Szarady premier Ewy Kopacz

Emocje przy tworzeniu list PO sięgają zenitu. Pani premier próbuje wyjść obronną ręką z kłopotów, których jej napytali wyrzuceni z rządu politycy nagrani w aferze taśmowej.

Aktualizacja: 07.08.2015 09:41 Publikacja: 06.08.2015 20:59

Ewa Kopacz

Ewa Kopacz

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Spora część z nich dzięki oparciu w strukturach została umieszczona na czele list kandydatów do Sejmu w swych okręgach. Są to: Tomasz Tomczykiewicz (Katowice), Stanisław Gawłowski (Koszalin), Zdzisław Gawlik (Rzeszów), Bartosz Arłukowicz (Szczecin) oraz Andrzej Biernat (Sieradz). Do tego liderami list mieli być także m.in. Cezary Grabarczyk w Łodzi czy Jacek Protasiewicz we Wrocławiu.

Kopacz wolałaby, aby wszyscy politycy, którzy mają takie kłopoty, wycofali się z wyborów, tak jak to zrobili Radosław Sikorski oraz Jacek Rostowski. Ale nie ma politycznej siły, by do tego doprowadzić.

Postanowiła więc dokonać roszad na listach okręgowych. Tym, na co ją stać, jest przesunięcie wszystkich kontrowersyjnych polityków na dalsze miejsca, zazwyczaj będą to dwójki. Najbardziej zabolało to Grabarczyka oraz Biernata, polityków kierujących partyjną frakcją zwaną spółdzielnią. Według naszych informacji zgodzili się oni zrobić krok w tył, domagając się jednoczesnego zmarginalizowania konkurencyjnych „schetynowców"

Kopacz uległa i zamierza dokonać kilku efektownych roszad. Lider tej frakcji, szef MSZ Grzegorz Schetyna, miałby zamienić swój tradycyjny okręg legnicki na... Kielce. Zaskakująca jest próba zdegradowania innego schetynowca, Rafała Grupińskiego, szefa Klubu PO i lidera partii w Wielkopolsce, gdzie Platforma osiąga dobre wyniki.

Na miejsca zdegradowanych liderów list Kopacz proponuje parlamentarzystów z drugiego szeregu, a także swych ministrów, w tym Mariana Zembalę (Katowice), Adama Korola (Gdańsk), Cezarego Tomczyka (Sieradz) oraz Rafała Trzaskowskiego (Kraków). – Opierając się na nich, Kopacz próbuje wykreować własną frakcję wewnątrz partii – uważa jeden z członków zarządu PO.

Tyle że w ten sposób Kopacz załatwi tylko kilka problemów. Wiele wskazuje na to, że część nagranych polityków nawet z drugich miejsc jest w stanie zdobyć mandaty. Szansę na jedynkę wciąż mają inni politycy przeżywający problemy, choćby Michał Kamiński, który ma taki sam kłopot jak Biernat – jego oświadczenie majątkowe bada CBA.

Platforma znalazła się w trudnej sytuacji z jednego jeszcze powodu. W środę Biernat zrezygnował ze stanowiska sekretarza generalnego PO – czyli szefa struktur. A to partyjny sekretarz czuwa nad kampanią w terenie. Czemu Biernat zrezygnował?

Jego stronnik przekonuje: – Andrzej miał już dość. Ciągle się musi tłumaczyć, a to z tego, że CBA sprawdza jego oświadczenie majątkowe, a to, że został nagrany w aferze taśmowej. Przez taką nagonkę stracił jedynkę we własnym okręgu. Chce się skupić na własnej kampanii.

Polityczny przeciwnik Biernata: – Kopacz swymi roszadami na listach realizuje scenariusz „spółdzielni". Dymisja Biernata to tylko zasłona dymna. Zresztą powinien wylecieć już po wyborach prezydenckich, bo struktury partii nie włączyły się w kampanię i pozostawiły Komorowskiego.

Następca Biernata może zostać wskazany w piątek na posiedzeniu zarządu PO. Wtedy także poznamy ostateczny kształt list wyborczych partii rządzącej.

Spora część z nich dzięki oparciu w strukturach została umieszczona na czele list kandydatów do Sejmu w swych okręgach. Są to: Tomasz Tomczykiewicz (Katowice), Stanisław Gawłowski (Koszalin), Zdzisław Gawlik (Rzeszów), Bartosz Arłukowicz (Szczecin) oraz Andrzej Biernat (Sieradz). Do tego liderami list mieli być także m.in. Cezary Grabarczyk w Łodzi czy Jacek Protasiewicz we Wrocławiu.

Kopacz wolałaby, aby wszyscy politycy, którzy mają takie kłopoty, wycofali się z wyborów, tak jak to zrobili Radosław Sikorski oraz Jacek Rostowski. Ale nie ma politycznej siły, by do tego doprowadzić.

Postanowiła więc dokonać roszad na listach okręgowych. Tym, na co ją stać, jest przesunięcie wszystkich kontrowersyjnych polityków na dalsze miejsca, zazwyczaj będą to dwójki. Najbardziej zabolało to Grabarczyka oraz Biernata, polityków kierujących partyjną frakcją zwaną spółdzielnią. Według naszych informacji zgodzili się oni zrobić krok w tył, domagając się jednoczesnego zmarginalizowania konkurencyjnych „schetynowców"

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Kolejne ludzkie szczątki na terenie jednostki wojskowej w Rembertowie
Kraj
Załamanie pogody w weekend. Miejscami burze i grad
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił