Koncerny blokują sztuczną inteligencję. Powodem prawo autorskie

Koncerny, chcące zabezpieczyć swoje treści przed sztuczną inteligencją, wzięły sprawy we własne ręce. Ze względu na prawa autorskie, Amazon, The New York Times, CNN, Reuters i inni decydują się na zakazywanie wstępu algorytmom AI na swoje strony.

Publikacja: 20.03.2024 09:01

Koncerny blokują sztuczną inteligencję. Powodem prawo autorskie

Foto: Adobe Stock

W ostatnim tygodniu Internet obiegła informacja o uwzględnieniu sztucznej inteligencji w projekcie nowelizacji prawa autorskiego, o czym pisałem już dla „Rzeczpospolitej”. Pierwotna wersja projektu zabraniała algorytmom generatywnej sztucznej inteligencji penetrowania zasobów i tekstów w Internecie — nie przyznawała bowiem algorytmowi uprawnienia do tzw. text-and-data mining, czyli swobodnej i nieograniczonej eksploracji tekstów i danych.

Rozwiązanie to skazane było z góry na porażkę: było bowiem nie tylko sprzeczne z przepisami interpretowanej dyrektywy unijnej, ale odmienne od rozwiązań przyjętych we wszystkich pozostałych państwach Unii, w których to algorytmy AI mają co do zasady swobodę penetracji zasobów internetowych. Doprowadziło by to do sytuacji, w której sztuczna inteligencja mogłaby „uczyć się” i rozwijać wszędzie poza granicami Polski, by ostatecznie i tak być nam sprzedawana przez zagranicznych producentów.

Coraz częściej jednak dochodzi do oddolnych blokad dostępu, stawianych na drodze łapczywego algorytmu. Jak i dlaczego niektórzy decydują się na taki krok?

Czytaj więcej

Nowelizacja prawa autorskiego. Sztuczna inteligencja wraca do łask

Blokada sztucznej inteligencji. Koncerny wykorzystują przepisy

Do koncernów, które zdecydowały się postawić granicę algorytmom AI należą m.in. Amazon, The New York Times, CNN, Reuters, The Guardian, USA Today, Washington Post i CBS News. Na ruch taki zdecydowała się zdecydowana większość czołowych mediów informacyjnych. Oznacza to, że programy korzystające z generatywnej sztucznej inteligencji (np. ChatGPT) nie będą w stanie korzystać z treści należących do tych koncernów — nie będą mogły „uczyć się” na nich i generować dzięki temu własnych treści. Powodem wprowadzenia takich rozwiązań jest oczywiście prawo autorskie do tekstów, na których swoje cyfrowe łapy może chcieć położyć AI — i chodzi tu zarówno o ochronę praw samych firm, jak i autorów tekstów (m.in. dziennikarzy).

Do obrony przed AI firmy wykorzystują wprowadzony przez dyrektywy unijne (powszechny w Europie i nieobecny w systemie prawa USA) tzw. model opt-out. Pozwala on twórcom i osobom uprawnionym z tytułu autorskich praw majątkowych na prawne zablokowanie dostępu do swoich treści przeszukującym sieć algorytmom. Oczywiście, każde prawo może być łamane, więc dojdzie z pewnością do sytuacji, w których pomimo zakazu programy będą korzystać z naszych treści. W takiej sytuacji dysponujemy jednak drogą sądową dochodzenia swoich praw i możemy pozwać twórcę takiego programu, co też miało już miejsce (m.in. w wykonaniu dziennika The New York Times).

Czytaj więcej

Pozew przeciwko sztucznej inteligencji. Czy byłby możliwy w Polsce?

Jak chronić się przed sztuczną inteligencją? Odpowiada prawo autorskie

W aktualnym systemie prawa autorskiego nie jest możliwe zastosowanie modelu opt-out — tak samo, jak (przynajmniej teoretycznoprawnie) zabronione jest „uczenie” algorytmów AI na tekstach znajdujących się w polskim Internecie. Ta sytuacja zmieni się jednak w najbliższym czasie. Polska pracuje bowiem nad interpretacją unijnych przepisów dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym (tzw. dyrektywa DSM). W wyniku nowelizacji przepisów o prawie autorskim, wprowadzony zostanie art. 26(3), którego ust. 1 wskazuje, iż „Wolno zwielokrotniać rozpowszechnione utwory w celu eksploracji tekstów i danych, chyba że uprawniony zastrzegł inaczej”.

Oznacza to po pierwsze, że sztuczna inteligencja uzyska uprawnienia do tzw. text-and-data mining, co też było rozwiązaniem nieuchronnym z przyczyn prawnych i ekonomicznych. Po drugie zaś, wprowadzona zostanie jednocześnie możliwość „zastrzeżenia inaczej”. Zastrzec inaczej, a więc nie zgodzić się na eksplorację jego tekstów, będzie mógł „uprawniony” - czyli osoba uprawniona z tytułu praw autorskich. Kwestią czasu pozostaje więc postawienie takich zastrzeżeń przez polskich gigantów dziennikarstwa i produkcji treści dostępnych online. Oczywiście, takiego samego zastrzeżenia dokonać będzie mógł każdy uprawniony — artysta, dziennikarz i każdy inny twórca.

W ostatnim tygodniu Internet obiegła informacja o uwzględnieniu sztucznej inteligencji w projekcie nowelizacji prawa autorskiego, o czym pisałem już dla „Rzeczpospolitej”. Pierwotna wersja projektu zabraniała algorytmom generatywnej sztucznej inteligencji penetrowania zasobów i tekstów w Internecie — nie przyznawała bowiem algorytmowi uprawnienia do tzw. text-and-data mining, czyli swobodnej i nieograniczonej eksploracji tekstów i danych.

Rozwiązanie to skazane było z góry na porażkę: było bowiem nie tylko sprzeczne z przepisami interpretowanej dyrektywy unijnej, ale odmienne od rozwiązań przyjętych we wszystkich pozostałych państwach Unii, w których to algorytmy AI mają co do zasady swobodę penetracji zasobów internetowych. Doprowadziło by to do sytuacji, w której sztuczna inteligencja mogłaby „uczyć się” i rozwijać wszędzie poza granicami Polski, by ostatecznie i tak być nam sprzedawana przez zagranicznych producentów.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP