Listonoszom nie opłaca się jeździć swoimi autami. Chcą więcej pieniędzy

Pracownicy Poczty Polskiej (PP) domagają się wyższej „kilometrówki" oraz wzrostu płac do poziomu pensji minimalnej. Tymczasem zarząd państwowej spółki skupił się na automatach.

Publikacja: 15.11.2021 21:00

Listonoszom nie opłaca się jeździć swoimi autami. Chcą więcej pieniędzy

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Podniesienie stawek za wykorzystywanie do pracy prywatnych aut czy skuterów to obecnie jeden z kluczowych postulatów związkowców PP. I nic dziwnego, bo z jednej strony listonosze to największa grupa zawodowa w Polsce (obok leśników), która używa ich do celów służbowych, a z drugiej – opłaty za przejechany 1 kilometr są śmiesznie niskie.

Czytaj więcej

Poczta Polska traci już grunt pod nogami

Stawki nie były zmieniane od 2007 r. W tym czasie 1 litr benzyny i oleju napędowego zdrożał odpowiednio o 53 i 63 proc. Efekt? Przeciętne koszty używania prywatnych aut są wyższe niż ryczałty.

Związkowcy liczą, że uda się urealnić stawki o wskaźnik inflacji w latach 2007–2021, którego skumulowana wartość sięga około 30 proc. Związek Zawodowy Pracowników Poczty (ZZPP) przyznaje, iż rozgoryczenie związane ze wzrostem cen paliw i kosztów eksploatacji sięga zenitu. Tym bardziej że petycje pocztowców w tej sprawie od lat nie przynosiły skutków. Teraz może się to zmienić. Jak ustaliliśmy, w środę tematem zajmie się bowiem sejmowa Komisja Infrastruktury.

Ale pracownicy PP domagają się ponadto zmiany wyliczania minimalnego wynagrodzenia zasadniczego. Chodzi o to, że wielu z nich ma wpisane w umowach 2,6 tys. zł brutto. To oznacza, że zarabialiby poniżej pensji minimalnej. Przepisy zezwalają jednak na zaliczanie do wynagrodzenia premii i nagród. Związkowcy ZZPP szacują, że problem może dotyczyć nawet ok. 60 proc. pracowników, a działania zarządu nazywają „kreatywną księgowością". Ich zdaniem zawarte z Solidarnością porozumienie ws. podwyżek o 250 zł nie jest rozwiązaniem, bo od stycznia 2022 r. wymagane minimum ustawowe to 3010 zł.

Na razie nie wiadomo, jak władze PP odpowiedzą na te postulaty pracowników. Zarząd skupił się na automatyzacji – w poniedziałek ogłosił, że zamierza w przyszłym roku uruchomić 2 tys. maszyn do odbioru przesyłek. Podpisał w tej sprawie umowę z konsorcjum firm P2Box i Pakpobox. – Rynek od nas od dawna oczekiwał takiego kanału dystrybucji. Gros automatów paczkowych stanie przy sklepach Biedronki. Na ten projekt chcemy wydać 300 mln zł – tłumaczy Tomasz Zdzikot, prezes PP. I dodaje, że ekspansja w segmencie paczkowym ma być odpowiedzią na gwałtownie topniejący rynek listów.

Jeszcze w I kwartale 2022 r. stanie kilkaset maszyn. W I półroczu 750 lokalizacji znajdować ma się przy Biedronkach. Obecnie PP ma ok. 200 automatów, ale są to urządzenia wewnątrz placówek.

Podniesienie stawek za wykorzystywanie do pracy prywatnych aut czy skuterów to obecnie jeden z kluczowych postulatów związkowców PP. I nic dziwnego, bo z jednej strony listonosze to największa grupa zawodowa w Polsce (obok leśników), która używa ich do celów służbowych, a z drugiej – opłaty za przejechany 1 kilometr są śmiesznie niskie.

Stawki nie były zmieniane od 2007 r. W tym czasie 1 litr benzyny i oleju napędowego zdrożał odpowiednio o 53 i 63 proc. Efekt? Przeciętne koszty używania prywatnych aut są wyższe niż ryczałty.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Rodzina Mulliez pod lupą sędziów śledczych
Biznes
Zły pierwszy kwartał producentów samochodów
Biznes
Szwecja odsyła Putina z kwitkiem; rosyjskie rury zatopione na dnie Bałtyku
Biznes
Apple spółką wartościową? Rekordowe 110 miliardów dolarów na skup akcji
Biznes
Majówka, wakacje to czas złodziejskich żniw. Jak się nie dać okraść
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił