Spa czyli raj

To słowo torpeduje nas na każdym kroku. Zakrada się do nazw salonów kosmetycznych, hoteli, kremów, balsamów, peelingów. Czasem oznacza wannę z hydromasażem, a czasem jest kusząco brzmiącą obietnicą wspaniałych chwil relaksu, które owocują szybką regeneracją sił i poprawą urody. A co naprawdę kryje się pod tak modnym dziś określeniem SPA?

Publikacja: 28.04.2012 01:01

Spa czyli raj

Foto: ROL

Tekst z magazynu Sukces

źródło: materiały prasowe

Głęboczek nad jeziorem Forbin to jedyne w Polsce Vine SPA. Hotel otaczają winnice, a gabinety zabiegowe proponują pielęgnację ciała opartą na winoterapii.

SPA to po prostu skrót łacińskiej maksymy „sanus per aquam", co w dosłownym tłumaczeniu znaczy „zdrowie dzięki wodzie". Belgowie są jednak innego zdania. Uważają, że to popularne na całym świecie słowo wywodzi się od nazwy ich miasta Spa, w którym w XIV w. odkryto źródła wód leczniczych. Do dziś pozostało popularnym uzdrowiskiem, w którym z powodzeniem stosuje się hydroterapię, czyli leczenie wodą.

Tak czy inaczej w obecnym znaczeniu SPA to koncepcja przywracania harmonii ducha i ciała poprzez kąpiele wodne oraz towarzyszące im zabiegi kosmetyczne i aromaterapię. A więc nic nowego pod słońcem, powiedziałby Hipokrates, który podobne metody stosował już na przełomie V i IV w. p.n.e.: „Sposób na odzyskanie sił witalnych i spokój ducha jest prosty" – mawiał – „to wonna kąpiel i masaż każdego dnia".

źródło: materiały prasowe

Któż nie miałby ochoty na relaks w wodzie? Albo na weekend spędzony w basenie z sauną i widokiem na las, po którym rozluźnieni i pozytywnie nastawieni do życia rozpoczynamy nowy tydzień? Nie ma wątpliwości, wszyscy marzymy o chwileczce zapomnienia w SPA. Zatem dokąd warto się wybrać? Odwiedziłam cztery najpopularniejsze obecnie hotele SPA w promieniu około 200 km od Warszawy. Jak się okazało, każdy oferuje coś innego.

Piękne życie w Głęboczku

Kto chciałby odpocząć w jedynym w Polsce Vine SPA, ten musi pojechać do malowniczo położonego Głęboczka wśród pagórków i lasów Pojezierza Brodnickiego, na trasie Toruń – Olsztyn, nad jeziorem Forbin. Powstały zaledwie trzy lata temu hotel Winnica, idealnie wkomponowany w mazurski krajobraz, urzeka urodą. Naturalne drewno, kamień, białe tynki i strzechy na dachach sąsiadujących z hotelem wiejskich chat wrosły już w otaczający je zielony pejzaż. Wnętrza, w których starannie dobrano każdy detal, stylem i klasą nawiązują do podobnych obiektów w Alpach, na południu Niemiec czy w północnych Włoszech i też podkreślają sielankowy klimat tego miejsca.

źródło: materiały prasowe

Od razu mam ochotę tu zostać, tym bardziej że z okna mojego pokoju rozciąga się widok na wody jeziora, szuwary i torfowiska, a panująca wokół cisza odpręża i uspokaja.

Ale to dopiero początek atrakcji. Hotel otaczają winnice, a gabinety zabiegowe Vine Resort & SPA proponują unikatową w Polsce pielęgnację ciała opartą na winoterapii. Na przykład, kąpiele w winie połączone, jakże by inaczej, z degustacją tego trunku, peelingi z pestek winogron czy okłady z winogronowego miąższu. Poza winnymi są też inne zabiegi pielęgnacyjne na twarz i ciało oraz masaże wykonywane m.in. metodą holistycznej terapii manualnej, opartej na koncepcji Anatomy Trains Toma Mayersa.

Wieczorem blask ognia w kominku, rozgwieżdżone mazurskie niebo i smak doskonałego wina (do wyboru nawet polskie trunki z rodzinnej Winnicy Płochockich) są idealnym dopełnieniem dnia.

