, narzucając jednocześnie zasady postępowania preferowanego przez rząd – pisze rosyjski politolog.

Publikacja: 01.07.2015 22:00

Prezydent Rosji Władimir Putin

Prezydent Rosji Władimir Putin

Foto: AFP

W pochodzącym z lat 70. XX wieku traktacie „Lojalność, krytyka, rozstanie" Albert Hirschman rozważał trzy sposoby postępowania, jakie mają do wyboru ludzie niezadowoleni z organizacji, firm i państw: mogą wyjść, zażądać zmian albo dać za wygraną. W ciągu 45 lat, jakie minęły od ukazania się książki, teorię Hirschmana stosowano z pożytkiem w przeróżnych sytuacjach. Wykorzystanie jej do zrozumienia bieżącej polityki rosyjskiej przynosi pewne ważne spostrzeżenia.

Debaty przy kuchennym stole

W latach 2011–2012 wielu dobrze wykształconych i stosunkowo zamożnych Rosjan wyszło na ulice, żądając prawdziwej demokracji, z nadzieją, że ich głos zmieni system od środka. Jednak Władimir Putin, który z bardzo silnym mandatem wyborców wrócił na trzecią prezydencką kadencję, nie słuchał ich, natomiast nasilił represje.

Kiedy więc w ubiegłym roku Putin najechał i zaanektował Krym, jawni i milczący dysydenci mieli dwie możliwości: mogli „wyjść" (czyli emigrować lub wycofać się w prywatne życie) albo wyrazić „lojalność" (przez czynne lub bierne okazanie uległości). W sytuacji gdy wskaźnik poparcia dla Putina nieustannie przekracza 80 procent, wydaje się, że większość Rosjan wybrała tę ostatnią opcję.

Jednak podobnie jak w Związku Sowieckim, w tej „lojalnej" większości jest duża grupa cyników – nie wspominając o ludziach, którzy wolą wycofać się z życia obywatelskiego – którym pozostają debaty polityczne przy kuchennym stole albo w klubach dyskusyjnych. Niektórzy eksperci gospodarczy i polityczni tworzą też nieformalne grupy opracowujące programy ewentualnych reform, na wypadek gdyby obecny system upadł.

Można też dostrzec inne podobieństwa do czasów sowieckich. Coraz częściej nie wystarcza bierne poparcie dla Putina i jego polityki; władza żąda wyrażania pełnej aprobaty, narzucając jednocześnie zasady postępowania preferowanego przez rząd.

Przypomina mi się opinia, jaką w latach 50. XX wieku sformułował amerykański politolog Zbigniew Brzeziński: reżimy totalitarne, w przeciwieństwie do autorytarnych, narzucają obywatelom zarówno zakazy, jak i nakazy. Echo tych poglądów pobrzmiewa w wydanych po rosyjsku bestsellerowych wspomnieniach „Brodski wśród nas" Ellendei Proffer Teasley, która zauważa, że systemy totalitarne wymagają nie tylko posłuszeństwa, ale także uczestnictwa.

Co taki nakaz oznacza w dzisiejszej Rosji? Jeśli masz samochód – przy pewnym poziomie dobrobytu, powiedzmy, mercedesa – musisz go ozdobić wstęgą św. Jerzego, niedawno przyjętą jako symbol zwycięstwa Rosji w II wojnie światowej. Jeżeli pracujesz w wojsku, służbach specjalnych lub w organach ochrony porządku publicznego, nie wolno ci wyjeżdżać za granicę, a jeśli jesteś profesorem któregoś z państwowych uniwersytetów, musisz prosić o pozwolenie na udział w zagranicznych seminariach i konferencjach. Nauczyciele mają umieszczać Krym na mapach Rosji, a pracowników państwowych firm obowiązuje uczestnictwo w prorządowych wiecach.

Odmowa podporządkowania się tego rodzaju żądaniom może mieć poważne konsekwencje, podobnie jak w czasach sowieckich. Brodski – pisze Proffer – próbował „zbuntować się przeciw kulturze »my«" – uważał bowiem, że „człowiek, który nie myśli samodzielnie, który idzie za grupą, jest częścią struktury zła" totalitaryzmu – i został w 1972 roku wydalony ze Związku Sowieckiego. Nie wygląda na to, by Putin wykazywał bardziej przychylne nastawienie.

Jak Mussolini

15 lat temu, gdy byłem komentatorem „Izwiestii", wówczas najważniejszego tytułu prasowego w Rosji, porównałem w jednym z artykułów porządek polityczny wyłaniający się pod władzą Putina do reżimu Mussoliniego we Włoszech. Tekst się nie ukazał – redakcja uznała, że analogie są zbyt brutalne. Niestety, moje prognozy się potwierdziły: Putin zbudował zmodernizowaną wersję państwa korporacyjnego, niemal idealnie przystającą do głoszonej przez Mussoliniego formuły: „Wszystko dla państwa, nic przeciw państwu, nic poza państwem".

Wprawdzie rosyjska konstytucja wyposaża system polityczny kraju we wszelkie cechy demokracji, jednak reżim Putina manipuluje nimi i zniekształca je niemal nie do poznania, wszystko po to, by umocnić swoją władzę. Media wykorzystuje jako narzędzie propagandy, spychając nieliczne już niezależne ośrodki na skraj egzystencji. Kontroluje większość organizacji społeczeństwa obywatelskiego, a te, nad którymi nie ma kontroli, kwalifikuje jako „obcych agentów".

Co chyba najbardziej rażące, państwo rosyjskie pod rządami Putina wymusza polityczną mobilizację obywateli, gdyż brak uczestnictwa traktuje jako opór wobec władzy. W tej sytuacji opisywane przez Hirschmanna „wyjście" – przynajmniej w formie „emigracji wewnętrznej" – może okazać się trudniejsze w realizacji, niżby się to mogło wydawać; łatwo byłoby za to zbudować wokół tej koncepcji coś w rodzaju ruchu oporu.

Obywatele Rosji mają oczywiście swobodę opuszczania kraju, co znaczy, że Putin, przynajmniej na razie, nie zbudował państwa w pełni totalitarnego. Nie da się jednak zaprzeczyć, że reżim takie ambicje ma. Obecny stan najlepiej oddaje określenie „totalitaryzm hybrydowy".

Hannah Arendt pisała, że w systemie totalitarnym państwo jest jedyną siłą decydującą o kondycji społeczeństwa. Putin może jeszcze tego etapu nie osiągnął, ale z pewnością zmierza w tym kierunku. A historia dostarcza wystarczających powodów, by mieć się na baczności przed państwem, w którym lojalność jest jedyną opcją.

W pochodzącym z lat 70. XX wieku traktacie „Lojalność, krytyka, rozstanie" Albert Hirschman rozważał trzy sposoby postępowania, jakie mają do wyboru ludzie niezadowoleni z organizacji, firm i państw: mogą wyjść, zażądać zmian albo dać za wygraną. W ciągu 45 lat, jakie minęły od ukazania się książki, teorię Hirschmana stosowano z pożytkiem w przeróżnych sytuacjach. Wykorzystanie jej do zrozumienia bieżącej polityki rosyjskiej przynosi pewne ważne spostrzeżenia.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Bez kantów o Kancie
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Prekiel: Niebezpieczne przerzucanie się oskarżeniami o prorosyjskość
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Urbańczyk: Czy pakt migracyjny zamieni Unię w „oblężoną twierdzę Europa”?
felietony
Wciąż nie wiemy, czy przyszłość Polski zależy tylko od nas
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: W polityce walka z krzyżem to ryzykowny wybór
Materiał Promocyjny
Technologia na etacie. Jak zbudować efektywny HR i skutecznie zarządzać kapitałem ludzkim?