Pierwszy taki przypadek miał miejsce 1933 roku w Stanach Zjednoczonych, gdy kraj zmagał się z kryzysem określanym jednym z największych w najnowszej historii świata. Stany Zjednoczone musiały się wówczas zmierzyć z potężną recesją, której konsekwencją było chociażby 20-proc bezrobocie i towarzyszące mu niepokoje społeczne. Spadały wpływy podatkowe, przekładając się na coraz większą dziurę w budżecie. Okres gospodarczej depresji szedł także w parze z deflacyjną spiralą, co widać po systematycznie spadających między 29. a 33. rokiem cenach.
Wówczas nie było możliwości – tak jak jest to teraz – dodrukowania dolarów. Wartość dolara oparta była na parytecie złota. Przyjęty w 1900 roku wynosił 20,67 dolara. Rząd Stanów Zjednoczonych miał związane ręce. W celu pobudzenia gospodarki, powstał jednak pomysł zahamowania trendu spadających cen i zwiększenia ilości dolarów w amerykańskiej gospodarce. Wiązał się on jednak z koniecznością pozyskania dodatkowego złota. W 1933 roku zostało więc wydane rozporządzenie wykonawcze o numerze 6102, którym nakazano obywatelom Stanów Zjednoczonych, spółkom, zrzeszeniom osób i korporacjom zwrot posiadanego złota oraz złotych certyfikatów do banku Rezerwy Federalnej, jej biura, agencji lub dowolnego oddziału. Za posiadanie złota groziła nie tylko kara 10000 USD, co odpowiadałoby 200 000 USD po przeliczeniu na obecną wartość, ale i 10 lat pozbawienia wolności. Za uncję zwracanego złota płacono 20,67 USD. Pomimo tak drakońskich kar, jedynie 1/3 Amerykanów dobrowolnie oddała posiadane złoto. Jak pokazała historia, nie był to najlepszy ruch, bowiem parę miesięcy później dokonano rewaluacji ceny złota do poziomu 35 USD, dzięki czemu można było wyemitować znacznie więcej waluty.
W Polsce też chcieli zabrać złoto
Przypadek Stanów Zjednoczonych nie jest jednak jedyny. – Także w Polsce w latach 50. ubiegłego wieku komuniści dążyli do pozbawienia obywateli złota. Konfiskowano także waluty obce oraz nieruchomości, co miało wówczas służyć gromadzeniu środków przez państwo celem jego odbudowy po wojnie. Przypadki konfiskaty złota znajdziemy też w Australii w latach 1959-76, co również uzasadniane było wyższą koniecznością, a więc wsparciem gospodarki i jej waluty. Podobnie wyglądało to również w Wielkiej Brytanii w latach 1966-71, aby uniemożliwić obywatelom przechowanie siły nabywczej podczas rosnącej inflacji – wskazuje Tomasz Gessner, główny analityk firmy Tavex.
Czytaj więcej
Złoto inwestycyjne staje się w Polsce coraz popularniejszą formą zabezpieczania oszczędności. Od początku roku jego wartość wzrosła o ponad 5 proc. Jednak tak jak w przypadku każdej inwestycji istnieją pewne pułapki, których należy unikać.
Nie zabiorą złota
Warto w tym kontekście pamiętać, że rozporządzenie Roosevelta nie było w praktyce egzekwowane, a więc służby nie odwiedzały każdego domu pytając o złoto. Zresztą koszt tak zakrojonej akcji byłby prawdopodobnie wyższy od tego, co udałoby się w ten sposób pozyskać. Kruszec pozostał bezpieczny nawet w skrytkach depozytowych.