Ale najważniejsze, że będąc w Głęboczku, nic nie muszę, bo tu wszystko, począwszy od kameralnej atmosfery hotelu, jest relaksem. Można popływać w basenie albo – to opcja dla odważniejszych – odpocząć w jacuzzi na świeżym powietrzu, wybrać się do sauny czy łaźni parowej. Siłownią jest tu natura. Zmagam się z nią, spacerując, biegając, jeżdżąc na rowerze albo po prostu wędruję leśnymi ścieżkami, bez początku i końca.

źródło: materiały prasowe

Lobby w hotelu Winnica w Głęboczku. Wystrój wnętrza nawiązuje do podobnych obiektów w Alpach na południu Niemiec czy północy Włoch.

Luksus na Wzgórzach Dylewskich

Dla odmiany Wzgórza Dylewskie, czyli Hotel SPA Dr Ireny Eris koło Ostródy, to – krótko mówiąc – luksus pięciu gwiazdek. Przy wjeździe na teren ośrodka wita mnie stado danieli. Z okien rozciąga się widok na stadninę koni. Przypominam sobie, że SPA to nie tylko zabiegi na twarz i ciało oraz masaże wykonywane aż w 35 gabinetach Instytutu Kosmetycznego, znajdującego się na terenie hotelu, ale także doznania dla oczu i duszy.

Nie mówiąc o żołądku, który tu dopieszcza pierwsza w Polsce restauracja nagrodzona rekomendacją międzynarodowej organizacji Slow Food. Sekret menu Romantycznej tkwi w zdrowych, ekologicznych produktach – ziołach, grzybach, twarogach, rybach, dziczyźnie i miodach pochodzących od okolicznych dostawców – oraz w doborze dań, przygotowywanych według regionalnych receptur. Romantyczna otwiera się dopiero wieczorem, wcześniej można zjeść w restauracji Oranżeria lub wybrać się do hotelowej kawiarni. Ale lepiej skorzystać z basenu, sauny fińskiej, łaźni rzymskiej albo poleżeć w ziołowym termarium, niewielkim pomieszczeniu z dwoma leżakami, w którym uspokaja nas ciepło połączone z zapachem ziół. Temperatura jest tu niższa niż w klasycznej saunie, można więc pobyć dłużej i odpocząć przy kojącej zmysły, cichej muzyce.

źródło: materiały prasowe

Wzgórza Dylewskie Hotel SPA Dr Ireny Eris, poza kompleksem saun i basenem, ma 35 gabinetów zabiegowych, dwie restauracje i nocny klub z bilardem.

Z kolei w znajdującym się obok termarium solankowym po specjalnie wyprofilowanej ścianie spływa stężona solanka, zawierająca mikro- i makroelementy. Panuje tam zbawienny dla zdrowia mikroklimat, który zwiększa naszą odporność i poprawia samopoczucie.

Trudno wyliczyć wszystkie powody, dla jakich warto odwiedzić Wzgórza Dylewskie koło Ostródy, ale wypada wspomnieć, że hotel należy do elitarnej organizacji International SPA Association, zrzeszającej najlepsze SPA na świecie. Posiada także prestiżowy certyfikat jakości Premium Quality, przyznawany przez niezależne niemieckie stowarzyszenie Wellness.

Niezwykła przyroda w Klekotkach

Jadąc do Wzgórz Dylewskich, bez wątpienia możemy liczyć na luksusy, nawet na zabawę w nocnym klubie wyposażonym w bilard i tory do kręgli oraz świetnie zaopatrzony butik z markową, sportową odzieżą, ale nie na rodzinną atmosferę i kameralność (hotel przeznaczony jest dla 230 gości). Tę zaletę ma Młyn Klekotki Resort & SPA, znajdujący się w pobliżu Morąga.

źródło: materiały prasowe

W Klekotkach urządzono restaurację na werandzie dobudowanej do dawnej stajni.

Zabawna nazwa pochodzi podobno od klekotania klapek przy młynie, który wybudowano już w XVI w., wykorzystując różnicę wysokości terenu między wsią a doliną rzeki, sięgającą 50 metrów. W tamtych czasach młyn mielił zboże na potrzeby całej okolicy, dziś – zamieniony w hotel – cieszy bawiących w nim gości. Pokoje znajdują się nie tylko w młynie, ale także w dawnej stajni i kuźni ulokowanej nad rzeką. Mają różny wystrój – od ludowego po azjatycki. Weranda, dobudowana do stajni, pełni rolę restauracji, w domu młynarza jest sala kominkowa, a w kuźni centrum konferencyjne i zaledwie dwa gabinety zabiegowe.

W tej sytuacji Młyn Klekotki Resort & SPA wydaje się nazwą na wyrost. Na razie, dzięki środkom unijnym, rozpoczęto już budowę obiektu SPA z prawdziwego zdarzenia. Z zewnątrz będzie przypominać tradycyjną stodołę, ale w środku pomieści sześć nowocześnie wyposażonych gabinetów.

Do Klekotek warto pojechać, by nacieszyć się pięknem przyrody – widokiem ogrodu pełnego kwiatów, o który przez okrągły rok dba czterech doświadczonych ogrodników, starych buków, grabów i dębów, liczących ponad sto lat oraz malowniczego jeziora, pełnego szczupaków, karpi i okoni. To raj dla wędkarzy, miłośników pieszych wędrówek, wypraw rowerowych i nocnych kąpieli w jacuzzi z szampanem.

Serce zostało w Jabłoni

– Mój ojciec (Wojciech Mogielski, właściciel jednego z warszawskich hoteli – przyp. red.) jeździł po Mazurach i zobaczył to miejsce – wspomina Natalia Aydin. – Zaniedbany ośrodek wczasowy nad malowniczym jeziorem Brzozolasek, otoczonym Puszczą Piską. To była miłość od pierwszego wejrzenia. – Chciałbym tu stworzyć oazę – powiedział do córki. – Wchodzisz ze mną w ten interes? – Jasne – odpowiedziała.

fot. materiały prasowe

Masaż nad jeziorem to jedna z atrakcji mazurskiego hotelu Jabłoń.

10 hektarów, 500 metrów linii brzegowej jeziora o pierwszej klasie czystości i dwa murowane budynki, właściwie do wyburzenia. A jednak – Aydin od razu to wiedziała – nie będzie tu żadnych łodzi motorowych, quadów, nic takiego.Pierwszeństwo ma przyroda – ptaki, których jest tu mnóstwo, sarny i dziki.

Stopniowo zaczęli realizować swoje plany – zamiast wyburzać, remontowali i budowali. Dziś w Jabłoni każdy może wybrać pokój na swoją kieszeń: standard, de lux z tarasem i widokiem na jezioro albo całoroczny drewniany domek nieustępujący standardem eleganckiemu hotelowi. Imponujące SPA o powierzchni 1000 mkw. dopiero jest w projekcie, podobnie basen, ale już można ćwiczyć jogę, uprawiać nordic walking i grać w tenisa.

fot. materiały prasowe

Restauracja Imbirowy Sad w hotelu Jabłoń serwuje świeżo upieczony chleb i ryby z własnej wędzarni.

Poza tym jest pani Ela, która wykonuje masaż klasyczny jak chyba nikt inny na świecie. W ofercie ma też inne przyjemności, na przykład lawendową kąpiel poprawiającą kondycję skóry, po której wykonuje masaż zmielonym berberysem z malinami i oliwą. Po takiej uczcie dla ciała odpoczywamy na ziołowym materacu, delektując się herbatą. Wrażenia niezapomniane!

Wielką atrakcją w Jabłoni jest też restauracja Imbirowy Sad. Jej kucharze sami pieką chleb i ciasta, robią powidła, ryby w zalewie, przetwory w słoikach. Mają też własną wędzarnię, swoje kury, ogródek ziołowy i warzywa.

– Menu zmienia się wraz z porami roku – tłumaczy Natalia Aydin, która jest pasjonatką dobrego jedzenia. Nie ma udziwnień, ale są ciekawostki, restauracja poleca np. pierogi z kaszą i szałwią oraz ciasta z mąki orkiszowej. Bo im prościej, tym lepiej i zdrowiej.

Kiedy szef kuchni stawia przede mną kolejną filiżankę z aromatyczną, gorącą czekoladą, czuję się jak w raju. Wiem, że w Jabłoni znalazłam kawałek własnego nieba.

Tekst z magazynu Sukces

źródło: materiały prasowe

Pozostało 99% artykułu
Kultura
Była dyrektor Zachęty, Hanna Wróblewska, zastępuje Bartłomieja Sienkiewicza
Kultura
Nowości na Zamku Królewskim w Warszawie. Porcelana, obrazy Matejki i van Loo
Kultura
Warszawa: Majówka w Łazienkach Królewskich
Kultura
Plenerowa wystawa rzeźb Pawła Orłowskiego w Ogrodach Królewskich na Wawelu
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Kultura
Powrót strat wojennych do Muzeum Zamkowego w Malborku