Dywizjon 30 - syryjska porażka Obamy

Pod koniec czerwca 2014 roku prezydent Barack Obama zwrócił się do Kongresu USA o zatwierdzenie 500 mln dolarów z przeznaczeniem na program szkolenia i wyposażenie dla bojowników w Syrii.

Aktualizacja: 10.10.2015 13:40 Publikacja: 10.10.2015 09:10

Dywizjon 30 - syryjska porażka Obamy

Foto: AFP

Podczas uzasadnienia wniosku, Obama wyraźnie zaznaczył, iż chodzi o "umiarkowane" siły opozycyjne. Pieniądze miały pomóc ustabilizować obszary będące już pod kontrolą opozycji i przeciwdziałać zagrożeniom terrorystycznym. Warto jednak jeszcze raz zaznaczyć, iż większość uzasadnienia wniosku to wielokrotne zapewnianie o skutecznym oddzieleniu wspomnianych już rebeliantów umiarkowanych od islamskich ekstremistów.

Projekt i polityka

W trakcie przemówienia Obama ujawnił, że rozmowy z bliskowchodnimi sojusznikami dotyczące programu prowadził już od marca. Projekt ten przewidywał, że CIA będzie szkolić blisko 600 syryjskich powstańców miesięcznie w Arabii Saudyjskiej, Jordanii i Katarze. Dodatkowo Katar zaproponował pokrycie kosztów pierwszego roku takich szkoleń.

Cały pomysł ma także oblicze propagandowe. Otóż zbiega się z zarzutami pod adresem Waszyngtonu, iż ten toleruje wspieranie dzihadystów przez Arabię Saudyjską. I właśnie m.in dlatego, Obama w Kongresie wielokrotnie zapewnia o wykluczaniu islamistów z programu szkoleń.

Obama idzie jednak dalej i zapewne w odpowiedzi na apel Ahmada al-Dżarby, szefa Syryjskiej Koalicji Narodowej na rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych, projekt pomocy opozycji syryjskiej obejmuje również dostarczenie powstańcom wyrzutni pocisków przeciwlotniczych MANPADS, by ułatwić im obronę przed atakami reżimowego lotnictwa.

Realizacja

Cztery lata po rozpoczęciu wojny domowej w Syrii i prawie dziewięciu miesiącach po zatwierdzeniu finansowania szkoleń przez Kongres USA, w maju 2015 rozpoczęto szkolenia bojowników powiązanych z syryjską umiarkowaną opozycją. Szkolenie obejmuje umiejętności strzeleckie, udzielanie doraźnej pomocy medycznej, nawigacji lądowej, komunikacji, przywództwa oraz omówienie praw człowieka w sytuacji konfliktu zbrojnego. 400 pierwszych bojowników przyszłego Dywizjono 30 szkoli się w Jordanii, Turcji i Katarze. Krytycy jednak podnoszą, że cała operacja w obecnym stadium konfliktu jest niewystarczająca i już ma znaczne opóźnienia. CIA odpiera zarzuty a opóźnienie tłumaczy skrupulatnym wyłapywaniem ekstremistów wśród ochotników.

W połowie lipca w Syrii zaczyna jednak działać co najmniej 54 rebeliantów uzbrojonych i wyszkolonych przez Waszyngton. Była to pierwsza grupa bojowników, którzy mieli walczyć z IS w ramach tzw. Dywizjonu 30. Po ponad tygodniu zaprzeczania, Waszyngton przyznaje, że oddział praktycznie przestał istnieć.

Co najmniej 27 z nich zostało uprowadzonych przez islamistów z Dżabhat an-Nusra - syryjskiej siatki al-Kaidy. Wśród pojmanych rebeliantów był lider oddziału Nadim Hassan. Nadal nie ma pewności, co do losu pozostałych członków grupy. Pojawiły się nawet informacje o dezercji, spowodowanej większą chęcią walki z reżimem prezydenta Assada, niż z ekstremistami islamskimi.

Cała sprawa okazała się na tyle wstydliwa, iż próbowano początkowo nie tylko zaprzeczać, ale również tłumaczyć problemy tym, jakoby ten konkretny oddział był szkolony przez Turków a nie Amerykanów.

Mimo problemów, w połowie września 75 kolejnych syryjskich rebeliantów wyszkolonych przez Stany Zjednoczone i ich sojuszników do walki z Państwem Islamskim (IS) przybyło do północnej Syrii.

Kilka dni wcześniej gen. Lloyd Austin złożył przed senacką komisją sił zbrojnych USA sprawozdanie z postępów w trwających szkoleniach syryjskiej opozycji.

- Trzeba przyznać, że jest to totalna porażka, chciałbym, żeby tak nie było, ale to jest fakt - tak jeden z senatorów komentował dotychczasowe "sukcesy" programu. Gen. Austin przyznał, że USA w najbliższym czasie nie wyszkolą planowanych 5 tys. bojowników, a z dotychczasowo przerzuconych do Syrii, na polu walki pozostało zaledwie kilku.

Porażka

Dziś już wiemy, że i ta kolejna grupa przestała istnieć, a wcześniej bez walki w ramach opłaty (łapówki) za bezpieczny przejazd przekazała część uzbrojenia i wyposażenia islamistom. W następstwie tych informacji szef sztabu szkolonych przez USA syryjskich rebeliantów (Dywizjon 30) zrezygnował ze swojego stanowiska.

Powołując się na problemy, takie jak opóźnienia i powolność w realizacji programu, brak wystarczającej liczby rekrutów i brak powagi w podejściu do projektu, płk Mohammad al-Daher ogłosił wycofanie się z programu.

Koniec projektu

Stany Zjednoczone zdecydowały o wstrzymaniu wartego 500 milionów dolarów programu szkolenia syryjskich bojowników walczący z Państwem Islamskim - oświadczył w piątek Pentagon.

18 miesięcy projektu Dywizjon 3O to nie tylko historia porażki tego projektu, ale również historia porażki polityki Obamy wobec wojny w Syrii.

Podczas uzasadnienia wniosku, Obama wyraźnie zaznaczył, iż chodzi o "umiarkowane" siły opozycyjne. Pieniądze miały pomóc ustabilizować obszary będące już pod kontrolą opozycji i przeciwdziałać zagrożeniom terrorystycznym. Warto jednak jeszcze raz zaznaczyć, iż większość uzasadnienia wniosku to wielokrotne zapewnianie o skutecznym oddzieleniu wspomnianych już rebeliantów umiarkowanych od islamskich ekstremistów.

Projekt i polityka

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 804
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 803
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 801
Świat
Chciał zaprotestować przeciwko wojnie. Skazano go na 15 lat więzienia
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 800