„Urzędy kontroli skarbowej i urzędy skarbowe nie przeprowadziły wystarczających działań, które skutecznie zapobiegłyby uchylaniu się od płacenia podatków przez firmy z udziałem kapitału zagranicznego przez transferowanie dochodów poza polski system podatkowy" – twierdzi Najwyższa Izba Kontroli w najnowszym raporcie, który poznała „Rzeczpospolita".
Na Cypr, Bahamy, do Luksemburga i innych krajów o niższych niż u nas podatkach firmy przenoszą zyski np. poprzez spółki córki. Szacunki za 2014 r. mówią o 80 mld zł. Połowa to legalne transfery, np. w postaci dywidend, a reszta to operacje finansowe obliczone na uniknięcie opodatkowania w Polsce. Te operacje są skuteczne – jeden z wielkich koncernów płaci w Polsce zaledwie jedną setną kwoty, jaka wynikałaby ze stawek CIT.
Część operacji to jednak ewidentne przestępstwa. Na przykład krakowska prokuratura oskarża Adama Ś., byłego prezesa spółki Kraków Business Park, o wyprowadzenie z Polski poprzez łańcuch spółek 3,5 mln dolarów. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił właśnie do sądu.
Zdaniem NIK urzędnicy są słabo przygotowani do kontroli tego, jak firmy z kapitałem zagranicznym rozliczają się z fiskusem. „Przeprowadzono jedynie nieliczne kontrole weryfikujące legalność transferu dochodów" – twierdzi Izba.
Zarzuca fiskusowi, że rzadko kontroluje firmy działające w skali międzynarodowej, bo urzędnicy koncentrują się na zwalczaniu wyłudzeń VAT. NIK zauważa, że jeśli kontrole w takich firmach jednak się pojawią, to aż w 75 proc. przypadków wykazują nieprawidłowości.
Od stycznia tego roku obowiązuje ustawa dotycząca rajów podatkowych, ale resort finansów nawet nie szacuje skali zysków, jakie może ona przynieść budżetowi.