Przed laty, na długo przed zwycięskim marszem prawicowych populistów przez instytucje (nie tylko polskie) jeden z politologów, bynajmniej niezdradzający swojej niechęci do liberałów, w chwili szczerości opowiedział mi, jaki ma największy problem „z tą Unią Wolności” – jak jeszcze długo po upadku tej partii nazywał polityków wcześniej z nią związanych. Zaczął od tego, że liberałowie pięknie potrafią opowiadać o wolności i wartościach, które jemu samemu są bardzo bliskie, i przekonująco wykładają zasady odpowiedzialności, jakie powinny obowiązywać w liberalnym społeczeństwie; po czym z wyraźnym zawodem dodał: „Niestety uważają, że ich samych te zasady nie dotyczą”.